Wpis z mikrobloga

Kiedy korzystanie z prawa obywatelskiego według radnych jest przestępstwem... Sesja Rady Gminy Ożarowice, w punkcie interpelacje i zapytania poddano pod głosowanie wniosek o zwrócenie się przez organ wykonawczy gminy do prokuratury, w zw. z notorycznym nadużywaniem Ustawy o dostępie do informacji publicznej (?!) i tym samym nękaniem pracowników.
Wniosek został jednogłośnie podjęty, wszyscy za (⁉).
http://www.portalsamorzadowy.pl/komunikacja-spoleczna/ozarowice-wnioski-o-udzielenie-informacji-publicznej-paralizuja-urzad-radni-maja-dosc,105098.html
W artykule pojawia się zdanie:

Urzędnicy i radni po prostu mają już dość. Chcieliby zająć się pracą dla lokalnej społeczności, a nie zajmować się w kółko rozpatrywaniem wniosków.

Hm. Chcielibyśmy przypomnieć, że odpowiadanie na pytania obywateli/ek, też jest pracą dla lokalnej społeczności.

#prawo #prawodoinformacji #niebojsiepytania #ciagniemywladzezajezyk
Watchdog_Polska - Kiedy korzystanie z prawa obywatelskiego według radnych jest przest...

źródło: comment_jYFttDeXnrxf6AWa9LP7tleIw6IVh0Oy.jpg

Pobierz
  • 102
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@karer: Watchdog to nie jest organizacja/grupa charytatywna. Za "Bóg zapłać" nawet ksiądz mszy nie odprawi. Dostają kasę między innymi od Fundacji Batorego czy tam innego Sorosa. W tym kontekście był ten akapit porównujący ich działanie (w tej konkretnej sprawie) do ekooszołomów. W ich intencji jest przecież nagłaśnianie takich spraw.

Załóżmy, że był sobie przedsiębiorca, który chciał sprzedawać alkohol w sklepie naprzeciwko szkoły. Urzędnik nie wydał mu zezwolenia ale zapiekły Janusz
  • Odpowiedz
@FlameRunner: i dlatego urzędy przestają tworzyć jakiekolwiek zestawienia i informacje inne niż obligatoryjne, a także nie chwalą się istnieniem jakichkolwiek dokumentów na zewnątrz. Jak czegoś nie ma to nie trzeba udostępniać.
  • Odpowiedz
Uwierz, bardzo byśmy chcieli dożyć czasów, w których już nie będziemy musieć prowadzić dyskusji na temat, czy prawo do informacji jest prawem człowieka, uświadamiać ludzi, że mogą z niego korzystać, że to oni zatrudniają urzędników i to oni powierzają im pieniądze ze swoich podatków. Może kiedyś będzie to oczywiste. Wtedy z chęcią przestaniemy ,,szukać dziury w całym".


@Watchdog_Polska: no jeśli ta gmina nie ma publicznego rejestru umów to jednak taki
  • Odpowiedz
@Watchdog_Polska:
No ale w czym problem, że sprawa została/zostanie zgłoszona? Jeśli prokuratura stwierdzi, że nie było żadnego przestępstwa to przecież nic się nie stanie. Jeśli urząd uważa, że coś jest na rzeczy i prokuratura w jakiś sposób to potwierdzi to co wtedy?
  • Odpowiedz
@Watchdog_Polska: Zastanawiam się czy i o ile prowadzicie elektroniczną ewidencję prowadzonych przez siebie spraw, ale jak by was potraktować jako urząd i jeżeli przykładowo spytał bym was w trybie dostępu do informacji publicznej, ile spraw w ciagu ostatnich 5 lat prowadziliście, ile pism i do jakich instytucji z podziałem na instytucje wysłaliście oraz jaki był koszt wysyłki. I spróbujcie sobie teraz wyobrazić ile czasu by zajęło wam takie podsumowanie jeżeli
  • Odpowiedz
@terr0: przecież niektóre urzędy paraliżują się same, bez pomocy obywateli. Ilość papierów i problemów jakie generują zapewnia im pracę i dobre zajęcie. Dlatego niepoważnym jest wysyłanie urzędnikom tego typu zapytań i zawracanie głowy, bo zwyczajnie nie mają na to czasu, procesując własne dokumenty i sprawy. Obywatel urzędnikowi jest potrzebny tylko do wygenerowania jego pensji, resztę pracy i problemów urzędnik zapewnia sobie sam.

  • Odpowiedz
  • 0
@Watchdog_Polska ogólnie szanuję za robotę którą robicie, temat mi bliski. W tym przypadku jednak nie wiem, czy sprawie przyjrzano się do końca? Mam na myśli to, że *dostęp do informacji publicznej rzecz jasna powinien być* ... ale wydaje mi się że przez źle skonstruowane prawo, jak najbardziej można przeprowadzic skutecznie taki atak paraliżujący pracę. Chyba w sejmie obecnej czy poprzedniej kadencji miało to miejsce? Wiadomo mamy biuletyny publikujące te informacje itd.
  • Odpowiedz
@FlameRunner: Moim zdaniem rozwiázanie jest takie, aby dokumenty które przerabia urzád były rutynowo skanowane (nawet telefonem to można teraz robić) i umieszczane w internecie - niech sobie petenci przeglądają jeśli taka ich wola. Obstawiam że biurwom to nie na rękę, bo wałki kręcą na kasie mniejsze lub większe.
  • Odpowiedz
@Watchdog_Polska: zawsze mnie zastanawia, skoro coś ma kategorię informacji jawnej i może być dostępna publicznie po pierwszym lepszym wniosku - dlaczego od razu tego nie wstawić w postaci jakiegoś pdf-a na stronę?
nie musi być to na głównej stronie, ale gdzieś głębiej, gdzie jak ktoś na prawdę będzie chciał to znajdzie bez problemu

no ale na prawie się nie znam, może to jawna informacja, ale jednocześnie nie w 100% jawna
  • Odpowiedz
@wyestymowany: To bardzo proste rozumowanie. W rzeczywistości sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Oto przykład. Mój różowy pasek jest radną (osiedlową, bez wynagrodzenia - cała rada działa pro publico bono). Od kilku tygodni na każde posiedzenie rady przychodzi pan lvl 60+ i zadaje absurdalne pytania, składa propozycje o tysiące mil przekraczające kompetencje rady, a gdy radni próbują mu wyjasnić, że wysłali zapytanie i dostali odpowiedź odmowną, nalega, żeby drążyć dalej. W
  • Odpowiedz
@karer: jeśli wziąć pod uwagę logikę to właśnie trochę tak jest. Jeden pacjent z szeregiem urojonych schorzeń zajmuje niepotrzebnie czas, który lekarz mógłby poświęcić na niesienie pomocy rzeczywiście chorym ludziom. To jest powtarzalny problem wszelkich usług w sektorze publicznym: jak wypracować machanizm, który umożliwi odmówienie usługi obywatelowi, który ewidentnie nadużywa prawa do usługi w taki sposób, by nie naruszyć tego jego prawa. Mamy z tym do czynienia na pogotowiu, w
  • Odpowiedz