Wpis z mikrobloga

Wygląd nie jest najważniejszy?

https://www.youtube.com/watch?v=i6Af6_q6OlU

Przytaczam swój komentarz spod znaleziska.

Moim zdaniem kompletna klapa.

Nie wiem, co taki prościutki przekaz może zmienić. Podobnie sprawa ma się z takimi filmami pełnometrażowymi, jak "Cudowny chłopak". Ok, oglądamy tego typu produkcje i jest nam niezręcznie, przykro, utożsamiamy się z bohaterami i bohaterkami, którzy przezywają nie z ich winy piekło w szkole czy życiu. Tyle że na takiej prostej empatii (na alibi) się kończy - nie zmieniamy się wewnątrz, bo pewnych podstaw ewolucyjnych nie zmienimy. Brzydota czy deformacja budzi wstręt, strach, politowanie, śmiech. Prawdziwe zrozumienie dla nieatrakcyjności nie istnieje, jest pozorowane. Mówimy, że wygląd się nie liczy, ale prawie każdy z nas optymalizuje to - wybieramy najatrakcyjniejszego partnera, na jakiego mozemy sobie pozwolić.

Ponadto pewien niepokój i wyrachowanie budzi u mnie taki a nie inny wybór tematu,aktorki. Tytuł mówi o wyglądzie, ale głównie skupia się na tuszy. Ok, to jeden z najważniejszych atrybutów, widoczny od razu, ale dlaczego główna bohaterka - "obiektywnie" - jest normalna, całkiem atrakcyjna, z niewielką nadwagą? Co, nie udało się znaleźć aktorki, która cierpiałaby na rzeczywiście poważne deformacje? Miałaby faktyczną otyłość któregoś stopnia? A, no właśnie - nie ma takich aktorek, bo te prawdziwie cierpiące osoby są częstokroć samotnymi, zakompleksionymi, emocjonalnymi i psychicznymi wrakami już w wieku nastoletnim, kiedy to na właśnej skórze przekonali się, jak to ten "wygląd nie ma znaczenia". No i naprawdę brzydka akorka źle wyglądałaby na miniaturce, prawda?

A sam finał? Co, w akcie zemsty "gruba" miałaby pozwolić na smierć nielubianej koleżanki? Nie zawołać pomocy? Chyba każdy by pomógł. Całkowity brak niuansu i efekciarstwo.

Prawdziwie szczera opowieść na ten temat musiałaby - poza bardziej wiarygodnym aktorem głównym - zawierać cos więcej niż banał umieszczony zresztą już w tytule. Niemniej jasne jest, że na taką szczerość i większe skomplikowanie nie może pozwolić sobie kanał z 500 tys. subskrypcji. Dobrze wiemy, że taki film musi być skrojony pod sporą widownię i oferować takie przesłanie. Naniższy wspólny mianownik.

Być może i tak warto kręcić tego typu filmy, ale od szumnej nazwy "reżyser życia" oczekiwałbym czegoś - po prostu - bardziej życiowego i uczciwego.
#przegryw #rezyserzycia #youtube #rozowepaski
  • Odpowiedz