Wpis z mikrobloga

#boks #gorzkiezale

Jak mnie #!$%@?ą ci fanboye Gołoty,głównie przesiadujący na youtube i piszący te januszowate komentarze "hehe Gołota miszcz!11". Gołota to synonim porażki w boksie. Wielkiej porażki. Co prawda nie będę pieprzył,że Gołota był słaby i nie przyrównuje go do tych patałachów szpilek,najmanów,ale ludzie nie robicie z niego niewiadome jakiego boga boksu. Gołota był dobrym bokserem. Paradoksalnie tytuł mu się należał w starciu z tą miernotą Ruizem. Jednak jeżeli porównany go do największych wypada blado. Gołota nie był w tej lidze co Tyson, Holyfield,Holmes,Ali,czy Lewis.. Walki z Bowe, Grant'em, to o tak niewytłumaczalne rzeczy,że tylko najstarsi górale znają prawdę;). Gołota skompromitował się w walkach z Lenox'em,czy z Brewster'em. Nie miał psychiki do walki o najwyższe cele. A to klucz. Najbardziej irytuję mnie to gdybanie, co by było gdyby. Wariantów było mnóstwo. Jednak fakty są takie że Gołota przegrał,co miał przegrać.
  • 7
@fm08 owszem jednak za postawę w walce z Tysonem szanuje gościa. Zawsze Adamek > Gołota, aczkolwiek myślę że Adaś zjada ich obu na kolację
@fm08: Warto pamiętać że od 99 roku Gołota nie miał swojej najgroźniejszej broni, lewego prostego. To właśnie jabem ustawiał Bowe'a w pierwszych rundach. Potem wypadek samochodowy i uszkodzenie ręki zrobiły swoje. Czy to nie dziwne, że Gołota nie dawał się tak potężnemu zawodnikowi jak Bowe, a taki Brawster go zjadł i wysrał? Bo Gołota wiedział, że już nie ma swojego jabu, nie ma czym odpędzić się od Brawstera, stąd blokada psychiczna.