Wpis z mikrobloga

#frytusiacontent

Przynoszę przykre wieści. Pożegnalismy dzis Tokio, Piksela i Dangera. Od rana każde kolejne czuło się coraz gorzej i pomału słabło. Kocięta były z dwóch różnych miotów i prawdopodobnie ten słabszy miot był na coś chory, albo po prostu nie nabył odporności. Mogły to też być te kocięta z chorej matki (jedna z nich była na coś chora, ale nie znam detali).

U weterynarza byłam dziś trzy razy. Tadeusz i Balbina dostali antybiotyk i weterynarz ocenia ich stan jako stabilny. Jutro idziemy na kontrolę. Grzeję je i karmię jeszcze częściej, bo nie chcę, żeby osłabły.

Zaklinam nas na wszystkie świętości, w jakie wierzycie - nie róbcie tego, co ja, jeśli macie zbyt miękką dupę. Bo będziecie w #!$%@? płakać. Lepiej wpłaćcie datek na jakieś schronisko, dom tymczasowy. I żebyście nigdy nie brali do siebie zbyt młodych słodziutkich kociąt (chyba że to ostateczność i konieczność, jak w tym przypadku), zanim nabiorą odporności i nie ustabilizują temperatury ciała. Najlepiej adoptować kocięta co najmniej trzymiesięczne. Kocięta bez matek mają bardzo niski procent przeżywalności.

Zrobiłam co mogłam. Dałam z siebie wszystko i zamierzam dawać nadal. Trzymajcie kciuki za noc. Dziękuję Wam. Do napisania.
  • 40
  • Odpowiedz
Strasznie mi przykro, kibicowałam wszystkim kitku. Jesteś cudownym człowiekiem i włożyłaś wiele serca w opiekę nad tymi maluchami. Trzymam teraz kciuki za resztę! ()
  • Odpowiedz
@frytusia Niestety to normalne w tej "branży". Trzeba się uodpornić albo tak jak mówisz wpłacić raz na jakiś czas kaskę na fundację - to też dużo (tylko koniecznie sprawdzoną, co raz więcej oszustów, a mniej ludzi naprawdę pomagających). Trzymaj się, robisz dobrą robotę!
  • Odpowiedz
@frytusia Ciężko mi wyrazić smutek jaki czuję ale jeszcze ciężej jest mi wyobrazić sobie ból jaki Ty czujesz.
Czytanie, z rana o odejściu Tokio było okropnie dołujące. Weszłam chwilę temu na wykop, licząc na jakieś lepsze wieści., a tu... :(
Trzymam kciuki za Balbinkę i Tadzika. Trzymam też kciuki za twoją siłę i wytrwałość. Jesteś wielka!

Czasem tak jest, że byle przeciąg potrafi je zaziębić. Kilka tygodni temu miałam przykład na
  • Odpowiedz
@frytusia: bardzo ci współczuję tych przeżyć i tylu straconych kociąt. ja leczyłam moją kotkę przez tydzień, zupełnie jej się nie poprawiało, pod koniec to już praktycznie wszystkie organy wysiadły i musiała zostać uśpiona, bo jęczała z bólu. pocieszająca jest tylko świadomość, że się zrobiło wszystko co było można, a czytając twoje wpisy odnoszę takie wrażenie.

trzymaj się! zdrowia dla kociąt!
  • Odpowiedz
@frytusia: Przykra sprawa. Jak widziałam kitku to widać było, że młode, że słabe, ale liczyłam, że jeśli Ty nie dasz rady to chociaż pieseł da i wymasuje brzuszki kiedy trzeba żeby im w jelitkach przeszło czy ogrzeje. Jak widać kitku były za słabe :( Przykro mi i trzymaj się. I dbaj o pozostałe kotki <3
  • Odpowiedz
@frytusia: sam ratowałem kilkanaście osesków i niestety jeśli matka je porzuciła przed 6-7 tyg. życia to dość ciężko je później odratować i te słabsze po prostu padają.
  • Odpowiedz