Wpis z mikrobloga

Moje chaotyczne przemyślenia, proszę przeczytajcie

Ludzie, zastanówcie się do czego wy dążycie. Czy nie widzicie nic sprośnego w wizji jaką nam fundują wszelakiej maści naukowcy? Zastanówcie się na czym polega "sens życia", czym to życie jest dla zwykłego człowieka. Wizje jakichś mega intelektów na najbliższe lata mnie po prostu przerażają i się obawiam, że chyba tylko mnie. Czy myśl, że roboty miałyby nas zastąpić na każdym stanowisku dotychczasowej ale jak i przyszłej pracy, myśl, że te same roboty miałyby wykonywać każdy najdrobniejszy detal z naszego życia, myśl, że te roboty miałyby zastąpić nam drugiego człowieka, czy myśl chociażby, że te roboty byłyby milion razy inteligentniejsze od nas, nie przypawa was o niepokój? O co w tym waszym życiu tak naprawdę chodzi? Bo dla mnie najważniejsza jest w nim istota ludzka, inny człowiek z którym dzielisz wspomnienia, ludzkie przeżycia, kontakt z innymi twarzą w twarz, człowiek wtedy odczuwa z nimi bliskość, czuje ich obecność, lepiej mu na duszy tym samym gra. Poznaje ich, udziela się emocjonalnie, zaprzyjaźnia się z co niektórymi, innych po prostu kocha. Ten drugi człowiek jest po prostu sensem życia każdego z nas. Jeżeli ta bliskość miałaby zostać zatracona na rzecz wirtualnej rzeczywistości czy robotów które tylko mogą "fizycznie" przypominać człowieka, to się okaże, że człowiek straci właśnie najważniejszy fundament życia. No ale przecież co niektórzy zarzucą mi, że nie każdy ma ochotę na spotkania towarzyskie, na kontakt z drugim człowiekiem. Abo jest introwertykiem, samotnym łowcą przygód czy po prostu cierpi na depresję (sam #!$%@? cierpię/ałem na nią i swego czasu nie miałem żadnego kontaktu z człowiekiem, a przynajmniej było to dosłowne minimum. Więc wiem jaki jest to ból nie mogąc się spotkać, zobaczyć, porozmawiać z drugą osobą w cztery oczy o nawet zwykłych pierdołach) ale nie wierzę, że kompletnie wykluczacie tym samym choć chwilowe ucięcie słowa z innymi, że uważacie gadające roboty za przyszłość dla was. Pryszłością dla was jest uwierzyć w samych w siebie, w tym aspekcie robot NIGDY nie zastąpi człowieka, nawet ten "odczuwający emocje", bo te emocje będą po prostu sztuczne, a wirtualna rzeczywistość nie jest żadną alternatywą dla ludzi "cichych" posty nigdy nie oddadzą tego co człowiek chciałby wyrazić drugiej osobie w chwili spotkania się z nią osobiście. Wirtualna rzeczywistość jest i będzie wyłącznie dodatkiem do życia codziennego. Bo wiadomo szybszy dostęp do ogólnodostępnej wiedzy, informacji ze świata oraz kontakat z osobami WYŁĄCZNIE tymi z poza naszego zasięgu - to tak, tu wirtalny świat ma swoje plusy. Kolejna rzecz to, co to będzie jeżeli robot zastąpi nasze stanowiska pracy a my ludzie zostaniemy na lodzie? Co niektórym się pewnie wydaje, że nie dość, że roboty wszystkich nie zastąpią to w dodatku będą się miejsca pracy stale powiększać. Pytanie, czy wy wierzycie, że stale powiększająca się ludność świata nagle rzuci się na stanowiska dziś przeznaczone w większości dla "elit intelektu"? Czy uważacie, że każdy człowiek może stać się drugim Einsteinem? Bo ja tak bynajmniej nie uważam. Za to sądzę, że świat jest piękny dlatego, że każdy z osobna człowiek ma inne preferencje ma inne upodobania, inne hobby, inne umiejętności, inny pomysł na życie. A jeżeli wy spłycicie to do tego, że każdy człowiek swoimi upodobaniami oraz zajęciami będzie taki sam, to gdzie wy tu dostrzegacie sens i piękno życia? Poza tym jest to niemożliwe i człowiek nie dorównujący Einsteinowi (a takich będzie co nie miara) bez pracy długo nie pociągnie. I nie mówię tu chociażby o możliwościach zarobkowych jakie daje praca, bo spodziewam się, że wprowadzicie jakiś "przychód podstawowy". Chodzi mi tu o zagospodarowanie wolnego czasu. Czy wy młodzi i ciałem, i duchem uważacie, że to co robicie w tej chwili, w jaki sposób się rozwijacie będzie was wiecznie satysfakcjonowało? Oczywiście powiecie, że świat jest tak wielki, że zawsze się jakieś zajęcie znajdzie - ale pomyślcie czy napewno? Co możemy w tej chwili wymienić z zajęć jakie wykonuje przeciętny Kowalski w czasie wolnym? - trening - nauka języków - nauka ogólnie - teatr - kino - opera - festiwale - gra online - podróże - wdrażanie diet - plotkowanie - domówki - to głównie, aczkolwiek każdy ma jeszcze swojego bzika. Dla jednych to dużo, dla innych dalej mało. Ale spójrzmy na to w ten sposób - jeżeli według gdybań język ma się zubożyć wyłącznie do języka angielskiego, to na co nam będzie nauka 6iu