Wpis z mikrobloga

Niesamowita historia Mamadou Coulibaly'ego, piłkarza Udinese Calcio, który w wieku 16 lat uciekł z Senegalu, by zostać zawodowym piłkarzem w Europie. Płynął statkiem przewożącym owoce, spał na ulicach europejskich miast, głodował. Przygarnięto go w Pescarze, gdzie podpisał pierwszy, profesjonalny kontrakt.
Mamadou Coulibaly zadebiutował w Serie A w koszulce Pescary 19 marca 2017 roku. Grał przez ostatnie dwadzieścia minut.
Miał 18 lat. Wcześniej, w swoim życiu wystąpił w ledwie dwóch meczach, w których ktoś sędziował.
"Aby zadebiutować Serie A, musiałem opuścić swój rodzinny Senegal. Wsiadłem w autobus i pojechałem do Maroka. Później łodzią dostałem się do Hiszpanii, dotarłem do Francji i pociągiem do Włoch. Byłem jak poszukiwacz marzeń, który zrobi wszystko, by je zrealizować. Przeżyje nawet piekło w Livorno i ucieknie od rodziców, nie mówiąc im, że wyjeżdża z Senegalu.
Chciałem grać w piłkę. Chciałem być zawodowcem. W ojczyźnie nie miałem na to szans. Wiedziałem, że będę tracił czas, że powierzę swój talent agentom, którzy często są zwykłymi oszustami. Musiałem dostać się do Europy, nawet gdybym miał głodować, spać na ulicy i wydać wszystkie pieniądze na podróż.
Trafiłem do Livorno. Nie znałem nikogo. Moim łóżkiem była ławka w parku, a pokarmem okazjonalny kawałek chleba, który ktoś mi dał. Żyłem jak bezpański pies. Chciałem podjąć pracę, ale byłem nielegalnym imigrantem i przepędzano mnie. Zlitował się nade mną jedynie pracownik supermarketu, który czasem wynosił mi przeterminowane produkty.
Nie miałem dokumentów. Pomyślałem sobie: dobra, będę sprzedawał rzeczy na ulicy jak inni Afrykańczycy. Jak ich się tu pogardliwie nazywa? Vu cumpra? Postanowiłem zostać vu cumpra, ale krótkoterminowo. Przyjechałem tu, by być piłkarzem. To marzenie było moją obsesją. Uciekłem z Afryki ,nie mówiąc nic rodzicom. Przynajmniej w momencie, kiedy opuszczałem Thies, gdzie jest mój rodzinny dom.
Nie zostawiłem żadnej notatki, żadnego listu. Pomyślałem, że zadzwonię do swojego miasta, kiedy będę już na tyle daleko, że nikt nie ściągnie mnie z powrotem. Wyjechałem w wieku 16 lat. Przygotowywałem się skrupulatnie. Zatrudniałem się w różnych zawodach, zbierałem pieniądze na bilet. Kiedy uznałem, że jestem gotowy, spakowałem się i wyruszyłem. Aby dostać się tam, gdzie "morze patrzy na Europę", trzeba przejechać przez Mauretanię i Algierię. To zajmuje kilka dni. Nie pamiętam w jakim marokańskim mieście zatrzymał się autobus. Wiem, że trafiłem do jakiegoś portu, z którego statki wyruszały do Europy. Nie miałem pieniędzy na bilet, bo wszystko zainwestowałem w podróż z Senegalu do Maroka. Wiedziałem jednak, że muszę być cierpliwy i czekać. Moja gehenna trwała tydzień. Modliłem się kilka razy dziennie i czekałem na swoją szansę. Słyszałem, że ludzie umierają po drodze, że robią wszystko, by zapakować się na łódź i popłynąć. Bałem się, ale nie miałem wyjścia.
Pewnego dnia podszedł do mnie starszy człowiek i zapytał:
- Widzę cię tu codziennie. Chcesz wyjechać do Europy?
- Tak, ale nie interesują mnie zasiłki, nie chcę jechać do Francji czy Niemiec. Chcę być piłkarzem. Najlepiej w Serie A.
- Masz pieniądze na bilet?
- Nie, ale modlę się każdego dnia, żeby ktoś mnie zabrał.
- Posłuchaj, pracuję na łodzi, która przewozi owoce. Wkrótce wyruszamy do Hiszpanii. Dam ci znać, jak wszystko będzie gotowe.
- Ale nie zapłacę panu.
- Nie szkodzi, podróż będzie męcząca. Nawet straszna. Jesteś pewien, że chcesz jechać?
- Tak, chcę być piłkarzem.
Ten dobry człowiek zabrał nie tylko mnie, wyciągnął także rękę do innych 20 chłopców, którzy tak jak ja marzyli o wyjeździe do Europy. Nie wiem, czy umieli pływać, czy czuli tak wielki strach jak ja. Przecież gdyby coś się stało, utonąłbym w kilka chwil.
