Wpis z mikrobloga

W swoim przegrywie zwróciłem się ku buddyjskiej ascetycznej filozofii/religii. Plujący na ten #!$%@? świat chłodni mnisi wydawali się takimi dustmenami z tormenta. Żaden z nich nie rucha/ruchał i cały dzień klepią mantry i medytacje. Same przegrywy, prawda? Po kilku tygodniach wszystko wyszło na wierzch. Znany nauczyciel duchowy mniszek lekarski był #!$%@?ą na studiach i wygrzmocił pół akademiku co potwierdzają jego dawni koledzy i koleżanki. Przeorowie japońskich klasztorów zen mają żony i dzieci a syn zostaje kolejnym przeorem. Nauczycielka medytacjii ma dwójkę dzieci i jest po rozwodzie. Kolejny mniszek lekarski poszedł do klasztoru na starość po tym jak dwójka jego dzieci wzięła ślub. Słynni nauczyciele, przewodnicy duchowi dymają swoje uczennice i jest to "duchowe błogosławieństwo". Do tego istnieje gałąź buddyzmu polegająca właściwie na dymaniu tzn #!$%@? w świętej otoczce. Aż się we mnie zagotowało. Wycofywałem się do mistycznych nauk nieruchających przegrywów a tu sperma i śluz leje się wiadrami. Jestem zawiedziony takim obrotem spraw.
#przegryw
  • 3
  • Odpowiedz