Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich.
Chciałbym stworzyć serię opowiadań/ciekawostek/opisów różnych wydarzeń z okresu II wojny światowej z perspektywy niemieckiej, która w naszym kraju jest mocno zaburzona. Chcę przedstawić działania armii niemieckiej w latach 1939-1945. Nie będzie to żadne wybielanie historii, gloryfikacja, ani tym bardziej szerzenie doktryny narodowosocjalistycznej, a przedstawienie faktów i obalenie wielu mitów, które swoje początki mają jeszcze w okresie wojny, i które dodatkowo nasiliły się, szczególnie w Polsce, za czasów wpływów ZSRR.
Tak więc, przechodząc do sedna, na pierwszy odcinek wybrałem największą bitwę pancerną w historii, o której mówi się wiele, a niewiele ma to wspólnego z prawdą.

Odc. 1 – Bitwa pod Prochorowką

Na początku – co, jak i dlaczego.
Wiosną 1943 r., po zniszczeniu 6. Armii von Paulusa w Stalingradzie, Armia Czerwona odzyskała znaczny obszar wschodniej Ukrainy i była przygotowana do unicestwienia Grupy Armii „Południe”. Jednak zbyt pewni siebie Sowieci posunęli działania ofensywne o wiele za daleko i za bardzo rozciągnęli swoje linie. Boleśnie wykorzystał to Feldmarszałek Erich von Manstein, zarządzając kontrofensywę, której szpic stanowił II Korpus Pancerny SS. Tak jak wcześniej Armia Czerwona rozbiła Niemców, tak teraz tamci wzięli rewanż. Rosyjski Front Południowo-Zachodni stracił 23 000 żołnierzy, 615 pojazdów pancernych oraz 354 dział. Sporo, ale jeszcze gorzej dostało się Frontowi Woroneskiemu: 40 000 żołnierzy, 600 czołgów oraz 500 dział. Tereny, które Niemcy stracili w zimie, szybko zostały odzyskane, a w rękach rosyjskich pozostał tylko występ, którego centrum znajdowało się w mieście Kursk.
Już początkiem lutego 1943 r. von Manstein proponuje letnią ofensywę. Zakładała ona koncentrację dużych sił w okolicach Kijowa, a następnie zbawienie Armii Czerwonej, aby serią ataków rozproszyć jej siły. Kolejnym punktem był potężny atak sił pancernych, który miał za zadanie wprowadzić siły rosyjskie w pułapkę i zniszczyć je pomiędzy Dnieprem a Morzem Azowskim. Na nieszczęście Wehrmachtu, Hitler uznał, że wie lepiej i pomysł von Mansteina odrzucił. Adolf nie miał w zwyczaju oddawania zdobytych ziem, a ponadto nie lubił, gdy jego generałowie, tudzież feldmarszałkowie, mają za dużą władzę i, nie daj Boże, jakieś pomysły. Taki plan, gdzie jeden dowódca miałby zbyt potężny wpływ na działania wojsk, był dla Hitlera nie do zaakceptowania.
Nic więc dziwnego, że powyższy plan został odrzucony na rzecz tradycyjnego wzięcia Rosjan w kleszcze. Tak oto, 15 kwietnia 1943 r., Rozkaz Operacyjny nr 6 Adolfa Hitlera daje początek operacji „Cytadela”, której punktem kulminacyjnym będzie bitwa pod Prochorowką.
Dlaczego akurat Prochorowka? Mimo że ofensywa niemiecka miała wziąć w kleszcze Armie Czerwoną, to główny atak szedł od południa. Miała go przeprowadzić 4. Armia Pancerna generała Hotha w skład której wchodziły dwie grupy pancerne (1 100 czołgów i dział samobieżnych). Była to największa niemiecka formacja pancerna w czasie II wojny światowej. 4. Armię Pancerną stanowiły: XLVIII Korpus Pancerny oraz II Korpus Pancerny SS w skład którego wchodziły: 1. Dywizja Grenadierów Pancernych SS „Leibstandarte SS Adolf Hitler”, 2. Dywizja Grenadierów Pancernych SS „Das Reich”, 3. Dywizja Grenadierów Pancernych SS „Totenkopf” oraz część 167. Dywizji Piechoty Heer.
