Wpis z mikrobloga

#!$%@? mnie to jak ludzie się do siebie chamsko zwracają, ironizując, takie głupie żarciki które wkurzają. Mnie to strasznie odrzuca od takich ludzi.
Ale jest na to prosta rada. Kiedyś kolega taki śmieszek ironista zawadiaka, jak otwierałem jogurt i odruchowo chciałem zlizać jogurt z wieczka rzucił "HEHE LUBISZ LIZAĆ ?" Nie powiem, zdenerwowałem się tylko dlatego, że było to beznadziejnie głupie, niestety to on był śmieszkiem i wszyscy śmieszkowali, że on taki śmieszny, riposta typu "Twoja matka nie narzeka" była na odpowiednim poziomie do sytuacji, jednak nie chciałem sie zniżać do tego poziomu, podszedłem do niego i #!$%@?łem mu w ryj, tak dość lekko, ale się zachwiał i przewrócił rzuciłem żartem "hehe zaraz zliżesz swoją krew z mojego buta", gościu nie śmieszkował już nigdy więcej.
Skończył szkołę, trochę go to przytemperowało bo z nagannego zachowania wyciągną dobre. Później poszedł do pracy, ale za moją namową spróbował pracować i studiować zaocznie, gdy jego rodzice zobaczyli, że mu wychodzi pomogli mu i opłacili dzienne studia, gościu co raz więcej się uczył, wiadomo na początku trochę imprezował jak poczuł stabilizacje pieniężną od rodziców, ale pewnego razu przyszedłem do niego i po wypitej herbacie spytałem jak tam się uczy, a on "No wiesz jak to studia HEHE" spojrzałem na niego i spytałem tylko, masz może jogurt, bo głodny jestem.
Gościu "Ta jest w lodówce" podszedłem 'pobełtałem nim' i otworzyłem, oblizując wieczko patrząc mu prosto w oczy. Zauważyłem jak źrenice mu się kurczą i pojawia się pot na skroni, nic nie powiedział.
Nie wiem czemu ale odruchowo podszedłem i mu #!$%@?łem rzucając tym samym tekstem "HEHE zaraz zliżesz swoją krew z mojego buta" zaczął krzyczeć i pytać co mi #!$%@?ło, siadłem do stołu i powiedziałem "nic" . Przez kilka niezręcznych minut ciszy gdy jadłem jogurt, nie spojrzał ani na mnie ani nic nie powiedział, wstałem i wyszedłem.
Kilka dni później dowiedziałem się, że zapisał się na siłownie. Zapisałem się wraz z nim.
Ćwiczyliśmy prawie codziennie, czasem robiąc przerwy. Przyznam, że z racji wykonywanego zawodu nie mogłem sobie pozwolić by ćwiczyć tak często jak on więc kilka razy nie przyszedłem.
Po około 5 miesiącach, zauważyłem u niego straszny przyrost masy, wiedziałem, że wspomaga się jakimiś czeskim gównem. W szatni po prysznicu postanowiłem, że z nim porozmawiam mówiłem mu, weź #!$%@? nie bierz tego gówna, zrobi Ci to z mózgu papkę, odparł, że nic nie bierze i żebym #!$%@?ł. Wiedziałem, że prawda jest inna, wiedziałem, że #!$%@? zastrzyki w dupę.
Zrobiłem sobie długa przerwę od siłowni i po miesiącu postanowiłem odwiedzić go w domu.
Wstałem o 8:00 poszedłem na pociąg i przed 9 byłem u jego drzwi. Pukam, ale nie otwiera... Pukam głośniej, w końcu słyszę krzyk "KTO TAM #!$%@?!?" przyznam, trochę się wystraszyłem bo w tym krzyku było czuć ból i nienawiść.
-HEREJON, OTWÓRZ!
Gdy otworzył drzwi był 3 razy większy niż widziałem go miesiąc temu. Wszedłem i usiadłem przy stole, zrobił herbatę, ale w jego ruchach widać było zdenerwowanie, spytałem "Co jest z Tobą? Coś się stało?"
Spojrzał na mnie i powiedział, że wszystko ok, po czym zaproponował, że może chcę jogurt.
Lubie jogurty, nie odmówiłem.
