Wpis z mikrobloga

@Osiedlowydiler: a i taki offtop: kiedys czytalem ksiazki tego typu: filozofia satanistyczna, nietsche, thelema. Myslalem, ze czytanie tych wznioslych mysli (np "idea nadczlowieka") zmieni cos w moim zyciu, a to gowno prawda. Nadal bylem tak #!$%@? jak wczesniej, tylko teraz czulem falszywe uczucie wyzszosci nad innymi ludzmi, bo ja znam Laveya. Dopiero czysta samodyscyplina (bez motywacji) i zmuszanie siebie do robienia rzeczy, ktore wiem, ze powinienem robic zblizaja mnie powoli do
@lalalajp2_-: Bo dokładnie tak jest. Samo czytanie przykładowo Nietzschego (którego dzieła osobiście uwielbiam) nic w życiu nie zmieni. Niektórzy przyjmują podejście 'mola książkowego', który po prostu musi gromadzić wiedzę. Jednak sama wiedza daje rezultaty oraz ma moc jedynie, gdy odpowiednio się ją wykorzystuję i coś z nią robi. W przeciwnym wypadku to nie ma sensu.

O Church of Satan nie będę się wypowiadał, bo to w ogóle taki McDonald's okultystycznych stowarzyszeń.