Wpis z mikrobloga

kilka słów ode mnie nt. #offfestival

najlepsze koncerty:
The Mystery Lights (nawet mimo powtarzania kilka razy tego samego utworu xd)
Egyptian Lover (no, co zrobię uwielbiam takie klimaty i udział w imprezie rodem z lat '80 był dla mnie mega doświadczeniem)
Moses Sumney (nie spodziewałem się, że utwory mosesa na żywo zabrzmią jeszcze lepiej niż na płycie)
Bo Ningen (szedłem na ten koncert bez większych oczekiwań, ale kompletnie mnie zachwycił, a to co działo się przy ostatnim numerze to już w ogóle)
Charlotte Gainsbourg (to jest headliner na miarę offa; nie tylko ładna oprawa, ale także jakość muzyczna - kompletne przeciwieństwo M.I.A)
Marlon Williams (całe te zamieszanie na początku tak naprawdę dodało uroku jego występowi, było świetnie i klimatycznie)
Grizzly Bear (po prostu dobrze zagrany materiał, idealny na zakończenie festiwalu)

ogólnie mówiąc to cała edycja była naprawdę dobra. chociaż też nie mam zbytniego porównania, bo to był mój pierwszy, pełnoprawny off (w zeszłym roku tylko jeden dzień).
nie trafiłem na żaden koncert, który uznałbym za słaby (na arielu nie byłem jbc, więc nie wiem, jak to w rzeczywistości wyglądało), ale jeśli mam wymienić jakieś występy, które były trochę poniżej oczekiwań to byłyby to: brian jonestown massacre, trail of dead i zola jesus.
z polskich zespołów zdecydowanie najlepiej wypadli good night chicken, zabrzmieli naprawdę porządnie.
z kolei jeśli chodzi o te specjalne koncerty "płytowe" to najbardziej siadło mi clap your hands say yeah, fajna atmosfera się tam zrobiła w trakcie występu. chociaż much i kultu też było dobrze posłuchać (kazik z zespołem na szczęście niczego specjalnie nie #!$%@?, czego się trochę obawiałem)
no i na koniec: specjalne wyróżnienie dla big freedi. chociaż ja w zasadzie nie wiem, co mam o tym sądzić xd

czekam już na następną edycję. ciekawe, co nam tam arczi przygotuje ( ͡° ͜ʖ ͡°)