Wpis z mikrobloga

#mirkouniverse

Polityka:
Na pewno odpada opcja 3 (zerwanie spotkania). Zostaje opcja 1 (dla wszystkich) lub 2 (kto pierwszy). To do rozważenia: https://www.wykop.pl/wpis/35958323/mirkouniverse-mirkouniverselobby-polityka-jaka-dec/ Ja wybiorę 1 (dla wszystkich), bo daje to pole do dalszych decyzji, rozmów i optymalnego wykorzystania planet.

Technologia:
Napęd szybki (1) lub wydajny i ekonomiczny (2). Myślę, żen a początku przygody jeszcze nie mamy po co latać szybko i daleko. Najpierw trzeba zbudować bazy blisko nas. Dopiero jak to opracujemy i będzie opłacalne (oraz zaczniemy wydobywać paliwo spoza Ziemi), to będzie można zainwestować w szybszy napęd, żeby zwiększyć dynamikę kolonizacji. A technologia wydajna i ekonomiczna będzie już opracowana. Dlatego wybieram 2 (wydajny).

Społeczeństwo:
Myślałem, że będzie pytanie: angielski czy esperanto. A tutaj jest wspólny język (1) lub brak wspólnego języka (2). Oczywiście, że musi być wspólny język (1). Jeśli jeszcze jest niedopowiedzenie jaki, to tym lepiej, bo będzie tka zrobiony, żeby każdemu odpowiadał (np. różnice w budowie strun głosowych sprawiają, że niektórym nacjom trudniej jest nauczyć się obcego języka). Wspólny język rozwiąże wiele problemów (choćby to, że w głosowaniu w temacie z polityką, jakby było jedno wspólne państwo, to nie byłoby problemu czyje ma być ciało niebieskie, bo było wszystko wspólne). Kto grał w Mass Effect czy oglądał Start Treka, wie, że wspólny język to konieczność. Tylko tak można zapewnić szybki rozwój. Inaczej będzie to Wieża Babel. Różne języki powstały, bo były granice geograficzne. Przy dzisiejszej technologii można używać wspólnego. Przy jednym rozwiązaniu dla całej ludzkości może coś pójść nie tak (np. zatracimy możliwość przekazywania jakiś informacji, bo dany język tego nie przewiduje - tak jak np. Eskimosi mają wiele określeń na śnieg, a Chińczycy mówią opisowo). Ale nikt nie zakazuje nauki innych języków. Jeśli zacznie się kolonizacja i będą granice geograficzne (np. lata świetlne), to w koloniach i tak zaczną się rozwijać niezależne dialekty, gwary, a może i nowe języki. Żeby po latach spotkania dało się dogadać z innymi (o tłumaczy też będzie trudno), to dobrze, żeby wszyscy wystartowali z tego samego języka, żeby było do czego wrócić. Wspólny język stanie się taką łaciną. Z niej powstaną kolejne języki. Za kilkaset lat, gdy technologia pozwoli na szybkie podróże i swobodną komunikację na duże odległości, to sytuacja będzie jak teraz: różne języki wywodzące się głównie z jednego. I wtedy będzie można znowu pomyśleć nad kolejnym wspólnym językiem. A potem znowu podróże dalej i znowu rozwarstwienie. Gdyby nie było tego uwspólniania, to ciężko byłoby się potem dogadać. Nie wspominając o trudności w czytaniu wiedzy historycznej.
  • 8
@mk321: Odnośnie polityki się nie zgodzę, 2 opcja jest lepsza. Powinno być kto pierwszy ten lepszy. Taki wyścig znacznie przyśpieszy naszą kolonizację, inaczej standardowo państwa nie będą chciały wydawać zbyt dużo pieniędzy skoro zysk będzie z tego mały.
@Kroomka: do stworzenia kolonii blisko nas nie potrzeba szybkiego silnika. Jak jest blisko, to nawet jak będzie lecieć się wolno, to i tak nie będzie długo. A na początek trzeba przewieźć bardzo dużo, więc musi to być opłacalne (wydajne). Dodatkowo, dopóki nie zaczniemy mieć taniego źródła paliwa (inne ciała niebieskie), to nie możemy mocno zużywać tego z Ziemi, które jest bardzo ograniczone.
@SpPin: i co jak jakieś małe państewko pozajmuje wszystkie wartościowe ciała niebieskie wokół? Nie będzie w stanie ich wykorzystać. Zostanie zablokowane dla reszty. Generowaniem zysku niech zajmą się prywatne firmy. To one mają budować rakiety i zakładać kolonie, kopalnie. Już teraz jest to technicznie możliwe, a za 100 lat powinno być standardem. Państwo powinno tylko gwarantować bezpieczeństwo, prawo itd.
@mk321: Przecież to w niczym nie przeszkadza prywatnym firmom. Państwa na start wyłożą wielkie pieniądze chcąc zyskać benefity w przyszłości. Prywatne firmy będą na tych planetach zarabiać i płacić podatki dla państwa które formalnie będzie właścicielem. Nawet jeśli jakieś państwo zajmie planetę której samo nie będzie mogło dobrze eksploatować to sprzeda licencję na eksploatacje prywatnej firmie czy nawet sprzeda planetę