Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #muzyka #kanyewest #czarnuszyrap #rap

produced by Kanye West - playlista

#7
Lupe Fiasco - The Cool

Lupe Fiasco jest dosyć ciekawym przypadkiem w świecie hip-hopu. wydaje się być nieco na uboczu całej rap-gry, snując swoje politycznie zaangażowane manifesty na zaraźliwych beatach. i pomimo ewidentnie popowego potencjału i ambicji, dobijających się z dobieranych podkładów, nie bryluje w mainstreamie. a wręcz przeciwnie - zbytnia dbałość o przebojowość nie służy mu absolutnie, bo po dwóch pierwszych albumach, decydując się na woltę stylistyczną w stronę electro-hip-hopowych "wanna-be-bengierów", autentycznie poległ. w oczach fanów, krytyków i swoich własnych także - skoro próbował ratować wizerunek nawiązując czwartym krążkiem do genialnego debiutu. niestety bezskutecznie.

dodajmy obszerność i rozwiązłość materiału na płytach, które w dzisiejszych czasach powoli odchodzą do lamusa. ale co w tym najciekawsze, pomimo ogromnej ilości utworów na płytach, udaje mu się utrzymać skupienie i zaciekawienie słuchacza, nie upychając niepotrzebnych skitów i skupiając się na treści, którą traktuje nad wyraz poważnie(co nie znaczy, że zawsze jest taki doniosły, bo jasne, sensownie jest upatrywać w jego postaci kontynuatora mentorskiego oblicza 2Paca, ale zdarza mu się nawijać o sprawach zahaczającymi momentami o nerdcorowe zajawki).

i myślę, że można przymknąć oko na jego antysemitystyczne ciągotki i lekkie foliarstwo(pozdro Medium, pozdro Tau), bo przynajmniej jest SOBĄ. i pozwala sobie na krytykowanie wszystkiego z czym się nie zgadza, bez patrzenia na ewentualne konsekwencje, żyjąc w zgodzie z "własną prawdą"(Jedna prawda w wersach zapisana). a potwierdzenia, że temu dzieciakowi od zawsze chodziło "o coś", powinniśmy upatrywać w tym, kto przyjął go pod swoje skrzydła na początku kariery.

w podlinkowanym dzisiaj The Cool, udało mu się z pomocą Westa okiełznać banalność wniosków o bólu przemijania, którego namacalne dowody obserwujemy w zwykłej codzienności i pokoleniowej ciągłości.
możliwe, że to jeden z najpełniej i najbardziej intuicyjnie "płynących" podkładów od Kanye. któremu udało się znaleźć złoty środek, wyważając podniosłość i powagę sytuacji z donośnością przekazu. a dodatkowo jest dowodem jego niezwykłego osłuchania jako producent, który potrafi wykiełznać z dwóch prostych sampli nowe pokłady muzycznego żywota.
KurtGodel - #godelpoleca #muzyka #kanyewest #czarnuszyrap #rap

produced by Kanye W...
  • 9
  • Odpowiedz
@KurtGodel: to jest top 2 moich ulubionych bitów w historii zaraz za Chonkyfire (swoją drogą oba na podobnym patencie), a sam track jest pięknym wstępem do odysei Micheala Younga ( ͡ ͜ʖ ͡)

decydując się na woltę stylistyczną w stronę electro-hip-hopowych "wanna-be-bengierów", autentycznie poległ.

to nie do końca tak było, on się na to nie zdecydował, tylko wytwórnia to na nim wymusiła, blokując wcześniej LupEND. Też
  • Odpowiedz
  • 1
@ShadyTalezz dobrze wiedzieć, bo na teledyskach i klipach wyglądał jakby serio chciał takie coś grać))¯_(ツ)_/¯. A teraz przez te utarczki ze #!$%@? wytwórnia i ich oczekiwaniami, jego zafiksowania polityczne, #!$%@? kapitalizmu i religijność ma dużo więcej sensu, i zrozumienia z mojej strony
  • Odpowiedz
@KurtGodel: dopiero w tym roku udało mu się urwać z tego Atlantic, a siedział tam swoją drogą przez Jaya Z, który myślał że zostanie prezydentem Atlantic i namówił Lupe żeby podpisał z nimi kontrakt po czym w ostatniej chwili dostał lepszy deal od Def Jamu i tam poszedł. Potem biedny Lupe się musiał tyle lat męczyć ( ͡° ʖ̯ ͡°) z takich ciekawostek jeszcze to Tetsuo &
  • Odpowiedz