Wpis z mikrobloga

#100obiadow

Egh, wczoraj nie wstawiałem, bo jak tylko zjadłem, to się zabrałem za granie w owerłocze ze znajomymi i grałem do późna. Plus też był hambuks. Prawie taki sam, tylko bez pieczarek i nie podsmażałem cebuli. Uwaga na przyszłość, nie podsmażać cebuli, surowa jednak lepsza, fajniej się komponuje, chyba, że ktoś nie lubi.

Dziś. W sumie hambuks ze frytami, znowu. Znaczy wcześniej nie było frytek. A teraz nie ma buły. Więc jest jak na takim obrazku, hamburger jak jest cały to trashfood, a jak rozłożony to zbilansowany posiłek.

Czemu bez buły? Bo nie miałem i już nie chciało mi się wychodzić do sklepu po jedną bułkę. A jakbym wyszedł to na bank wydał bym hajs na jakieś głupoty.

A obiad dobry, więc win-win.

Wygląd: Jak zatkane żyły, jak cholesterol i jak zawał. ALE! Był pomidor i ogóreczki. Więc w sumie zdrowo. No i ziemniaki też są zdrowe. To ten tłuszcz na nich nie do końca. Ale ważne że dobre. Rzeźby nie robię, ani formy ani nic. #!$%@?. W sumie powinienem. To za to też się zabieram! Od jutra, bo teraz jestem nażarty i nie mam siły. Można mnie przypilnować. I możecie mi wymyślić co mam zrobić jeśli nie zrobię formy. Będzie to na mnie taki bat, bo samemu ciężko się bata na siebie uplata.

Smak: Frytki smażone dwa razy z dipem majonezowym. Dip to majo, troszeczkę kepuczu, sos ostrygowy i posiekane ogórki ostro-słodkie (jem je codziennie, ale one są takie zajebiste!). Gdybym miał frytkownice to 10/10, a tak tylko 7+/10. Ale to dalej całkiem dobre. Do tego pomidorki, ogórki i kotlet wołowy z serem na wierzchu. To w sumie nie jest prawdziwy ser, ale o tym pisałem wcześniej i jest dobry.

Łącznie.... Niby gorsze niż wczoraj i przedwczoraj, bo bez buły to tak dziwnie wygląda i trochę jej brakuje, ale znowu dziś były frytki. 7/10. Nie. Jednak 5/10. A to dlatego, że 3 dzień z rzędu prawie to samo.

5/100
źródło: comment_sfjbQfmhwiQhYa9PFz5FqAAHxb6YQGsH.jpg
  • 2