Wpis z mikrobloga

Cześć,

Długo się zastanawiałem czy pisać ten post, bo to jednak sporo pracy, pewnie wyjdzie za długie i nikt nie przeczyta, nie mniej postanowiłem, że wypowiem się w kwestii obecnych strajków nauczycieli. Myślę że mam coś do wniesienia w dyskusji i może przynajmniej do kilku osób dotrze wtedy już będzie to jakiś sukces.

Wiem że zielonka i co ja tam mogę wiedzieć :p , ale tak się akurat złożyło że moja Mama przez prawie 30 lat była nauczycielką (co prawda przedmiotu zawodowego, ale to chyba nic w mojej wypowiedzi nie zmienia) i moja żona również od 2 lat pracuje w tym zawodzie (uczy języka hiszpańskiego w prywatnej szkole nie na kartę nauczyciela, tylko UoP), więc siłą rzeczy mam i miałem możliwość zobaczyć z bliska jak to wszystko wygląda. Ja sam też miałem „epizod szkolny” podczas moich pierwszych studiów miałem 2 razy okazję wcielać się w rolę nauczyciela wychowania fizycznego (chciałem uczyć nowe pokolenia i znajdować talenty tak wiem byłem młody i głupi, ale dzięki temu wiem jak wygląda praca w szkole (co było też powodem mojej rezygnacji z tej cudownej ścieżki kariery). I skierowałem się stronę znaczniej bardziej dochodowej bankowości, jako ciekawostkę dodam że pisałem pracę magisterską o finansach jednostki budżetowej jaką jest zespół szkół w którym było moje liceum, więc mogę powiedzieć jak uczyli i jak zarabiali (nawet gdzieś mam te excele sprzed 8 lat, ale myślę że nie zmieniło się aż tyle). Sam po zmądrzeniu zacząłem pracę w bankowości, a konkretniej w IT (trzecie studia skończyłem były informatyczne) i tam pracuję już parę lat. Dobra ale nie ważne do rzeczy.

Zarobki
To w zasadzie wszystkich interesuje. Są do dupy. Kto mówi inaczej najpewniej jest biedny i też pewnie tyle lub mniej zarabia.
nauczyciel stażysta 2538 zł
nauczyciel kontraktowy 2611 zł
nauczyciel mianowany 2965 zł
nauczyciel dyplomowany 3483 zł

To są kwoty brutto za samo pensum 18h (Tak wiem mało godzin i mało kto ma tyle, średnia to 23+, są dodatki i 13) . Ale przecież to są psie pieniądze, jak oczekiwać dobrej kadry kiedy ktoś po studiach i z uprawnieniami na starcie ma 300zł więcej od minimalnej pensji, a sektor prywatny daje minimum 3,5-4k w mieście w którym mieszkam. Z mojej perspektywy wiem, że moja Mama zarabiała (już jest na emeryturze od końca zeszłego roku), maksymalnie ok. 5k średnio rocznie już z wszystkimi dodatkami, za 24-25 godzin. Skutek jest tego taki, że całe życie była utrzymywana przez mojego Tatę który zarabiał między 100-300k rocznie, więc mogłaby zapewne nie pracować i wyszłoby podobnie, ale duma i poczucie misji nie pozwalało jej nie pracować. O misji później ;).

Pewnie ktoś się zastanawia ile zarabia moja żona w prywatnej szkole podstawowej za 40h tygodniowo i możliwość zrobienia wszystkiego w pracy xD. A więc jest to 3,5k brutto. Dla mnie również śmieszne pieniądze jak dla osoby która, skończyła 2 kierunki i jeszcze studia podyplomowe.
Widzę że już powielam schemat rodziców bo ja zarabiam znacznie więcej. Dlatego ciężko pracuję nad tym żeby po powrocie z urlopu wychowawczego żona zmieniła zawód, bo inne propozycje ma, tylko gdyby nie ta misja.

