Wpis z mikrobloga

Z takich historii z pierwszej pracy - przy okazji świąt Bożego Narodzenia szef wpadł na pomysł, że zrobimy sobie konkurs na najbrzydszy sweter. Co prawda nagrodą nie był ani bon do Lidla, ni czekoladopodobny gwiazdor, a sam pomysł był dość infantylny, to z jakiegoś powodu każdemu zaczęło na nim zależeć. Dodam, że pracowałem w agencji reklamowej, więc wygrana z kreatywnymi łbami brzmiała nadwyraz kusząco. Część z osób poszła w Allegro, inni w "niepolskie Allegro". Widziałem jak dziewczny z pokoju obok oglądały na YouTube tutoriale z haftowaniem, żeby samemu coś wydziergać.
W końcu nadszedł ten dzień. Wszyscy, prócz mnie, przyszli do pracy ubrani w swetry wątpliwej urody (tak naprawdę były po prostu ochydne). Mój sweter, uwierzcie na słowo, był przepiękny.
O 12 zrobiliśmy krótkie zebranie i urządziliśmy głosowanie. Wygrałem.