Wpis z mikrobloga

#anime #bajeksto
15/100

Arakawa Under the Bridge (2010), TV, 2x1-cour
studio Shaft

Pora na love story. Tym razem jednak zainteresowani najpierw ogłosili swoje love story, a właściwe uczucie między nimi będzie kiełkowało na ekranie na naszych oczach – formuła niby nie do końca oryginalna, ale wielce sprawna. Mowa o Arakawa Under the Bridge, kolejnej Shaftowej komedii, acz z dużą nutą melancholii, komedii wielce nietypowej. Na podstawie pisanej damską dłonią p. Nakamury mangi, reżyserowane przez p. Shinbou, stosownie lekkie i przyjemne dziełko traktuje o grupie bezdomnych spod mostu, którym się pod tym mostem doskonale wiedzie. Zamieszkują wszak zamiast naszego swoje własne światy, zbiegiem okoliczności pokrywające się ze sobą. Znaczy, co do jednego zwariowali.

Kou to krezus pierwszej wody, dobrze urodzony młody biznesmen, dziedzic fortuny, a przy tym nadęty buc, święcie przekonany o tym, że samym przebywaniem w pobliżu sprawia bliźnim przysługę. Sam przysług się lęka i nie pozwoli nikomu sobie pomagać… Do czasu, gdy spadnie z mostu do rzeki i uratuje go Nino, młoda bezdomna. Nie jest zupełnie zainteresowana jakąkolwiek nagrodą pieniężną, pracą, mieszkaniem – chciałaby się zakochać. Kou stanie zatem na rzęsach, usiłując rozkochać w sobie wybawicielkę. Zupełnie nie zauważa przy tym, że uczucie rośnie między nimi samo, w miarę wspólnego życia pod mostem.

Lokacja ta sprzyja bytowaniu niewielkiej społeczności bezdomnych niekonwencjonalnych – nie ma pośród nich starych alkoholików. Są wyłącznie postrzeleńcy kompletni, o mniej lub bardziej zjadliwych urojeniach, przez które darowali sobie życie w społeczeństwie, lub też urojeniach wywołanych przez tego społeczeństwa odrzucenie. Arakawa to jak najbardziej komedia, ale za każdym gagiem czai się coś gorzkiego, co p. Shinbou umiejętnie eksponuje bez zbędnego, prześmiewczego wykoślawiania. Sezon pierwszy to raczej melancholijna, acz żartobliwa lekcja na temat tego, by było wam dobrze przede wszystkim z samymi sobą, a wszystkim innym się mniej przejmowali. Świetnie się to ogląda.

Później przychodzi sezon drugi i zaczyna podkradać tę atmosferę na rzecz błaznowania, a urojenia bohaterów przedstawia na serio, zrzuciwszy rękawice. Ostrzegam lojalnie – sequel wydaje się być pisany przez inną osobę, która zapoznała się z fabułą pierwszego, po czym wyciągnęła wnioski niemal przeciwstawne do uprzednio wyciąganych. Jeżeli zostaliście z Arakawą przede wszystkim dla świetnego poczucia humoru, doskonałej gry aktorów głosowych, Shinbowskiej kreski i reżyserii (i biegających pod prawdziwym mostem aktorów live-action we wstawkach), śmiało oglądajcie dalej.

Oprawa – mega. Mimo akcji dziejącej się pod mostem, biją nam w oczy pastelowe kolory zieloniutkiej, wesołej trawy i niebieściutkiej wody, odrealniające sytuację i nadające jej niemal bajkowego charakteru. Zwłaszcza niebo, niemal zawsze czyste i dominujące nad krajobrazem, nadaje ton serii – to pod mostem bohaterowie odnaleźli swoją wolność, nigdzie indziej. Muzyka zachowuje szeroką skalę, przy czym, zupełnie nietypowo dla komedii, nie boi się melancholijnego tonu zupełnie. Jest w spokojniejszych utworach nieustannie tląca się nadzieja. Wielka zasługa p. kompozytora Yokoyamy i reżysera muzyki, p. Tsuruoki, tego drugiego ściągniętego ze studio KyoAni.

Arakawa to wreszcie okazja do spotkania się ekipy głosowej, zgranej i otrzaskanej ze sobą przez te ostatnie lata. Mogą jej członkowie pozwolić sobie na rzadko spotykaną zabawę za mikrofonem. Chemia wylewa się z głośników na każdym kroku, gdy słuchamy przekrzykujących się, wykłócających, schlebiających sobie i upokarzających się wzajemnie, wydurniających się i wspólnie przeżywających wloty i upadki przedstawicieli średniego pokolenia seiyuu (zbierającego szlify już w erze late night anime i produkcji cyfrowych, zapewne w latach 20-tych będziemy już ich nazywali weteranami). Kogo tu nie ma! Za mikrofonami pp. Maaya Sakamoto, Kamiya, Sugita, Sawashiro, Koyasu, Fujiwara, Tachiki, Saito, Yuu Kobayashi… Uroczym rodzynkiem w tym składzie profesjonalistów jest niewątpliwie p. Chiaki Omigawa, główna bohaterka Soredemo Machi wa Mawatteiru z tego samego roku. Nie mam zastrzeżeń do żadnego i żadnej z wymienionych, wszystkich pragnę słuchać do upadłego, najlepiej w równie kompletnym składzie, grających w równie zabawnej komedii.

Absolutny fenomen Shaftu. Wściekle polecam, zaznaczając przy tym znaczącą zmianę nastroju w drugim sezonie (w zamian dostajemy p. Yuu Kobayashi za mikrofonem, więc przeboleć można zupełnie). Nie będzie to realistyczna opowieść o życiu bezdomnych pod żadnym względem (w tym celu lepiej obejrzeć choćby Tokyo Godfathers), lecz jako słodko-gorzki romans komediowy – jak najbardziej. Kipi przy tym energią i zaskakuje pomysłami. Tak, p. Shinbou znowu się udało…
tobaccotobacco - #anime #bajeksto
15/100

Arakawa Under the Bridge (2010), TV, 2x1...

źródło: comment_R3K6b8AszcP3kdAsbMt0NY9GiIz8EEyj.jpg

Pobierz