Godziny pracy

Jak to jest że pracują po 18h i jeszcze mają tyle urlopu?
A więc w praktyce wygląda to tak że większość nauczycieli pracuje więcej i stąd te średnie zarobki podawane przez MEN są takie wysokie, nie ma wystarczającej liczby nauczycieli, więc Ci co są pracują ponad etat (im się to opłaca bo godziny ponadwymiarowe są liczone według wyższej stawki, więc warto). Do tego nie doliczane są wszystkie prace poza dydaktyczne. Czy jest ich dużo? Ja bym powiedział, że to zależy jak się starasz. Nie ma co kłamać i mówić że kartkówki, wywiadówki zajmują tyle czasu że to jak 40h w tygodniu, bo nie (często dzieci nauczycieli są zaprzęgane do sprawdzania testów). Dziennik elektroniczny to też problem, bo najlepiej wypełnić w szkole tylko często nie ma na czym, więc wielu nauczycieli przynosi swoje komputery i wypełnia na okienkach. Ogólnie moim zdaniem dałoby się to zrobić, ale tylko gdyby szkoły były doinwestowane, a niestety nie są i brakuje podstawowych rzeczy typu papier, czy inne kolorowanki, które trzeba wycinać szykować dla bombelków. Dla mnie to też praca, więc bym wolał żeby to było zrobione w szkole.

W prywatnej szkole wygląda to tak że nauczyciele mają być w pracy od 8 do 16 i w tym czasie mają zrobić wszystko, gdy są wywiadówki po prostu siedzą w pracy dłużej bez dodatkowego wynagrodzenia, a jak chodzi o wycieczki jest jakiś śmieszny dodatek. To jeszcze nie jest takie złe, problemem jest duża dostępność nauczycieli jak chodzi o zastępstwa, więc w zasadzie jak jest okres chorobowy to pracujesz więcej niż te 18h na które się umówiłeś, a płacą ciągle tak samo. I wtedy porównując płace między publiczną, a prywatną nagle wszystko się zrównuje, albo nawet w publicznej wychodzi lepiej. Czytaj znowu za mało płacą.

Zaangażowanie

Nawet z tym nie handluję, że jest masa nauczycieli bez zaangażowania, ludzi których nie powinno być w zawodzie, a nie że płyną z nurtem i awansują na kolejne stopnie, praktycznie wszyscy bez problemów. Dziwne jest to nie da się nauczyciela zdegradować, ani w żaden sposób obniżyć pensji za brak zaangażowania. Idzie to niestety od góry bo jak wszystkie konkursy na dyrektorów to jest fikcja, to zawsze w budżetówce powstają: kliki, przyjaciele i przyjaciółki Pana/Pani dyrektor i tak to się kręci. Trzeba by zacząć od prawdziwych konkursów na dyrektora i pełnej swobody w kształtowaniu płac w jednostce. Inaczej nigdy nie będzie inaczej. To jest tak naprawdę ogromny problem bo każdy z nas pamięta masę takich nauczycieli bez zaangażowania, ja np.: miałem wielu bardzo słabych. Widzę to po latach dlatego też nie bronię ich mimo osobistych powodów. Dlatego też protest ten nie ma aż takiego poparcia społecznego zapewne.

Misja

Miałem o tej misji to napiszę, a więc niestety są tacy ludzie dla których praca w zawodzie nauczyciela była marzeniem, nie patrzą oni na to jak na miejsce gdzie się zarabia, tylko gdzie się spełnia. Coś jak ludzie pracujący w wolontariacie, czy lekarze bez granic. Ogólnie nie wszystkich w pracy interesują tylko pieniądze. Nie rozumiem tego podejścia, ale szczególnie kobiety mają jakiś taki instynkt, dlatego zapewne tak sfeminizowanymi zawodami są nauczyciele i pielęgniarki. Ale nie możemy jako system żerować na takich ludziach, tak samo jak nie możemy żerować na pracownikach 50+ którzy także nie odejdą z tego zawodu już w tym wieku, ja sam po sobie pamiętam jaki to stres zmieniać pracę, pomimo, że ja zmieniałem np.: z jednego banku na drugi gdzie w zasadzie praca jest podobna, a co dopiero ktoś kto 20 lat pracuje jako nauczyciel miałby przejść do sektora prywatnego, no i nie oszukujmy się sektor prywatny nie jest aż tak chłonny, dla wszystkich nie ma tam pracy.