Dotarliśmy do Hiszpanii w ciągu trzech dni. Wiedziałem, że nie mogę tam zostać. Na miejscu poznałem Senegalczyka, który powiedział, że jedzie do Francji i może mnie zabrać. - Nie, chcę do Włoch. - To sobie później jakoś dojedziesz. Jeśli cię tu złapią, natychmiast będziesz deportowany. Wsiadaj i nie marudź.
We Francji jest ci łatwiej. Posługują się tym samym językiem, ale bez dokumentów wystawiasz się na strzał i natychmiastową deportację. Do Włoch, konkretnie do Livorno wyruszyłem z innymi Afrykańczykami, którzy zaufali jednemu oszustowi. Powiedział im, że jest współpracownikiem agenta piłkarskiego i szuka talentów do Serie A. Na miejscu zniknął bez śladu.
Livorno. Zimno, smutek, wyroki na ciebie, która zapadły w głowach przechodniów gardzących tymi, którzy żyją na ulicy. Pierwsze dni spędziłem w opuszczonym bloku, gdzie inni Afrykańczycy zrobili sobie legowiska. Nie miałem grosza przy duszy. Nie mówiłem ani słowa po włosku. Jedyny pozytyw? Plaże. Mogłem kopać piłkę, język futbolu jest uniwersalny. Ale czułem się coraz gorzej. Jak miałem grać, skoro opadałem z sił?
Dowiedziałem się, że największa społeczność Senegalczyków jest w Pescarze. Wsiadłem więc w nocny pociąg bez biletu, schowałem się w toalecie i wsłuchiwałem się w głos informujący o następnej stacji. Na miejscu poinformowano mnie, że nie mam szans na grę w żadnym klubie, bo zabronione jest rejestrowanie zawodników bez dokumentów. No chyba, że jesteś dobry, zauważy cię wpływowy agent, który dużo może. Wtedy załatwi ci wszystko.
Mój zbawca i człowiek, któremu zawdzięczam wszystko, nazywa się Girolamo Bizzarri. To były piłkarz, który z Torino wygrał Primaverę i prestiżowy turniej w Viareggio. W Serie A występował w barwach Brescii. Teraz jest trenerem młodzieży w prowincji Teramo.
Senegalczycy powiedzieli mi, że jeśli jestem dobry powinienem dać radę. Na pierwszym teście czułem się źle. Nie miałem sił, ale Bizarri coś we mnie dostrzegł. Powiedział, że załatwi mi wszystko. Odesłał mnie do karabinierich, ale nie po to, by mnie aresztowali, ale zawieźli do domu przeznaczonego dla imigrantów bez dokumentów. Zarządza nim stare małżeństwo, które pomaga ludziom z Afryki.
Po raz pierwszy od wyjazdu z Senegalu spałem w normalnym łóżku. Zjadłem też obiad. Nie miałem jeszcze nic, mogłem zostać deportowany w każdej chwili, a moje marzenia mogły zostać zrujnowane. Ale obiecałem sobie, że będę walczył jak lew i zrobię wszystko, by ostatecznie przekonać do siebie trenerów.
Bizzarri powiedział mi, że jeśli chcę może polecić mi dobrego, opiekuńczego agenta. - Wiadomo, że zainwestuje w ciebie, bo będzie liczył w przyszłości na zysk. Ale teraz ci pomoże. Kupi buty, zrobi zakupy. To wszystko jest potrzebne, zanim podpiszesz pierwszy kontrakt. Inaczej będziesz miał ciężko.
Zgodziłem się. Mój agent nazywa się Donato Di Campli i to dzięki niemu mogłem przeżyć pierwsze miesiące w Pescarze, nie załamać się psychicznie, odbudować po wyczerpujących podróżach. To on mnie ubrał, wyżywił i wspierał. Dzięki niemu też mogłem podpisać pierwszy, profesjonalny kontrakt w życiu. Zostałem piłkarzem Pescary.
Kiedy Zdenek Zeman postawił na mnie w meczu z Milanem, byłem w siódmym niebie. Rozegrałem przyzwoite spotkanie, po czym wróciłem do domu i płakałem ze szczęścia. Wycierpiałem wiele, by zostać zawodowym piłkarzem. I choć jestem jeszcze nikim, nie zrobiłem żadnej kariery, to niesamowicie doceniam to, co mam. Każdy z nas ma mapę wypisaną w sercu. Wystarczy do niej dotrzeć i podążać nią do celu.
Do rodziców po raz pierwszy zadzwoniłem z Włoch. Byli zrozpaczeni, myśleli, że nie żyję, mama płakała. - Dlaczego nam to zrobiłeś? - Nie miałem wyjśćia, musiałem wyjechać.
Wybaczyli mi wszystko. Zrozumieli, że zrobiłem to z miłości do piłki."
W 2017 roku Coulibaly za około 2 mln euro trafił do Udinese. Rok później wyruszył odwiedzić rodziców. Samolotem.

