Wpis z mikrobloga

Nie mam z kim szczerze o tym pogadać, a że jest nocna i można tutaj napisać wszystko to chyba napiszę wam mirki i mirabelki pewną historię z mojego życia. Będzie długo. Wszystko zaczęło się w momencie kiedy wyjechałem za granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Za granicą mam brata ciotecznego, który jak się okazało, kiedy już tam byłem, ma bardzo duży problem z alkoholem. A, że żyłem z ojcem, który był alkoholikiem to wiedziałem już jak takie życie wygląda. Wytrzymałem z nim 2 tygodnie i kiedy nie pojawiał się w domu przez 3 dni, najzwyczajniej w świecie zwiałem stamtąd, z czego do tej pory nie jestem dumny ale wyjaśniłem już sobie z nim tę sytuację i chyba nie chowa urazy. Bilet powrotny kupiła mi jego mama, gdyż nikogo innego na tym świecie już nie mam. Przez okres kiedy byłem za granicą, bardzo pomagała mi rozmowa z kumpelą, którą poznałem pracując jeszcze w Polsce. Nigdy nie mieliśmy jakiś bliższych relacji, zwykłe cześć cześć, jakaś tam rozmowa o niczym i tyle. Poza tym ona byla wtedy zaręczona i szczerze mówiąc nawet przez myśl mi nie przeszło, że mógłbym z nią kiedykolwiek nawiązać bliższą relację i mówię tutaj o przyjaźni. Wracając do tematu, pisałem z nią o tym co się dzieje, jak się czuję i że bardzo chce wrócić do Polski. Nie wiem dlaczego akurat z nią, nie pamiętam jak to się zaczęło ale zaufałem jej. Wiedziała o wszystkim i bardzo mnie wspierała za co zawsze będę jej wdzięczny. Aha, jeszcze ważna sprawa w tej historii, zanim wyjechałem miałem problem z... właściwie sam nie wiem jak to nazwać, z haszyszem? Z czymś o konsystencji plasteliny - tak będzie najprawdziwiej. Po moim powrocie, wróciłem do starej pracy, spotkałem się z nią osobiście bo pracuje w tym samym zakładzie, podziękowałem jej za okazane mi wsparcie i dowiedziałem się, że już od jakiegoś czasu u niej w związku nie układa się tak jak powinno. Miałem wtedy do siebie duże pretensje bo dziewczyna przeżywała właśnie ciężki okres w życiu, właściwie sama nie wiedziała co ma zrobić, zerwać zaręczyny czy jednak dać szansę temu związkowi, a wtedy pojawilem się jeszcze ja ze swoimi problemami. Oczywiście gdybym wiedział co się u niej dzieje przez myśl by mi nie przeszło żeby się do niej odezwać. Co się później okazało, rozstała się z narzeczonym między innymi przez zbyt duże różnice w charakterze, no po prostu czuła, ze to nie jest to i wolała to zrobić przed ślubem, kiedy jeszcze nie było za późno. W międzyczasie zlapalismy super kontakt, można powiedzieć, że zostaliśmy przyjaciółmi, nie mieliśmy przed sobą tajemnic, dowiadywalismy się o sobie coraz więcej, były smsy na dzień dobry, na dobranoc, w trakcie dnia, razem jeździliśmy do pracy, razem wracaliśmy no i co, poczułem do niej coś więcej o czym nie wie do tej pory. Bałem się, że stracę to co jest między nami a była to dla mnie bardzo ważna relacja. Nie wyobrazalem i dalej sobie nie potrafię wyobrazić życia bez niej. Trwało to mniej więcej rok, zblizaly się jej imieniny i kiedyś w pubie, gdzie byliśmy jeszcze z 2 znajomych, wpadła na pomysł żeby zrobić taką małą imprezke u mnie z tej okazji bo mieszkam sam i mam do tego warunki, na co ja się od razu zgodziłem. 