Zgodnie z Rozkazem Operacyjnym nr 6 atak miał być przeprowadzony od linii Biełogord-Tomarowka, który forsując linię Prylepy-Obojań, połączy się z atakującymi armiami Grupy Armii „Środek” na wschód od Kurska. Była to najkrótsza droga, ale zarówno von Manstein jak i Hoth stwierdzili, że niekoniecznie jest ona najlepsza. Generał Hoth zaproponował, by 4. Armia Pancerna, będąc blisko rzeki Psioł, zmieniła kierunek ataku i udała się na północny-wschód, aby zaatakować rosyjskie rezerwy pancerne zlokalizowane wokół wsi Prochorowka. Czynnikiem za tym przemawiającym był fakt, że III Korpus Pancerny miał za zadanie osłaniać prawe skrzydło 4. Armii Pancernej w ramach Grupy Operacyjnej „Kempf” i jego natarcie miały wyprowadzić wojska niemieckie na południe od Prochorowki. Po zlikwidowaniu Rosjan, siły niemieckie miały ruszyć ponownie na północ i przekraczając rzekę Psioł, zaatakować Kursk. Propozycja Hotha wydawała się bardzo obiecująca, toteż Feldmarszałek von Manstein ochoczo na nią przystał.
Mimo że Rozkaz Operacyjny Hitlera wyraźnie kładł nacisk na szybkie zlikwidowanie łuku kurskiego, to ofensywa była kilkukrotnie przekładana, i to przez Hitlera. Czemu? A no uważał on, że trzeba poczekać na wprowadzane na szybko do służby średnie czołgi PzKpfw V „Panther” i niszczyciele czołgów „Ferdynand”. To, że więcej z nimi było kłopotów niż pożytku, to temat na inną analizę. W końcu 5 lipca 1943 r. Operacja „Cytadela” rozpoczyna się. Po tym dość przydługim wstępie, ale jakże ważnym dla tła samej Bitwy, możemy przenieść się w czasie o kilka dni, pomijając pewne wydarzenia z bitwy na łuku kurskim.
Jest 11 lipca. Ofensywa niemiecka trwa w najlepsze. II Korpus Pancerny SS kontynuuje wyznaczone wcześniej natarcie i zajmuje tereny na zachód i południowy zachód od Prochorowki. W tym właśnie miejscu Rosjanie zgrupowali swoje siły przed kontrnatarciem. Dowódca 5. Gwardyjskiej Armii Pancernej – Pawieł Rotmistrow oraz marszałek Aleksandr Wasilewski – reprezentujący sztab generalny (Stawka) w sztabie dowództwa Frontu Woronieskiego – uważają, że niemieckie natarcie na Prochorowkę zostanie zatrzymane. Nic bardziej mylnego. Te bardzo wygodne założenia dowództwa rosyjskiego zostały brutalne rozbite przez czołgi 1. Dywizji Grenadierów Pancernych SS „LSSAH”. Na nieszczęście Armii Czerwonej nie dość, że II Korpus Pancerny bez problemu przebił się przez linie obrony, to jeszcze stanowił poważne zagrożenie dla sił skupionych koło Prochorowki. Rosjanie oczywiście zauważyli, że Niemcy dysponują nowym rodzajem uzbrojenia. Marszałek Wasilewski, w rozmowie z generałem Watutinem, odpowiedzialnym za obronę południowej części łuku kurskiego, pyta: „Niemieckie dywizje pancerne mają nowe ciężkie czołgi ‘Tygrys’ oraz działa samobieżne ‘Ferdynand’. Armia pancerna Katukowa poniosła znaczące straty w wyniku ataku tych czołgów. Czy wiecie coś o tym sprzęcie i jak zamierzacie z nim walczyć?”. Powyższe pytanie, jak i wnioski Rosjan, opierały się na fałszywym przeświadczeniu, że II Korpus Pancerny SS jest wyposażony w znaczną liczbę PzKpfw VI „Tiger” i niszczycieli czołgów „Ferdynand”. W rzeczywistości na stanie było tylko 57 „Tygrysów” i ani jednego „Ferdynanda”! Jeśli tłumaczyć jakoś pomyłkę Rosjan, to można przytoczyć tutaj fakt, że boczne osłony pancerne, tzw. Schurzen, które były instalowane w większości niemieckich czołgów i dział samobieżnych, mogły być powodem mylnej oceny, ale nie można wykluczyć również tego, że radzieccy dowódcy specjalnie raportowali o dużej ilości wyżej wymienionych pojazdów pancernych, żeby usprawiedliwić ogromne straty i niemożność zatrzymania Wehrmachtu i Waffen-SS.

