Wpis z mikrobloga

Akat wczoraj miałem lekko #!$%@?ą randkę w sumie to nawet nie randkę
Ustawiłem się z loszką taką 7/10(ja takie 4-5 na zachete) miała być kawka grana ale, że za późno to od razu drineczki ze dwa. Wszystko fajnie gadka szmatka rzucam idziemy gdzieś potańczyć, loszka z chęcią przystała no to tup tup wbijamy. Coś tam sobie gadamy a loszka mówi żebym nie traktował tego wypadu jako randkę czy coś, takie sobie spotknio impreza z nieznajomym, myślę sobie lepiej pij powoli bo już ci nie kupię, mówię spoko idziemy się bawić. Poszedłem później zapalić, wracam nie ma jej, no trochę poczekałem, poszukałem, zadzwoniłem nic, to poszedłem tańczyć. Gdy wróciłem na siedzidło, jest i ona i kurła wkurf wielki że się z nią umawiam na randkę a tańczę z innymi wtff. W głowie tysiące myśli czy kolejka na barze i kto zakończy ten wypad(miałem nadzieje że ona bo impreza dość dobra a poznałem dobrych ludzi) no może byłem lekko wstawiony ale grzecznie spytałem czy zamówić jej ubera ale w sumie nie pamiętam ale chyba poszła z buta albo nie anulowałem kursu bo dyszka poszła. Idę to sobie przetrawić na pole bo pogoda piękna bęc
#logikarozowychpaskow #podrywajzwykopem
  • 2
  • Odpowiedz
@wellback: oddałeś lasce kontrolę nad sobą, swoimi emocjami i całym wieczorem xD brawo.
Na przyszłość radzę nie słuchać #!$%@? typu "to nie randka", bo to tylko wymówka, którą robi sama sobie. Laski często mają duży konflikt wewnętrzny. Z jednej strony chciałyby, żeby ktoś je złamał pod ścianą jak strzelbę i załadował, a z drugiej mają instalacje społeczne typu "nie możesz być łatwa, seks fu". Po prostu nie słuchaj co mówi
  • Odpowiedz