Wpis z mikrobloga

@Bzdziuch: odpowiedź brzmi: nie sprzedawało się miejscówek, lub (ale nie w Polsce raczej) stosowano zasadę, że dla pasażerów wsiadających na stacji X będzie dostępnych maksymalnie Y biletów. Była też trzecia opcja, czyli że bilety na ekspresy były na tyle drogie, że problem braku wolnego miejsca praktycznie nie istniał.
  • Odpowiedz
@Bzdziuch: @TeslaX: I czwarta, chyba najczęściej stosowana.

Jak jest miejsce siedzące to siedzisz, jak nie ma to stoisz :p

Pamiętam że tak z 10 może 15 lat temu to miejscówki można było rezerwować tylko w sypialnych i 1 klasie w pospiesznych, ale też nie zawsze.
  • Odpowiedz
@Bzdziuch: Ciekawe pytanie.
Z tego co kojarzę, w kasie mieli na kartkach plan pociągu i skreślali miejsca. Później może to rozsyłali faksem albo telexem. Miejscówki można było kupić tylko w dużych miastach i to z wyprzedzeniem.
  • Odpowiedz
@MMARS: @Bzdziuch: oglądałem materiał z pierwszych miesięcy funkcjonowania Dworca Centralnego.

Była również taka procedura, że kasjer kontaktował się telefonicznie (!) z "centralą" i wypytywał o dostępne miejsca, centrala miała pełny wgląd w zajętość miejsc na każdy pociąg i informowała kasjera o tym jakie miejsce ma sprzedać.
  • Odpowiedz