Wpis z mikrobloga

@filipinka: Na moje pożegnanie z #francja pojechałam na winobranie. Wyszło na to, że robiłam za tłumacza dla dużej grupy Polaków. Co było konsekwencją? Ano to, że znałam wszystkich, pośredniczyłam w rozmowach z szefostwem, ale też i w prywacie, np. w romansach i flirtach. Jak to się skończyło? Tunezyjczyk, który chciał wyrwać jedną blondynkę tak mnie polubił, że po 12 dniach znajomości zaoferował mi wyprowadzkę do Tunezji i urodzenie mu dziecka. Prosto z mostu, kawa na ławę. Gdy odmówiłam, upił się, a że nie miał gdzie spać, bo był u nas na campingu w gościach, to nasz francuski recepcjonista, który zresztą słyszał całą dramę "Nie mogę urodzić ci dziecka", wezwał policję. Finalnie ta zgarnęła go za jazdę po pijaku, a w pracy się już nie pojawił.

#imigranci #europa
  • 3
  • Odpowiedz