Wpis z mikrobloga

Jedną z głupszych rzeczy związanych z #wybory jest wszechobecne trąbienie o obowiązku głosowania. "Nieważne na kogo głosujesz, ale idź zagłosuj". To głupie. Żeby dojść do tego wniosku wystarczy na chwilę wyjść poza ramy bezmyślnie powtarzanego hasła i zastanowić się nad faktycznymi konsekwencjami głosowania przez przypadkowe osoby.

jakości demokracji nie mierzy się frekwencją. Jeśli już chcemy mierzyć ją wskaźnikami ilościowymi, to powinna być to liczba świadomych obywateli - człowiek, który wczoraj dowiedział się, że w ogóle są jakieś wybory nie jest świadomym obywatelem

to nieprawda, że "nieważne na kogo głosujesz" - jest wręcz przeciwne, to na kogo oddajesz głos jest kluczowe. Decyzja podjęta bezpośrednio nad kartą nie jest decyzją mądrą i wyważoną, tylko emocjonalną i przypadkową. Jest decyzją złą niezależnie od tego gdzie ten krzyżyk postawisz.

promowanie głosowania dla samego głosowania daje ogromną przewagę dużym komitetom, które zainwestowały w marketing, przez co wryły się w pamięć. 'Wyborca' podejmujący 'decyzję' nad kartą nie odda głosu na komitet najlepiej spełniający jego oczekiwania, a na mniej lub bardziej przypadkowy komitet spośród tych, których nazwy rozpoznaje.

sztuczne podbijanie frekwencji utrudnia lub wręcz uniemożliwia wysłanie sygnału 'mamy was w dupie politykierzy za dychę', jednocześnie pozwala politykom na wciskanie kitu jak to cały Naród ich popiera, gdy w rzeczywistości popiera ich kilka-kilkanaście procent społeczeństwa, a reszta dawno straciła nadzieję, że ich głos ma jakiekolwiek znaczenie (patrz poprzedni punkt)

powiązane z dwoma poprzednimi punktami: udziałem w wyborach przeprowadzanych na podstawie skandalicznie niedemokratycznej ordynacji ułożonej pod duże komitety legitymizujesz ich 'wygraną': w końcu 'wygrali' przy tak dużej frekwencji, a to że głos co szóstego wyborcy został olany (por. wybory parlamentarne 2015) to nieistotny szczegół

promowanie głosowania dla samego głosowania zmniejsza wagę głosów oddanych naprawdę rzetelnie, jednocześnie zwiększając znaczenie głosów głupich, zdobytych czystym marketingiem. Im więcej takich głupich głosów tym głupsza ostateczna decyzja, na której kto inny płaci, a kto inny zbiera frukty.

Dlatego apeluję: jeśli decyzji nie podjąłeś co najmniej miesiąc temu, nie znasz kandydatów i nie kojarzysz przynajmniej 80% komitetów startujących w twoim okręgu, NIE GŁOSUJ. Głosowanie nie jest obowiązkiem, tylko prawem i przywilejem.

#polityka #neuropa #4konserwy #przemyslenia
  • 37
  • Odpowiedz
@SmieszekZawadiaka: okazujesz to nie idąc na wybory i obniżając frekwencję. Nieważny głos liczy się do frekwencji i nikt nie wie czy taki głos to manifest, czy po prostu głosujący jest idiotą. Już lepsze (niewiele) jest pobranie karty i ostentacyjne zabranie jej do domu albo podarcie.
  • Odpowiedz
Oddając głos nie ważny pokazujesz, że zagłosowałbyś ale nie masz na kogo

@musztym: albo że jesteś idiotą niepotrafiącym oddać prawidłowego głosu. Rzecz w tym, że zarówno manifesty jak i błędne głosy wpadają w tę samą kategorię i nic nie można z niej wywieść, może poza pretekstem do darcia mordy o 'fałszerstwach' - jak pokazały poprzednie wybory samorządowe jest to jedyny skutek wysokiego odsetka głosów nieważnych.
  • Odpowiedz
@SmieszekZawadiaka: @qrnx: @musztym: Głos nieważny ma sens wtedy, kiedy wpływa na wynik wyborów. Osobiście jestem zwolennikiem opcji "żaden z nich" dla oddzielenia osób nie potrafiących przeczytać instrukcji oraz osób nie mających na kogo zagłosować. Idealną zmianą byłaby dla mnie sytuacja w której głosy na "nikogo" wpływałaby na zmniejszenie liczby miejsc w Sejmie, ale jest raczej bardzo kontrowersyjna reforma.

Obecny system można bardzo łatwo scharakteryzować słynnym "taxation
  • Odpowiedz
sztuczne podbijanie frekwencji utrudnia lub wręcz uniemożliwia wysłanie sygnału 'mamy was w dupie politykierzy za dychę', jednocześnie pozwala politykom na wciskanie kitu jak to cały Naród ich popiera, gdy w rzeczywistości popiera ich kilka-kilkanaście procent społeczeństwa,


Ale jest jedna bardzo prosta i łatwa zmiana, która wpisuje się w to co @qrnx napisał: ustawowo obowiązkowo uwzględnianie frekwencji i głosów nieważnych w sondażach, exit polls i oficjalnych wynikach. Zupełnie inaczej będą odbierane wyniki
  • Odpowiedz
Osobiście jestem zwolennikiem opcji "żaden z nich" dla oddzielenia osób nie potrafiących przeczytać instrukcji oraz osób nie mających na kogo zagłosować

@wolodia: tak, taka możliwość manifestu miałaby sens. Obecnie pozostaje olać wybory i wysłać sygnał niską frekwencją.

Obecny system można bardzo łatwo scharakteryzować słynnym "taxation without representation", gdyż jedynie 30-40% wyborców ma swoich reprezentatów.

Co szósty Polak nie ma w Sejmie nie tylko swojego reprezentanta, ale nawet swojego
  • Odpowiedz
zamieńmy jednoczesne wybieranie całego parlamentu na coroczną wymianę części(*) składu


@qrnx: Akurat ten pomysł mi się nie podoba. Nie chcę corocznego cyrku wyborczego, a to nie USA gdzie jednak kampania do Izby Reprezentantów odbywa się bardzo lokalnie.

Gdybym miał cokolwiek zmieniać w tym systemie, to zacząłbym od reformy Senatu która stałaby się reprezentantem samorządów. Obecnie rząd może przeprowadzać "reformy" i zabierać fundusze samorządom (kwota wolna) albo dokładać im obowiązków (reforma
  • Odpowiedz
Nie chcę corocznego cyrku wyborczego


@wolodia: ja też nie, dlatego wybory... a raczej referenda, powinniśmy robić, tylko wtedy kiedy rzeczywiście jest jakaś konkretna propozycja żeby coś zmienić.

Teraz wybieramy tych darmozjadów tylko po to żeby sobie przekiblowali parę lat w sejmie, nakręcili trochę słabej gównoburzy i dorobili się nowych domów i autek.
  • Odpowiedz
@MilionoweMultikonto: Referenda to jest dobry pomysł, ale mam alergię na bezkrytyczne przyjmowanie wzorców z innych krajów. Niektóre grupy polityczne ślepo powtarzają każdy wzorzec z USA, a tutaj mamy znowu idealizowany przykład Szwajcarii której system polityczny jest dość specyficzny.

Zacząłbym od gruntownej pracy od podstaw, czyli np. nadania na poziomie gmin i powiatów możliwości głosowania raz, dwa razy do roku jeśli tylko zbierze się wystarczająco dużo chętnych, a tematem takiego referendum
  • Odpowiedz