Gdy otwierałem zauważyłem na jego twarzy grymas przypominający uśmiech, oczywiście wieczko było w jogurcie.
Gdy zlizałem je spytał "HEHE wiesz, że aluminium może się kumulować w naszym organizmie i prowadzić do pojawienia się wielu chorób ?"
Zdębiałem... wiedziałem, że riposta w stylu "#!$%@? CI w dupę chemiczny pasztecie" byłą by na odpowiednim poziomie, jednak nie chciałem się zniżać do tego poziomu, podszedłem do niego i #!$%@?łem mu tekstem "zróbmy badania!"
Rafał, bo tak się nazywał a teraz jest najlepszy czas byście poznali jego imię powiedział "Czekałem na to całe życie!"
Przestał brać czeską metę, razem spędzaliśmy wiele godzin w laboratoriach by przetestować wszystkie jogurty na rynku i czy którykolwiek jest w stanie zaszkodzić człowiekowi przy zlizywaniu wieczka.
Dostaliśmy dofinansowanie z unii w wysokości 7,5 MLN euro, co całkowicie wydaliśmy na badania.
Po 2 latach badan byliśmy prawie pewni , że zlizywanie wieczka nie wpływa zupełnie na stan zdrowia człowieka.
Ale zdarzył się przełom.
Rafał zauważył, że jeden jogurt na rynku nieznacznie, ale jednak działa negatywnie na ludzkie DNA. Niestety po tylu latach kupowania jogurtów i bez żadnych pozytywnych wyników, nasz budżet się kurczył nie mieliśmy już pieniędzy i nie było już nas stać na kupno odpowiedniej ilości materiału do próbek, był to nasz koniec.
Był już wieczór, około 19:23:54 , pakowałem swoje zdjęcia z biurka i ze smutkiem patrzyłem na to wszystko co zrobiliśmy wiedziałem, że jutro przyjdę tylko po to aby spisać sprzęt i oddać go komornikowi.
Ale to właśnie wtedy przyszedł RAFAŁ I KRZYKNĄŁ
"JOGURTY PO ZŁOTY DWAJŚCIA DZIEWIEĆ"
Nie mogłem UWIERZYĆ! Znaczyło to, że będzie nas stać zakupić odpowiednią ilość PRÓBEK i DOKOŃCZYĆ BADANIA!
Pojechaliśmy jak najszybciej się dało do hurtowni i wykupiliśmy 20 zgrzewek Jogurtu po złoty dwadzieścia dziewięć.
Po miesiącu badań mieliśmy już wynik, który miał wstrząsnąć światowym rynkiem producentów opakowań do nabiału.
Powiadomiliśmy główny inspektorat farmaceutyczny, instytut żywności i żywienia. Wrzawa jaka zaczęła się na międzynarodowej scenie nabiałowej była nie do zatrzymania, wszyscy czekali na nasze oficjalne wystąpienie pamiętnego dnia 20-01-1984r.

Na scenie stałem Ja, po mojej lewej Rafał a po prawej jogurt.
Postanowiliśmy zacząć od inscenizacji. Wybełtałem jogurt, otworzyłem i zanim polizałem wieczko, z głośników mówił Dariusz Szpakowski "Czy Ty polizał byś ten jogurt?"
Polizałem wieczko.
Rafał nie mógł się opanować i rzucił żartem "HEHE lubić lizać ?"
Cała sala padła w śmiech... dla mnie śmiech trwał godzinę, dla Rafała trwał chyba wieczność, czekał na takie upokorzenie mnie całe życie.
Wiedziałem!
Odparłem "Twoja stara nie narzeka"
Cisza na sali dla mnie trwała wieczność, dla Rafała chyba zbyt krótko bo pojawiły się w jego oczach łzy. Gdy cała śmietanka (a raczej jogurt, hehehe) towarzyska skapowała się z mojego żartu, salw śmiechu nie można było powstrzymać do końca wystąpienia. Ludzie dosłownie spadali z krzeseł, niektórzy w przypływie endorfin zaczęli obrzucać się ciastem. Dziennikarze, przestali nagrywać na żywo, bo wraz z kamerzystą tarzali się po ziemi ze śmiechu.
A Rafał stał... jego oczy mówiły tylko jedno... "przegrałem"...
  • 1