Przez wiele lat po wojnie, właściwie do dziś, uważa się, że walki wokół Prochorowki były epicką bitwą czołgów z obu stron. Źródła radzieckie podają, że Niemcy posiadali 600 pojazdów pancernych, w tym 100 PzKpfw VI „Tiger” i niszczycieli czołgów „Ferdynand”. Rzeczywistość była trochę inna. Na 12 lipca 1943 r. II Korpus Pancerny SS posiadał nie więcej niż 294 zdolnych do boju pojazdów pancernych, rozłożonych następująco:
Leibstandarte – 70, w tym 4 Tygrysy
Das Reich – 103, w tym 1 Tygrys
Totenkopf – 121, w tym 10 Tygrysów.
Siły pancerne Rotmistrowa liczyły prawdopodobnie około 850 pojazdów pancernych, w tym 501 T-34. Liczbę tę należy zmniejszyć do 730 pojazdów, ponieważ ponad 100 ich sztuk zostało przydzielonych do powstrzymania natarcia III Korpusu Pancernego. Więc zgodnie z rzeczywistością, stosunek sił wynosił 2,5:1 na korzyść Rosjan. W wielu opracowaniach opisuje się bitwę pod Prochorowką pod kątem walk w jej centralnej części, jednak były one tylko częścią całej serii powiązanych ze sobą działań.
O poranku 12 lipca 1943 r. 3. Dywizja Grenadierów Pancernych SS „Totenkopf” utrzymuje wcześniej zdobyty przyczółek na brzegu rzeki Psoł o szerokości 4 km. Obie strony zdawały sobie sprawę, że wzgórze nr 226, które dominowało nad okolicą, jest znaczące strategicznie i taktycznie, mimo że stanowiło istny labirynt pól minowych i fortyfikacji przeciwczołgowych. Punktualnie o godzinie 12:00 wspierana czołgami piechota 3. Dywizji Grenadierów Pancernych SS „Totenkopf” rozpoczęła natarcie na wzgórze, które po godzinie walk zostało zdobyte. Wczesnym wieczorem, z pomocą Luftwaffe, żołnierze niemieccy zdobyli kolejny fragment i kompania Tygrysów ruszyła atakiem frontalnym, by o świcie zająć wioskę Poliżajew. Zagrożenie ze strony Niemców były ogromne, toteż dowództwo Rosyjskie rozkazało za wszelką cenę powstrzymać dywizję „Totenkopf”.
Działania wokół wsi Prochorowka zaczęły się przed świtem 12 lipca, gdy radzieckie czołgi chciały wykonać rozpoznanie i określić pozycję nacierającej środkiem 1. Dywizji Grenadierów Pancernych SS „Leibstandarte SS Adolf Hitler”. Zostały one jednak szybko odparte i Niemcy mogli kontynuować tankowanie paliwa i uzupełnianie amunicji oraz przygotowywać własne natarcie zaplanowane na 6:00. Ciekawostką jest, że po zatankowaniu, najbardziej doświadczone w boju załogi niemieckich czołgów i dział samobieżnych upychały gdzie się dało dodatkową amunicję. Była to bardzo mądra decyzja, która stała się jednym z głównych czynników decydujących o późniejszych wydarzeniach.
