Wpis z mikrobloga

TEN ŚWIAT JEST NASZ - ARCHIWUM. Część 4/60.

(Marzec 2016) Kontynuujemy naszą podróż taksówką. Cały czas rozmawiałem z Adamem przez telefon. Usłyszałem „jakie 100 RMB, przecież to jest ponad 100 km, to jest niemożliwe, daj mi go do telefonu”. Przekazałem taksówkarzowi telefon - Adam porozmawiał z nim po chińsku. Wymienili się identyfikatorami WeChat i po chwili wrócili do rozmowy za pośrednictwem tego komunikatora. Okazało się, że taksówkarz zabrał nas tak tanio, ponieważ pojawił się w Shenzhen okazyjnie (chyba nawet prywatnie) i już miał wracać do Kantonu z pustym samochodem, kiedy przypadkiem spotkał właśnie nas. Bardzo możliwe, że gdyby nie rozmowa z Adamem, to wysiedlibyśmy nie wiadomo gdzie i prawdopodobnie musielibyśmy zapłacić znacznie więcej. Z tego co powiedział Adam - taksówkarz bardzo się zdziwił, kiedy przez telefon usłyszał po chińsku gdzie ma nas wysadzić i ile to powinno kosztować. Ostatecznie nie było to 100 RMB, tylko o ile pamiętam 300 RMB (50 zł za osobę), a więc i tak bardzo tanio za ponad 100 km. Z ciekawych wydarzeń po drodze - minęliśmy przewróconą ciężarówkę, a za nią tysiące selfie-sticków. Docieramy pod sam dworzec. Tu zaczyna się kolejny problem. Prosiłem Adama, żeby wybrał nam najtańszy pociąg. Jedziemy z dworca, z którego ruszały chyba tylko tego typu pociągi - wokół nas mnóstwo ludzi. Jak się później okazało, byli to na ogół robotnicy. Nikt, dosłownie nikt nie mówi po angielsku. Podobnie jak wcześniej - nawet „yes” i „no” nic im nie mówi. Błąkaliśmy się po naprawdę dużym dworcu, aż w końcu udało się spotkać młodego chińczyka, który ledwo, ledwo, ale coś tam dukał po angielsku. Pokazywaliśmy mu na telefonie wiadomości od Adama, a on kierował nas w odpowiednie miejsca (do kasy, a później na pociąg). Zaskoczyło mnie, że przed wejściem na właściwy peron bagaże były prześwietlane. W końcu się udało - jedziemy. W pociągu byliśmy sensacją. Konduktor wracał co 15 minut, żeby „porozmawiać”, jednak nasze dialogi wciąż nie miały sensu. On nie rozumiał nas, a my jego. Przed jedzeniem (zaopatrzyliśmy się na dworcu) wyjąłem takie malutki antybakteryjne mydło w płynie i... sensacja. Nagle pojawił się konduktor. Sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział co to jest. Chciał odkupić. Oferował chyba 20 RMB. Kiedy mydło poszło w ruch - pozostali pasażerowi zatykali nosy. Z naszej perspektywy - bardzo niecodzienna podróż. Robiło się coraz później - w końcu wszyscy poszli spać. Niektórzy Chińczycy pościągali buty i trochę nabałaganili wokół siebie - taki urok podróży z chińską klasa robotniczą. Nad ranem dotarliśmy do miasta Changsha. W końcu. Koniec problemów. Teraz nie jesteśmy sami. Zaczynamy właściwe poznawanie Chin!

#pokonactv #chiny
Pobierz wojciechsiryk - TEN ŚWIAT JEST NASZ - ARCHIWUM. Część 4/60.

(Marzec 2016) Kontynuu...
źródło: comment_4kKm93I1I3gVkz6Zpxjeb1Bv2MZJ4B1d.jpg
  • 1