Wpis z mikrobloga

@Aqwart: Trzy dni w NY to śmiech, ja planuję przynajmniej miesiąc + przejazd między wybrzeżami autem (oczywiście za darmo - standardowa usługa, przewozisz komuś, kto się przeprowadza autko i transport masz za darmo albo nawet coś dopłacą), a poza tym pobyczyłbym się z dwa tygodnie na Florydzie :]

Plan był taki, żeby jechać za rok, ale trochę się sprawa jebła, bo będę na stażu (ponieważ w tym roku nie wyszło). Potem
@szczepqs: No dokładnie, miesiąc to minimum. O przewożeniu autka słyszałem, ale jak wyżej, wolałbym czymś z klasą się przejechać :D Dla mnie program minimum to Chicago, NY, Floryda, Wielki Kanion, LV, LA, Teksas. I wszystko po drodze :D

Chciałbym też tak z minimum tysiąc, dwa przepuścić w Las Vegas ;)

Niestety, przy moim planie to nie pojadę tam jeszcze parę lat co najmniej, chyba że nagle w lotka wygram :(

Wiem,
@Aqwart: Tam warto przeglądać forum, parę razy się zdarzyło, że główna nie zdążyła nawet zareagować ;)

W USA samochody nie wyglądają tak, jak w Europie ;) Poza tym, jeśli ktoś się przeprowadza z wschodu na zachód, to znaczy, że biedny raczej nie jest. Ja najbardziej jestem zafascynowany Miami i LA, w sumie nie wiem czemu :P Koszty nie powinny być aż takie wielkie. Tanio nie będzie, wiadomo, ale bez przesady. Z
@Aqwart: Wiesz co, jak stać Cię na taki wyjazd na kilka dni to ja na Twoim miejscu bym leciał. Gwarantuję Ci,że z odkładania "na za kilka lat" nie wyjdzie nic, bo praca, kariera, awanse, własna firma, klienci, ważniejsi klienci, pieniądze, pieniądze, aaaaa, i masz 40 lat. Może nie do końca z każdym tak jest i lekko wyolbrzymiłem, ale teraz masz ostatni czas żeby na luzie sobie gdzieś pojechać - potem urlopy