Rosjanie również się przygotowywali, choć nie tak skrupulatnie jak Niemcy. Punktualnie o 6:00 rozpoczęli wcześniej zaplanowany ostrzał artyleryjski, ale czołgi Waffen-SS były już gotowe do akcji. Aby zminimalizować skutki spadających pocisków, przegrupowały się w luźny, otwarty szyk. W tym samym czasie 290 radzieckich czołgów
z XVIII i XXIX Korpusu Pancernego uruchomiło silniki. Spaliny były widoczne z daleka dla niemieckich czołgistów. Rotmistrow zdał sobie sprawę, że z zaskoczenie taktyczne już przepadło, więc musiał natychmiast atakować nim zrobią to Niemcy. Zaraz po zakończeniu ostrzału wydał rozkaz do ataku i masa czołgów T-34 i T-70 ruszyła.
Jakież musiało być zaskoczenie żołnierzy Waffen-SS kiedy zobaczyli nacierające na nich prawie 300 czołgów strzelających w czasie jazdy, z żołnierzami piechoty na pancerzach. Nie bez powodu jednak 1. Dywizja Grenadierów Pancernych SS „LSSAH”została skierowana do walk w centralnej części. Doskonale wyszkoleni i doświadczeni żołnierze szybko się opamiętali i, gdy radzieckie czołgi znalazły się w skutecznym zasięgu ognia, rozpoczęła się rzeź.
Może pomysł natarcia Rosjan na papierze wyglądał nieźle, ale w realizacji okazał się bardzo problematyczny. Ogromna liczba czołgów na małej przestrzeni miała mało miejsca na manewrowanie i wiele z nich zderzało się ze sobą w czasie próby wymijania zniszczonych przez Niemców pojazdów. Jeszcze gorszy los spotkał siedzących na kadłubach żołnierzy, bo ci, którzy przeżyli trafienie, byli miażdżeni przez nadjeżdżające własne czołgi.
Po jakichś trzech godzinach walk pierwszy atak Rosjan został odparty. Jednak ci nie dali Niemcom czasu na odpoczynek. Rozpoczęły się koleje uderzenia wojsk pancernych Armii Czerwonej. O 11:30 miał miejsce trzeci już rosyjski atak, który na krótko przerwał niemieckie linie w pobliżu wzgórza nr 252, ale został on szybko odparty i poniósł, jak zwykle, ogromne straty.
Mimo zaciekłych walk Leibstandarte zdołała się przegrupować i po południu kontynuowała natarcie w kierunku Prochorowki. Do tego czasu oba radzieckie korpusy pancerne poniosły tak duże straty, że straciły poważną zdolność bojową. Rotmistrow zebrał na szybko zdolne do walki czołgi (prawdopodobnie około 120 sztuk) i jakoś udało mu się powstrzymać niemieckie natarcie. Wieczorem walki dobiegały końca i resztki 5. Gwardyjskiej Armii Pancernej wycofały się na swoje pozycje obronne. 1. Dywizja Grenadierów Pancernych SS „Leibstandarte SS Adolf Hitler” znajdowała się natomiast prawie na tych samych pozycjach, z których rano zaczęła natarcie.
W czasie gdy koledzy z „Totenkopf” zwiedzali okoliczne wzgórza, a współtowarzysze z „Leibstandarte” urządzili sobie strzelanie do kaczek – 2. Dywizja Grenadierów Pancernych SS „Das Reich” zgrupowana na południe od Prochorowki - miała tam zadania defensywne.
Pierwsze natarcie rosyjskie na dywizję „Das Reich” rozpoczęło się około 8:30. Atak składał się z około 120 pojazdów pancernych II Korpusu Pancernego i II Gwardyjskiego Korpusu Pancernego. Dopiero późnym rankiem został on odparty. Opóźniło to natarcie 3. Pułku Grenadierów Pancernych SS "Deutschland” z dywizji „Das Reich”, który miał pomóc dywizji „Leibstandarte” w ataku na mocno bronioną wioskę Storożewoje, którą zdobyto dopiero późnym popołudniem. Ataki Rosjan odpierał również 4. Pułk Grenadierów Pancernych SS "Der Führer", ale podobnie jak na innych odcinkach i tutaj zmęczenie dało się we znaki, zatem im bliżej wieczora, tym bardziej walki ustawały. Linia frontu przebiegała prawie w tym samym miejscu, co rano.
