Wpis z mikrobloga

#tatacontent #dzieci #logikarozowychpaskow

Podczas ostatnich deszczy odkryłem super-atrakcję przedszkolaka - pozwolić mu wyjść z domu do ogrodu i potaplać się w bajorze.

Dialog z sąsiadką (która ma dzieci w podobnym wieku co nasze):
[S]ąsiadka: HURR DURR jak tak można przecież zmarznie i zmoknie!
[J]a: Nie zmarznie, ma założone gumiaki i zimowy nieprzemakalny kombinezon...
S: HURR DURR jak wam nie szkoda kombinezonu, przecież się zniszczy!
J: I tak jest stary i za mały, i mieliśmy go już do śmieci wywalić
S: HURR DURR jak wam nie wstyd dziecko w takie stare szmaty ubierać!
...

Ostatnio byliśmy u nich z wizytą, mój syn biegał w krótkich spodenkach i w sandałach, a trójka jej dzieci była miała założone kurtki i wełniane czapki...
  • 8
  • Odpowiedz
@RandomowyMirek: Po ostatnich ulewnych deszczach żal było nie skorzystać i wypuściliśmy młodego (1,5 lvl) w kaloszach żeby sobie pobiegał po kałużach. Fakt faktem w pierwsze usiadł od razu na pupę i biegał później przemoczony ale nic mu nie jest, nawet katarku. Ale miny innych rodziców na placu zabaw były bezcenne. Zwieńczeniem było to jak ich dzieciaki w ogóle nie przygotowane na bieganie po kałużach dołączyły do mojego syna i radośnie biegały
  • Odpowiedz
@RandomowyMirek: Jakiś czas temu z dzieckiem poszłam wyjątkowo na autobus miejski. Oczywiście dziecko gumiaki na nogach. Gdy ja ogarniałam rozkład jazdy, to mała zaliczała kolejne kałuże. Nagle usłyszałam takie soczyste plusk! Popatrzyłam, a tam młoda na całej swej długości w kałuży. Patrzy na mnie przestraszona, bo chyba nie ogarniała, że można się potknąć. Jestem „złą”matką, bo pierwsze co zrobiłam to prychnęłam z niej. Później jechałyśmy do żłobka w mokrych spodniach (wiedziałam
  • Odpowiedz