Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Przepraszam za chaos ale mam milion myśli na minutę. Zastanawiam się nad wizytą u psychologa ale nie wiem czy jest jakikolwiek sens tej wizyty. Mam wrażenie, że moje problemy są dość błahe w porównaniu do problemów innych osób ale nie radzę sobie z tym wszystkim. Wszystko zaczęło się w podstawówce, gdy zaprzyjaźniłam się dość blisko z pewną dziewczynką z tej samej klasy. Nie należała ona do dość ładnych osób (z resztą ja też co w sumie się nie zmieniło) ale nadrabiała wszystko swoim charakterem i podejściem do życia, który był dość luźny (prosty przykład: gdy ja się uczyłam ona wychodziła z innymi mimo tego, że leciała na dwójkach). W gimnazjum trafiłyśmy do tej samej klasy nic się nie zmieniło poza tym, że ona wyładniała. Gdy były jakieś wycieczki ona była zawsze w centrum uwagi a ja zostawałam odtrącana na bok. W tym okresie moja samoocena gwałtownie spadła. Wiadomo, że gimnazjum to i pierwsze zauroczenia. Ja takowego nie przeżyłam, po prostu chciałam być kochana i akceptowana więc gdy ona odtrącała jakichś chłopców to przygarniałam ich ja bo i tak na nikogo lepszego nie zasługiwałam. Wiele było sytuacji gdy zostawałam sama w domu podczas tego gdy znajomi gdzieś wychodzili. Nie pisałam pierwsza bo nie chciałam się narzucać i tak nie miałam nic ciekawego do powiedzenia. "Znalazłam chłopaka" (oczywiście z odzysku przez ww. koleżankę) tak bardzo potrzebowałam drugiej osoby obok i złudzenia akceptacji. Byłam z nim przez cztery lata. Przez ten czas zostałam skrzywdzona przez niego wiele razy jednak mimo to tkwiłam w tym komicznym związku ze względu na brak samooceny, strach przed samotnością i fakt iż nie stać mnie na nikogo lepszego. W tym czasie stałam się cieniem człowieka. Nie wychodziłam z nikim i nie kontaktowałam się bo i po co? Nic nie miałam ciekawego do powiedzenia. W mojej głowie cały czas tkwią myśli, że większość osób która się ze mną zadaje robi to tylko z litości, nudy, chęci wyśmiania mnie, moich przekonań, mojej wiedzy, wyglądu, charakteru, ubioru i makijażu. W międzyczasie zakończyłam znajomość z tą koleżanką. Jednak ślad po odtrąceniu pozostał co skutkuje chorym dążeniem do ideału. Siłownia kilka razy dziennie, bieganie, basen. Bez makijażu nie wyjdę z domu, taka sama sytuacja z moim ubiorem. Chęć dążenia do stanu idealnego jest również w mojej pracy oraz zeszytach do korepetycji. Wszystko muszę mieć ułożone idealnie, mam kilka zeszytów, które skrupulatnie przepisuję po kilka razy aby były w znośnym stanie ponieważ nie doszłam jeszcze do wyznaczonej sobie perfekcji. Gdy gotuję i muszę coś przyprawić to liczę zawsze do 7 lub 10 w zależności czego używam (taka liczba przypraw nadaje idealny smak). Czy zamknęłam drzwi od domu/pracy sprawdzam po 14 razy, dopiero wtedy mam pewność czy na pewno to zrobiłam. Nikomu nie mówię o swoich problemach ponieważ są błahe. Kiedyś powiedziałam swojej mamie (która swoją drogą choruje na depresje), że nie mam ochoty na nic. Skwitowała to prostym "inni mają gorzej". Już nigdy nikomu o tym nie powiedziałam. To z mojej strony było duże zebranie się w sobie ponieważ moja rodzina nie należy do zbyt uczuciowych. Nigdy nie usłyszałam od rodziców, że mnie kochają ani doceniają. Staram się jak mogę sprostać wymaganiom i robić więcej niż jestem w stanie jednak nigdy nie usłyszałam słów wdzięczności. Z dnia na dzień jest mi coraz gorzej. Nie umiem nawiązać kontaktów ze znajomymi, których teoretycznie mam ale zostaję zawsze odtrącana. Myśl o tym, że mogę zostać wyśmiana jest tak duża, że zostaję w domu i płaczę. Mam coraz mniejszą ochotę aby żyć jednak nic sobie nie zrobię aby nie zawieźć rodziców i rodziny. Nie wiem co mam robić, nawet głupie wyjście na siłownię w domu pod prysznicem kończy się płaczem żeby rodzice nie widzieli w jakim jestem stanie. Co mam robić? Czy to po prostu głupie urojenia, które same z siebie przejdą?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kptant
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 5
@AnonimoweMirkoWyznania: nie myśl nigdy, że Twoje problemy są zbyt błahe, bo inni mają gorzej. W ten sposób dojdziemy do tego, że tylko jakaś jedna, najnieszczęśliwsza osoba ma prawo w ogóle narzekać, bo ma gorzej niż wszyscy.
Nie oglądaj się na innych, to Twoje problemy są dla Ciebie najważniejsze i nie daj sobie wmówić, że nie powinnaś się nimi zajmować, bo ktoś inny ma trudniej. Zadbaj o siebie, pójdź do psychoterapeuty.