Radziecka propaganda bardzo szybko zaczęła głosić, że 12 lipca był wielkim zwycięstwem Armii Czerwonej nad Waffen-SS, wydając oświadczenie, że Niemcy stracili ponad 300 czołgów, w tym 70 „Tygrysów”. Prawda była kompromitująco odmienna. Raport o stanie dla II Korpusu Pancernego SS informował, że o poranku 12 lipca 1943 r. wszystkie 294 pojazdy pancerne były gotowe do służby. Na drugi dzień stan ten wynosił…251 pojazdów. Zgodnie z tymi danymi rosyjskie czołgi zniszczyły jedynie 43 pojazdy pancerne Niemców, w tym 11 czołgów typu „Tygrys”, z których 10 należało do dywizji „Totenkopf”, a 1 do dywizji „Leibstandarte”. Co ciekawe, wszystkie te 11 Tygrysów i wiele innych pojazdów pancernych nadawały się do walki po przeprowadzeniu remontu. Sama dywizja „Das Reich” i to w okresie od 5 do 17 lipca straciła definitywnie 1 PzKpfw III, 6 PzKpfw IV, 1 PzKpfw VI Tiger oraz 1 StuG III. Wynikało to z faktu, że ekipy techniczno-remontowe działały bardzo sprawnie, co było możliwe dzięki temu, że II Korpus Pancerny SS albo nacierał, albo z powodzeniem bronił swoich pozycji.
Z drugiej strony straty były zatrważająco wysokie. 5. Gwardyjska Armia Pancerna straciła 650 pojazdów pancernych. Niemieckie raporty o stanie zniszczenia radzieckich czołgów wydawały się tak przesadzone, że SS-Obergruppenführer Paul Hauser – głównodowodzący II Korpusem Pancernym SS – osobiście zrobił inspekcję w sektorze frontu zajmowanym przez „Leibstandarte”. Gdy zobaczył masę zniszczonych rosyjskich czołgów zrozumiał, że nikt nic nie podkolorowywał. Własnoręcznie zaznaczył kredą każdy policzony czołg i wyszło mu ponad 100 wraków.
Po bitwie na Wasilewskiego spadł nieprzyjemny fakt powiadomienia Stalina o przebiegu walk. To, że Niemcy nie posunęli się za dużo do przodu, było marnym pocieszeniem, patrząc na straty jakie ponieśli Rosjanie, które dodatkowo wymusiły działania defensywne. Stalin był wściekły na swoich dowódców i odwołał Wasilewskiego na rzecz Żukowa.

Kto wygrał bitwę pod Prochorowką?
Przez wiele lat po wojnie spora część historyków akceptowała rosyjską wersję bitwy. Jeśli popatrzeć jednak na straty z 12 lipca 1943 r. nie ma to potwierdzenia w faktach. Jeszcze bardziej zdumiewające są dane dotyczące całej operacji na łuku kurskim. Według dokumentów biura Inspektora Generalnego Wojsk Pancernych, pomiędzy 5 a 17 lipca 1943 r. II Korpus Pancerny SS stracił 33 czołgi i działa samobieżne.
W podobnym okresie (12-16 lipca) generał Baszkow – szef sztabu 5. Gwardyjskiej Armii Pancernej raportował o 334 całkowicie zniszczonych czołgach i działach samobieżnych (40% stanu ogólnego armii).
Wyszkolenie i doświadczenie w boju pozwoliło II Korpusowi Pancernemu SS zniszczyć jedenastokrotnie więcej pojazdów pancernych niż jego straty własne, ale mimo że taktycznie wygrali Niemcy, to Rosjanie mogli sobie pozwolić na takie straty.