Wpis z mikrobloga

12 lutego- 5/16 w tym miesiącu. ()

I oto znow kolejny wpis pod #zniszcznieroba, czyli tagu pod ktorym zmagam się od początku roku z #prokrastynacja.

Dzisiaj miałam koszmarny dzień pod kątem psychicznym. Pod wpływem kompletnej pierdoły, która trafiła w mój czuły punkt, tzn. odbioru mojej pracy i lenistwa pod roznymi względami, miałam jakieś załamanie. Serio, poczułam że coś straciłam, i stałam się osobą którą w środku siebie tak naprawdę gardzę i uderzyłam w żałosny płacz.Popłakałam bez sensu w ciągu dnia, ale trzeba wziąć się w garść. Nie jestem dzieckiem, aby mnie za dobre chęci klepac po głowie, ku mojej uciesze.

Jeżeli chodzi o "wydajność" wczorajszego dnia, to tak średnio, bo znów odkładałam pisanie pracy do momentu koncowego, tlukąc odcinki jeden za drugim JPWM (co skutkowało oczywistym zmęczeniem o tej porze), ale mimo krótkiego czasu, napisałam to co miałam napisać. Udałam się również na seminarium, ale odbiłam się tylko od dzwi, bo dyżur został przeniesiony na piatek, co ostro komplikuje mi organizacje całego tygodnia i skutkować będzie jeźdzeniem w te i we te pociągiem. Choć z drugiej strony daje mi szansę na dopisanie czegoś wiecej. Może nawet rozdział skończę, kto wie. :)

Tak poza tym, to umówiłam się właściwie na dzisiaj na rozmowę o pracę, zobaczymy co z tego wyjdzie. Dobrze, że ktoś się w ogóle odezwał.

A tak teraz to lecę spać, bo strasznie padam na ryło. Dobranoc.
  • 6
  • Odpowiedz
via Android
  • 1
@Helsantonio_Montes ojj, u mnie to tylko teoretycznie działa, później jak przychodzi co do czego, to opierdzielam się i rosnącym wyrzutem do siebie, co wcale nie wpływa na zwiększenie chęci do pracy.
  • Odpowiedz