Szukam tytułu filmu, który widziałem dawno jak cholera i nie do końca go pamiętam. Facet gdzieś w Ameryce Południowej przyjeżdża na jakąś ruinę, którą odbudowuje, ma swoich niewolników i takie tam. Bierze za żonę kobietę, którą wszyscy traktowali jak #!$%@?ą, bo ona się nigdy do nikogo nie odezwała - pierwszy raz bodajże do tego faceta.
I tu się zaczynają białe plamy, on później bił tych swoich niewolników, robił jakiś #!$%@? i czymś #!$%@?ł tę żonę tak, że ona się do niego do końca życia nie odezwała.
Potem wybuchła jakaś rewolucja, władzę przejęli komuniści (? - Nie pamiętam XD) a ten facet był już bardzo stary i jechał gdzieś samochodem ze swoją córką i ukrywał w międzyczasie gacha tej córki, którego nie znosił jak cholera.
@Pan_Mysz: To nie był film kostiumowy. Wszyscy tam łazili w jakichś prochowcach. I pamiętam, że to się działo właśnie jakoś w Ameryce Południowej. Tam był wyraźny wątek takiej ruiny, którą ten facet doprowadził do użytku. Nie pamiętam z jakiej paki. Czy gość jakieś złoto ze sobą przywiózł, czy coś, w każdym razie gość staje się #!$%@? ziemianinem w jakimś tam skrócie myślowym.
Zasnąłem na paczce merci i gdy otworzyłem oczy zastałem ten widok. Jak przywrócić touchpad do „kliku" sprzed czekoladowej katastrofy? Jeździłem szpilką wokół i wydłubywałem ale problem pozostał
Witam, witam.
Szukam tytułu filmu, który widziałem dawno jak cholera i nie do końca go pamiętam. Facet gdzieś w Ameryce Południowej przyjeżdża na jakąś ruinę, którą odbudowuje, ma swoich niewolników i takie tam. Bierze za żonę kobietę, którą wszyscy traktowali jak #!$%@?ą, bo ona się nigdy do nikogo nie odezwała - pierwszy raz bodajże do tego faceta.
I tu się zaczynają białe plamy, on później bił tych swoich niewolników, robił jakiś #!$%@? i czymś #!$%@?ł tę żonę tak, że ona się do niego do końca życia nie odezwała.
Potem wybuchła jakaś rewolucja, władzę przejęli komuniści (? - Nie pamiętam XD) a ten facet był już bardzo stary i jechał gdzieś samochodem ze swoją córką i ukrywał w międzyczasie gacha tej córki, którego nie znosił jak cholera.
Komentarz usunięty przez autora