Wpis z mikrobloga

Wytwór parafrazopodobny w wyniku luźnej środy w pracy. Na podstawie tekstu Wojciecha Młynarskiego "W Polskę idziemy" i wykonania Kazika Staszewskiego. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

W tygodniu to jesteśmy cisi jak ta ćma,

W tygodniu to nam Strava wisi aż do dna.

A jak się człowiek przejmie Fondo, sam pan wisz,

To zaraz plecy go rozbolą albo krzyż.


W tygodniu to jesteśmy szarzy jak ten dym,

W tygodniu stówka się nie zdarzy, bo i z kim?

I życie jak trykocik z Ali - pije nas,

Aż poczujemy mus i raz na jakiś czas...


W Polskę jedziemy, drodzy panowie,

W Polskę jedziemy,

Nim pierwsza seta zapiecze w łydach,

Drugą ciśniemy.

Dystans nam leci,

Segment się świeci,

Puls podwyższony.

Było, nie było...

Spocone ryło,

I kark spieczony.


KOM jak nam wisiał, tak teraz nie jest nam wszystko jedno,

Żelem się przeje, kumpel dokręca, dziewczyny bledną,

Świerzbią nas dłonie i noga płonie, lśni jak pochodnia,

Aż w nowy tydzień świt nas wygoni, no, a w tygodniu...


W tygodniu, bracie, wolno goisz kontuzje,

I czy się stoi, czy się leży, jakoś jest.

W tygodniu pieką cię otarcia, boli krzyż,

A wyżej nerek nie podskoczysz, sam pan wisz...


W tygodniu wszyscy chwalą się jazdami w noc,

A ty otulasz zbitą dupę ciasno w koc,

I rano gapisz się na szosę okiem złym,

Gdy nagle coś się w tobie budzi i jak w dym!


W Polskę jedziemy, drodzy panowie,

W Polskę jedziemy,

Nim pierwsza seta zaszumi w kołach

Do KOMa lgniemy.

Słuchaj, rodaku, Tatrzańskie Białki, Okraj, ojczyzna,

Trzaska koszula, w łożyskach kula,

Rwie się bielizna...


I wyjeździmy sen kolorowy, sen malowany,

Z twarzą wtuloną w frameset z karbonu, wycieniowany,

My, pełni wiary, choć bebech ciąży, ciąży jak ołów,

Że żadna sztajfa nas nie pogrąży... orłów, sokołów!


A potem znów się przystopuje i znów gaz,

Grupa na Stravie nas szanuje, lubią nas.

Sypie nam ciągle kudosami ten i ów,

Tak rośnie, rośnie nasz przywilej przekoksów.


Niejeden to się nami wzrusza, słów mu brak,

Pięćset co weekend, ale forma! Znany fakt.

Nas też coś wtedy w udzie ściska, wilgnie wzrok,

Bracia kolarze, dajcie zmianę, równać krok!


W Polskę jedziemy,

W Polskę jedziemy, bracia rodacy!

Tu się, psia nędza, nikt nie oszczędza,

Odpoczniesz w pracy.

W pracy jest mikro, Mirko i Discord,

Tu pot nam spływa,

Trzep lub dynamit, polska niedzielna alternatywa.


Weekend się zbudzi i wypoczęci wstaną tytani

I znowu w trasę, bracia kochani, nikt nas nie zgani!

Nikt złego słowa, Gassy czy Nakło,

Nam nie bałaknie.

Jakby nam kiedyś segmentów zbrakło,

Nie... nie zabraknie...


Lipwig - Wytwór parafrazopodobny w wyniku luźnej środy w pracy. Na podstawie tekstu W...
  • 4