Wpis z mikrobloga

Taka sytuacja z dzisiejszego popołudnia.

Jadę autostradą nr 12 w kierunku Frankfurtu nad Odrą. Prawym pasem suną ciężarówki oraz ciągniki siodłowe z naczepami zwane powszechnie TIRami. Lewym pasem sunę ja (cały na biało), a przede mną kilka innych aut. Prędkość przelotowa 120km/h bo też i tyle maksymalnie jest dozwolone na rzeczonym odcinku. No i tak sobie suniemy wszyscy razem, każdy trzyma dystans od poprzednika, muzyczka w radiu gra, a wycieraczki niespiesznie zgarniają z szyby odpryskującą z asfaltu wodę.

Wtem pojawia się jegomość w ciemnym Peugeocie 206 (nazwijmy go Sebastian), ze starszym od siebie towarzyszem podróży na miejscu pasażera (nazwijmy go Panem Januszem). Podjeżdża mi oczywiście pod sam zderzak nadając jednocześnie serię sygnałów świetlnych aby natychmiast mu ustąpić z drogi. Ponieważ na prawym pasie wciąż ciągnie się rząd tirów, ciaśniej bądź luźniej rozstawionych, a przede mną w niezakłóconej harmonii sunie kilka innych samochodów postanawiam zignorować żądanie Sebastiana (mimo, że w lusterku widzę jak informuje Pana Janusza czyim jestem synem) aby po pierwsze nie wciskać się między wolniej jadące pojazdy ciężarowe, a po drugie szybka analiza wykazała, że Sebastian będzie miał do przegonienia w podobny sposób kilka innych samochodów przede mną, więc sensu w tym za bardzo nie ma.

Wtem, pojawiła się luka w rzędzie tirów na prawym pasie. Już szykowałem się do zjadu na tenże (chociaż poprzednik się nie kwapił) gdy ubiegł mnie Sebastian rozpoczynając manewr wyprzedzania z prawej strony (na marginesie nielegalny na niemieckich autostradach). Niestety przyspieszenie jego bolidu pozwoliło mu wyprzedzić jedynie mnie i nie dał rady wyprzedzić także mojego poprzednika zanim dogonił jadącą lewym pasem ciężarówkę. Wobec powyższego (na moje szczęście) Sebastian podjął decyzję o zredukowaniu prędkości i nie wbijaniu się na chama między mnie a mojego poprzednika (mimo wyraźnej złości którą nie omieszkali wraz z Panem Januszem okazać różnego typu gestami w momencie gdy ich wyprzedzałem). Autostradowa harmonia nie została zakłócona, ograniczenie do 120km/h zakończyło się, podobnie jak rząd tirów na prawym pasie. Mój poprzednik postanowił kontynuować jazdę z tą prędkością, jednocześnie usuwając się na prawy pas. Ja mogłem osiągnąć dzięki temu zawrotne 140 km/h i po wyprzedzeniu mojego autostradowego kompana usunąć się także na prawy pas umożliwiając rozwinięcie jeszcze większej prędkości innemu kierowcy jadącemu za mną.

A Sebastian z Panem Januszem zapewne utknęli gdzieś niczym pedofil w domu starców za którąś z ciężarówek klnąc zapewne na czym świat stoi.

A jaki z tego morał? Jak się spieszysz, to rób to z głową, bo jak widać ciśnięcie na pałę do przodu byle szybciej rozganiając innych nie daje rezultatu.

  • 3