Co jest ogromnym problemem o którym się za dużo nie mówi, a nauczycieli to boli bardzo?

Ja bym to nazwał klientelizm, tak jak dzwonimy na obsługę klienta z pretensjami bo ktoś nas oszukał, okradł, czy coś nie działa, tak na sferę edukacji przenoszony jest ten schemat. Na zasadzie płacę, żądam, to znaczy ja nie płacę, tylko zabierają mi podatki, a ktoś tam je przeznacza na to a mógłby na coś innego. Sam jako liberał mam z tym problem, ale też każdy dorosły człowiek trzeba przyznać, edukacja nigdy nie będzie na siebie zarabiać i miarą dojrzałości rozwoju społecznego, jest to jak zajmujemy się sferą publiczną i nie można się obrażać czy walczyć z tym że zabierają nam na drogi, ZUS, czy NFZ ile i jak to jest wydawane to temat ważny, ale sama istota nie powinna byś chyba dyskutowana. I warto też przyjrzeć się jak kraje dojrzalsze od nas zajmują się tym problemem i tak w sferze edukacji. To co doskwiera nauczycielom równie mocno jak płace, to roszczeniowość rodziców, a co za tym idzie także i dzieci. Myślę że to bardziej zniechęca niż pieniądze, bo po pierwsze o pieniądzach wiadomo od początku, a o tym jak Cię tam traktują inni dowiesz się dopiero później, a fakt że rodzice chcą żeby ich dzieci niańczyć (bo oni są w przecież wtedy w pracy), wychowywać (bo po pracy jest tyle ważnych rzeczy) i uczyć. W praktyce wygląda to tak że przychodzisz chcesz pracować i już pierwszego dnia widzisz ogromną różnicę poziomu i potencjału każdego dziecka, ja sam od razu widziałem 3 sportowców, kilka ogarniętych dzieciaków i część już na granicy normalnej sprawności jak z taką grupą pracować??? W praktyce zawsze równasz w dół. Tak jest na każdym przedmiocie masz kilka dzieciaków które opanowały materiał, kilka zaangażowanych i resztę która jedyne co umie to walnąć drugie książką w głowę. Jak to wytłumaczyć rodzicowi, że jego bombelek nie jest wyjątkowy, albo nawet jeszcze gorszy niż grupa i zaniża poziom.

Każdy kto to zrozumie od razu by chciał dzielić szkoły na lepsze i gorsze, ale to tylko krok to postępującej gettyzacji jednych okolic, względem drugich. Dlatego robione jest to dopiero na późniejszych etapach.

Tak samo problem zróżnicowania płac względem regionów. Bardzo niepoprawny politycznie problem, bo Polska jest przecież jedna! Nie można otwarcie przyznać że są regiony dużo bogatsze i tam płacić dużo więcej? Podejście jest wręcz odwrotne, dodatek wiejski jest dobry i w biednych gminach nauczyciel zarabia stosunkowo nieźle na tle innych ludzi, ale dodatek miejski to jakiś żart kilkaset złotych dla Warszawy, Wrocławia, Krakowa, Poznania czy Gdańska to nieporozumienie, bo średnia zarobków w tych miastach jest niemal równa średniej europejskiej. A przecież problem płac zawsze odnosi się nie do płacy potrzebnej do przeżycia tylko do płac względem innych zawodów wymagających wyższego wykształcenia. Dlatego jeśli bardziej od średniej warto spojrzeć na średni wzrost płac w przedsiębiorstwach. Oczywiście trzeba zastanowić się ile na to pieniędzy potrzeba, bo budżet nie jest z gumy i nie da się zrealizować wszystkich postulatów czy to nauczycieli, czy lekarzy i innych grup z budżetówki bo problem jest ten sam. O wydatkach socjalnych już nie mówię. Bo fakt że dzięki 500+ jesteśmy w top 3 w Europie jak chodzi o wydatki w zasadzie zamknął nam budżet, jak to nie jest pośredni dodruk pieniędzy to ja nie wiem co to jest. W zasadzie klin mamy na tyle wysoki, że podniesienie nie wchodzi w grę za bardzo.