2 tygodnie przed imieninami spotkałem gościa, u którego kiedyś zaopatrywalem się w ten specyfik plastelinowy i wpadłem w taki korek, ze tydzień nie pojawilem się w pracy, wziąłem wolne i miałem wywalone na wszystko. Dostałem od niej wtedy sms-a czy impreza aktualna, odpisalem ze oczywiście. Nie wiedziała dlaczego się nie pojawiam, sklamalem ze choruje. Oczywiście jak się domyślacie, impreza imieninowa nie doszła do skutku a ja przestalem się po prostu odzywać. Wiem, strasznie #!$%@?. Dzwonili do mnie też inne osoby z pracy, które miały się pojawić na tej domowce ale mi już wtedy było wstyd i po prostu nie odbieralem. W końcu musiałem wrócić do pracy bo urlop się kończył. Faceci jak to faceci, nie poruszali tego tematu, normalnie ze mną rozmawiali, inaczej było z nią. A może inaczej napiszę, zacząłem jej unikać bo było mi strasznie wstyd. Nawet jej nie przeprosilem. Miałem takie wyrzuty sumienia ze znowu zacząłem palić to gowno codziennie. Jeździłem wcześniej do pracy żeby tylko jej nie spotkać w autobusie, wychodziłem 10 min wcześniej żeby z nią nie wracać. Najzwyczajniej w świecie brakło mi jaj, ciężko to ukryć. Po 4 miesiącach palenia tego scierwa obudziłem się pewnego dnia i nie miałem czucia w lewej ręce. Okazało się ze mam uszkodzony nerw promieniowy z powodu spania cała noc na nienaturalnie ulozonej rece a bylo to spowodowane tym ze powyginalo mnie strasznie, podejrzewam że przez tą plasteline, która pewnie była jakiegoś rodzaju dopalaczem. Dopiero wtedy się ocknalem, teraz ręka już powoli wróciła do zdrowia, ja zacząłem racjonalnie myśleć i zapytałem się jej czy się zobaczymy. Pamiętajmy że minęło mniej więcej 5 miesięcy od tej imprezy, które się nie odbyła. Raz już straciłem paczkę znajomych przez używki i napisałem jej ze nie chcę żeby to się powtórzyło, ze tęsknię za nią, ze mi jej i kontakt i z nią brakuje. Jak się pewnie domyślacie dostałem dostałem odpowiedzi że sorry ale minęło już 5 miesięcy i ona nie wierzy że nagle zaczęło mi jej brakować. Rozumiem ja i właściwie nie wiem czego się spodziewałem. Przeprosilem ja za tą sytuację i tak nasz kontakt się skończył. Teraz, kiedy jestem trzeźwy, nie ma dnia żebym nie żałował, nie ma nocy żeby mi się nie snila. Myślę o niej codziennie, kiedy czytam nasze rozmowy to chce mi się ryczec i serio, nie wiem jak sobie poradzić z tym ze to już nie wróci. Popełniłem największy błąd w życiu i bardzo chciałbym to naprawić. W tym tygodniu prawdopodobnie wrócę do pracy z L4 i tutaj moje pytanie. Przeprosić osobiście przeprosze ja na pewno jeszcze raz ale czy prosić o wybaczenie i jeśli dojdzie do tej rozmowy powiedzieć jej jak wygląda sytuacja, co do niej czuję, w skrócie postawić wszystko na jedną kartę bo i tak już nie mam nic do stracenia czy lepiej po prostu zakończyć na przeprosinach i może kiedy zobaczy po czynach ze się zmieniłem, ze już nie jaram tego czegoś i naprawiam powoli błędy z przeszłości może sama się do mnie odezwie i da mi jeszcze szansę? Bo na razie jedyne co mi zaproponowała to cześć cześć i tyle. Na nic więcej nie mogę liczyć z jej strony, taka dostałem od niej wiadomość. Przepraszam za chaos ale jest to mój pierwszy tak dlugi i emocjonalny wpis.
  • 3