Wpis z mikrobloga

Opowiem wam pewną historię, po której już nie wierzę w żadne interwencje policji.
Jakiś może rok temu sąsiadka ukrywała u siebie jakąś swoją znajomą, co zabrała swoją córkę od ojca, do której nie miała żadnych praw, nawet chyba nie mogła się widywać. Zostało przez wspomnianego ojca zgłoszone porwanie. Przyjechała policja, wiedzieli gdzie jest ta dziewczynka. Tamta wspomniana znajoma sąsiadki zaczęła drzeć się przez drzwi cytuję: "Nie oddam jej, wypie*dalajcie ku*wy". Darła się tak głośno, że słyszałem ją piętro niżej. Policjanci postali, popukali, coś pogrozili i poszli. Ten ojciec czekał tam kilka godzin, aż ktoś otworzy drzwi i sam zabrał swoje dziecko. To nie była jakaś interwencja do jakiejś zwykłej pijackiej awantury, tylko do porwania. Podobno poszły jakieś skargi itp, ale co z tego.
Jak ktoś myśli, że oni tam kogoś zabiorą bez wyroku sądu, to pozdro. Musiałby tam przyjechać jakiś bagietmajster, co się w tańcu nie pie*doli i po prostu działa.
#danielmagical
  • 1