Myślę że to co przelało czarę goryczy to nieprzemyślane reformy które utrudniają pracę, przy wprowadzaniu których nikt nie pyta środowiska co i jak zrobić, tylko na zasadzie, wprowadzamy reformę a wy nauczyciele weźcie to i zróbcie po swojemu tak żeby było dobrze. Dlatego środowisko jest tak zdenerwowane i nie protestowało wcześniej. Zauważcie że początkowo ZNP wcale nie chciało strajku tylko była to inicjatywa oddolna (w części szkół nauczyciele szli na l4 i tak to się zaczęło).
Często słyszę argument że np.: nauczyciel nie ma wiedzy, tylko tak naprawdę żeby uczyć w szkole nie jest potrzebna wiedza specjalistyczna, tylko umiejętność przekazania prostych treści w zrozumiały sposób, a nie że matematyk ma dobrze znać Hipotezę Poincarégo, czy przestrzeń Banacha, odnoszę wrażenie że to w szkole podstawowej czy liceum może nawet bardziej przeszkadzać w nauczaniu dzieciaków.

Jakby to zależało ode mnie to podniósłbym wynagrodzenia, najlepiej usztywnił względem jakiegoś wskaźnika żeby jednostki miały więcej pieniędzy na wynagrodzenia i żeby mogli płacić mniej lub więcej każdemu i skończyć z tym że wszystkim dawać tyle samo, tak samo nie może tak być że 60-70% nauczycieli ma najwyższy stopień bo to tak naprawdę jakby tych stopni nie było. Zdecydowanie więcej potrzeba na unowocześnienie polskiej szkoły, ale niestety dopiero po uzdrowieniu innych problemów. Pieniędzy szukałbym w funduszu pracy w sumie dla pracodawców to też powinna być ważna kwestia i nie oszukujmy się tylko uzdrowienie kwestii emerytalnych dałoby rozwiązanie problemu. Zrównanie KRUS z ZUS i likwidacja przywilejów dla tych którzy nie narażali życia za Polskę.

A pomysł podwyżki o 30% jak i każdej innego rozwiązania procentowego uważam za kuriozalny, bo tak naprawdę to jeszcze bardziej pogłębi problem młodych nauczycieli, bo daje więcej tym z większym stażem, a mniej z mniejszym i jeszcze bardziej rozwarstwia dochody. Czyli koszt ogromny, a problem niskich dochodów na starcie dalej pozostanie taki sam. Choć znam życie i w tym kraju nigdy nie będzie nikt się liczył z nauczycielami, bo badania sondażowe wskazują że połowa Polaków i tak uważa że za dużo zarabiają więc...

Tyle ode mnie, taki film na koniec, patrzcie 15 lat minęło, a nic się nie zmieniło dziękuję i dobranoc.

https://www.youtube.com/watch?v=nkjCFuvtH2s

Dla zainteresowanych kilka linków:

https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/wynagrodzenia-nauczycieli-w-krajach-oecd-w,94,0,2184542.html

https://www.ore.edu.pl/wp-content/plugins/download-attachments/includes/download.php?id=3699

https://gratka.pl/regiopraca/portal/rynek-pracy/zarobki/minimalne-i-srednie-wynagrodzenie-nauczycieli-w-2019-roku-netto-brutto-podwyzki

#strajknauczycieli #strajk #edukacja
  • 1
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@komandor_podporucznik_rabb Podpisuję się pod tym co napisałeś rękoma, nogami etc. Moi rodzice są nauczycielami. Jakby mój tata nie dorabiał ze swojej prywatnej działalności, to nie wiem jakby sytuacja finansowa się plasowała. Z nauczycielkami też popieram. Mają jakąś misje, moja mama jest świetnym przykładem. Robi więcej niż trzeba. Po tym strajku najprawdopodobniej, to zakończy i będzie pracowała tyle ile trzeba. Nic ponad wymiar.