Wpis z mikrobloga

TL;DR
Prawdopodobnie zapobiegłem wczoraj tragedii, może nawet uratowałem komuś życie.

Wczoraj wieczorem postanowiłem się przejść. Było około godziny 23, chodniki puste, cisza i spokój, idealna pora na spacer. Po drodze spotkałem kolegę, który wracał ze sklepu. Idziemy sobie, aż tu nagle naszą uwagę zwrócił wolno poruszający się pojazd o silniku spalinowym, czyt. stary gruz, BMW e36. Nie żebym miał coś do tego kto czym jeździ, bo nie to sprawiło, że owe auto wydało się dla nas interesujące. Otóż przejechało ono obok nas drugi raz, tym razem bacznie nas obserwując. Zapaliła mi się czerwona lampka i mówię do kumpla:
-Coś jest nie tak.

Rozglądamy się, a tu jakieś 50 metrów przed nami idzie jakaś kobieta. Jednomyślnie stwierdziliśmy, że dziewczyna jest w niebezpieczeństwie i postanowiliśmy za nią pójść. Podeszliśmy nieco bliżej, by w razie czego móc zareagować. Długo nie musieliśmy czekać, dosłownie 2 minuty później facet z BMW wyłonił się z ciemnej uliczki. Poznaliśmy go, bo jak każdy prawdziwy pasjonat BMW miał na głowie czapkę z odblaskowym napisem "M3 POWER". Zatrzymaliśmy się, odpaliliśmy papierosy i czekamy na rozwój sytuacji. Facet normalnie z nią rozmawiał, nic podejrzanego się nie działo, już chcieliśmy odejść, aż tu nagle dziewczyna spogląda w naszą stronę z wyrazem na twarzy, który dosłownie błagał o pomoc.
Chciałem ruszyć w ich stronę, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Kolega spojrzał w moją stronę:
-Co jest? Idziemy?
-Stary, przecież my się nigdy nie biliśmy, jak ty chcesz "to" pokonać.
Kolega spojrzał na naszego niedoszłego przeciwnika, dwumetrowy napastnik z ogoloną na łyso głową, to nie mogło się dla nas dobrze skończyć.
-To nie może się dla nas dobrze skończyć.
Stwierdził.
Zgodnie postanowiliśmy, że zadzwonimy po policję, a do ich przyjazdu schowamy się za rogiem. Dość szybkim tempem ruszyliśmy między najbliższe kamienice. Nagle dziewczyna gdzieś dzwoni, słyszymy słowo "policja" i już wiemy, że sprawa jest poważna. Facet z BMW odchodzi, ale my postanawiamy jeszcze chwilę zostać.

Od tego momentu wszystko działo się bardzo szybko. Napastnik wrócił i zaczął czymś wymachiwać, dosłownie sekundę później wjeżdża wezwana przez nas policja. Facet swoje za uszami musiał mieć, bo od razu uniósł ręce w górę. Przesłuchali go, jeszcze coś tam wymachiwał w kierunku, z którego wcześniej szliśmy i krzyczał "tam pobiegli". Policjanci dali się oczywiście nabrać i zaczęli przeszukiwać teren, ale w końcu się zorientowali kto tak naprawdę jest tutaj napastnikiem.

Koniec końców dziewczynę zabrali do auta i odwieźli do domu, a facet pewnie dostał pouczenie...

Tak czy inaczej czuję dobrze człowiek i #pdk #heheszki
  • 1