Wpis z mikrobloga

#pasta

Opowiem wam, jak się wali konia w akademiku, bo 3 paździerz to pewnie pierwszoroczniacy mają już fioletowe kule.

I w tej chwili pozdrawiam Krzysia z 8ds Mieszkałem z owym Krzysiem w akademiku i Krzysia wyglądał jak ten Krzysio z Kubusia Puchatka. Jako że była to politechnika to trzeba dodać Krzysiowi okulary i mamy jego obraz - takiego typowego piwniczaka trochę. Krzysiowi muszę przyznać że dziękuję za okres adaptacyjny w pierwszych miesiącach i no cóż chyba grał na wyczajenie kto ulegnie pierwszy, ale pierwsze szurania zaczęły się po 3-4 miesiącach mieszkania w akademiku. Jako że mam problemy z zaśnięciem i czasem mi to zajmuje nawet godzinę to tak sobie leżałem. Krzysiu zaś po 20min od zgaszenia światła czuł się Bogiem, Bogiem klepania Niemca po kasku. Serio pierwsze jego razy myślałem że #!$%@? to coś innego, no bo przecież słychać tylko takie szurania, może jakieś drgawki ma, padaczke cokolwiek, że ta sytuacja jest nie możliwa że no kurde jest wspólny pokój i w ogóle jestem dosłownie półtora metra od niego a Krzysiu będzie męczył kapucyna. Po miesiącu nie miałem wątpliwości gdyż sytuacja nie ustępowała i trwała raz na 2-3 dni i kątem oka dostrzegłem, że rusza mu się pościel. Chialbym powiedzieć że to pasta, ale niestety to True story. Tak więc odpowiadając na twoje pytanie - nie bądź tym Krzysiem, wal konia pod prysznicem albo jak nikogo nie ma.

  • Odpowiedz