Źródło: 2AngryMen Święcicki & Kapica.
#pilkanozna #seriea #udinesecalcio #historiajednejfotografii
Twinkle - Niesamowita historia Mamadou Coulibaly'ego, piłkarza Udinese Calcio, który ...

źródło: comment_vtpjmIFEkOAkyBSaelrLhyknXEPlHDtD.jpg

Pobierz
  • 20
  • Odpowiedz
@Twinkle i gość, który nigdy nie miał kontaktu z zawodowym szkoleniem, praktycznie z marszu trafia do serie a, a polscy ligowcy, przechodzący przez cały profesjonalny cykl szkolenia, są za słabi nie tylko pod względem technicznym, ale także taktycznym, i to zwykle ich wyklucza z wielkiej piłki. Coś tu jest nie tak.
  • Odpowiedz
@camelinthejungle: Ja myślę, że to kwestia zacięcia w walce o marzenia. Polska ekstraklasa to życie jak pączek w maśle, i to jeszcze pączek otoczony bańką mydlaną. To było jego marzenie, niemal nierealne i wkładał w nie wszystko co miał, bo wiedział, że tak może się wyrwać ze swojego świata. U nas to często hobbystyczny dodatek.
  • Odpowiedz
@camelinthejungle: Polskie kluby muszą się po prostu zorientować, że piłka nożna to nie jest sport dla "wybranych", bo mam wrażenie, że nadal panuje u nas przeświadczenie, że to jakiś zajebiście ekskluzywny zawód, tylko po prostu muszą stawiać na młodych, ciężko pracujących chłopaków. W zasadzie to coraz częściej w Europie debiutują 16latkowie i jest fajnie, albo im wyjdzie, albo nie. W takim Urugwaju, który jest od polski kilka razy mniejszy, w piłkę
  • Odpowiedz
@realbs: Sprawdź sobie skład Wigier. Aktualnie średnia wieku wynosi około 20 lat, co jest świeżym podejściem. Obserwuję ten "eksperyment" i mam nadzieję na fajne efekty, mimo, że teraz po 5 spotkaniach mają tylko 5 punktów.

  • Odpowiedz
@Twinkle to samo mamy w Zabrzu i efekty są podobne (poza poprzednim sezonem, kiedy wykręciliśmy wynik ponad możliwości). Chodzi o to, że piłka to nie tylko bieganie i kopanie, ale przede wszystkim dobra realizacja założeń taktycznych. Lepiej mądrze stać, niż głupio biegać. I to mnie poraża – polski zawodnik z dużym doświadczeniem jedzie na zachód i nie odpada ze względu na kwestie fizyczne czy nawet umiejętności techniczne, ale właśnie z tego względu,
  • Odpowiedz
@camelinthejungle: nie wziąłeś pod uwagę faktu, ze ten senegalczyk jest ewenementem. Droga, jaka przebył, nie jest typowa dla senegalskich piłkarzy. Widać było „jakość” senegalu na mundialu. Ponadto dużo zawodników senegalskich wychowała francuska piłka.
  • Odpowiedz
przechodzący przez cały profesjonalny cykl szkolenia,


@camelinthejungle: pewnie ten cykl szkolenia w Polsce wcale nie jest taki profesjonalny.

Nie wiem dokładnie jak w piłce nożnej ale jeszcze 10/15 lat temu w młodszych grupach siatkarskich na przykład, był zwyczaj zajeżdżania młodzieży byli uzyskać wynik od razu. Tytuły juniorskie może były fajne ale co z tego jak większość musiała kończyć "kariery" przed wejściem w ogóle w profesjonalną część sportu bo już się pojawiały
  • Odpowiedz
Chodzi o to, że piłka to nie tylko bieganie i kopanie, ale przede wszystkim dobra realizacja założeń taktycznych. Lepiej mądrze stać, niż głupio biegać.

@camelinthejungle: To idealne określenie całego tego tematu.
Nie wiem dlaczego nie dopuszczasz tej myśli. Moim zdaniem jak się do czegoś dojdzie samemu to rozumie się to lepiej i więcej się z tego zyskuje.
  • Odpowiedz
@Twinkle no spoko, ale co on ma rozumieć, skoro zagadnienia taktyczne we współczesnym futbolu to skomplikowana rzecz i wymagają po pierwsze dużej wiedzy teoretycznej, a po drugie lat treningów? Grając z chłopakami w Senegalu mógł wypracować szybkość, strzał, jakieś podstawy techniki, ale nie mógł nauczyć się ustawiania na boisku, czytania gry i timingu, bo to jest coś, co szlifuje się latami od juniora. I to jest właśnie powód przeciętnej gry Wigier i
  • Odpowiedz
@camelinthejungle nie odpada ze względu na kwestie fizyczne? Nasze synki wyglądają tragicznie przy wyjeździe: Kapustka, Kownacki. Tam dopiero ich trenują. Stępiński też powiedział, że w Polsce przykłada się wagę do wszystkiego, ale nie treningu. A później w Ekstraklasie mamy takie chodzone mecze.
  • Odpowiedz
@camelinthejungle Gość rozegrał ponad 30 meczów w pescarze, strzelając parę bramek i asystując. To nie może być przypadek. Myślę że ma po prostu ogromny talent którym nadrabia braki w szkoleniu, nawet taktycznie może dawać radę jeśli ma wrodzoną zdolność czucia gry. Jedni żeby się czegoś nauczyć potrzebują 10 lat inni 5 lat ale są też tacy zdolni co ogarną w parę tygodni, nie ma reguły.
  • Odpowiedz
@camelinthejungle: @realbs: @stan-tookie-1: @MSKappa: Potrzebowałam swojego przenośnego źródła informacji (faceta ( ͡° ͜ʖ ͡°)) bo nie pamiętałam kogo przytoczyć do pączków w maśle i braku zacięcia po osiągnięciu belki. Martin Ødegaard, Real, od 5 lat wypożyczany. Nawet Ronaldo powiedział, że jest "bezczelnym gówniarzem".

@nexetpl: Suwalszczyzna ma mało do podlasia.
  • Odpowiedz