tysięcy pozostałych języków? Jeśli roboty mają przewyższyć nas ilorazem inteligencji to rzecz jasna, że to one będą wykonywać za nas skomplikowane obliczenia, a nauka na co wtedy komu będzie potrzebna? Gry online, domówki, panie z roksy? To przeciętnemu człowiekowi dość szybko się znudzi. Oczywiście jednemu po dwóch latach, drugiemu po dwudziestu ale nie ma bata by człowiek w tym dłużej z własnej woli trwał. Treningi, diety, aerobiki? Poważnie będziecie dzień w dzień się katować po to wyłącznie by przelecieć jak najwięcej osobników przeciwnej/tej samej płci oraz zyskać "szacunek" w swoim gronie? Toż to na dłuższą metę nie wypali, po przeleceniu zaledwie kilkunastu/dziesięciu (dla niektórych to i tak dużo) panien/facetów wpdniecie w monotonię/rutynę która spowoduje u was niechęć do tychże czynności. Teatry, kina, opery, itp. to jest dodatek umilający nasze dotychczasowe życie codzienne ale chodzimy tam wyłącznie dlatego żeby się odprężyć i to szczególnie po ciężkiej pracy (no wiadomo, niektórzy to wogóle nie mają czasu na to bo "trzeba #!$%@?ć" ale to miałbym tu pretensje wyłącznie do siebie, że tak pozwalacie się traktować). Jedynie plotkować można nonstop (panie o tym doskonale wiedzą). Moim zdaniem takie życie straci jakikolwiek sens, ludzie masowo zaczną popadać w depresję, paranoję, wszelakiej maści schizy. Więcej czasu wolnego nie oznacza człowieka bardziej szczęśliwszego. Ulice zamienią się w rzeźnie niewiniątek, gdzie każdy będzie się przeganiał w ilości wypitej wódki, większej ilości zabójstw na koncie oraz to bardziej perfidniejszych tortur na drugim człowieku. Poza tym wykraczające poza skalę samobójstwa. A to wszystko za sprawą wszechobecnej "NUDY". Tak wiem, że dzisiaj świat lepiej w tej kwestii nie wygląda, też wszędzie zabójstwa, alkohol itd. ale dzieje się to wyłącznie w strefach ubogich ogarniętych patologią gdzie ludzie rzeczywiście nie mają pomysłu na życie i czerpią z takich rzeczy satysfakcję. Jest to mimo wszystko do opanowania, gdyż tych ludzi nie jest na pęczki. Problem się pojawi w momencie gdy każdy będzie cierpiał na to, na co oni dziś cierpią - brak zajęć, wymieniana "nuda". Zabranie ludziom możliwości spożytkowania własnego życia poprzez zabranie im pracy do tego doprowadzi. Godziwsza stawka oraz skrócenie czasu pracy do chociażby 6iu, godzin w zupełności starczy. Bo reasumując, życie bez pracy w ciągłej dobie czasu wolnego traci jakikolwiek sens. Praca jest to zajęcie, które trzyma jakoś w kupie każdego z nas, niezależnie od poziomu "#!$%@?" na swoją robotę. Dodatkowo chcecie wprowadzić jakieś tabletki zastępujące dziennie zapotrzebowanie w minerały dla człowieka - i po co? Człowiek je nie tylko po to aby jeść i móc dalej funkcjonować, je również po to aby delektować się z każdego kawałka smakiem jak i zapachem, które przyprawiają go o gęsią skórkę. Wielu ludziom radość sprawia również samo przygotowywanie potraw, widok jak innym one smakują, pogłębianie się w to nowych przepisach oraz się ich dzieleniu dalej. Czy to samo da jedna kapsułka? Wiem, zasoby na ziemi się kurczą ale myślę, że tabletka nie jest rozwiązaniem tych problemów. Oczywiście tych przykładów absurdu można wymieniać i wymieniać, ja się skupiłem na tych. Żeby nie było, że jestem na wszystko anty, że jestem zacofany, to powiem wam, że podoba się mi myśl o kolnizacji kosmosu, otworzy to z pewnością nowe horyzonty dla naszego gatunku oraz z pewnością odciąży ziemię. Kolejna rzecz to rozwój medycyny. Fajnie jeżeli człowiek nie będzie skazany na wieczne kalectwo oraz jakieś zgryźliwe choróbska, oczywiście zwykłe przeziębienie niech pozostanie bo co to za satysfakcja być na wszystko odpornym? Znalezienie odpowiednika dzisiejszego węgla czy benzyny? Dlaczego nie, środowisko na tym zyska i nie tylko. Wszystko pozostałe niech zostanie w granicach science-fiction i naszych gdybań. Dodatkowo jeżeli chodzi o wiarę.. wielu z was się z niej śmieje, niezależnie jakiego boga ona czci. Wielu z was już dziś wie, że boga tego czy tamtego nie ma, a ludzie w niego wierzący to oszołomy. Cóż tego raczej tak szybko nikt z nas nie stwierdzi. Sam się dość długo deklarowałem jako ateista, a teraz? A teraz powiem wam, że pomimo iż nie należę 100% do żadnych z wyznań na świecie to mimo wszystko w "jakąś siłę wierzę", trzyma mnie ona jakoś na duchu i stwierdziłem, że tak samo musi być z wszelakiej maści wyznawcami na świecie. Może nie każdy całym sobą wierzy w swojego boga ale wie, że ta wiara trzyma w kupie wiele żyć na tej ziemi, ludzie dzięki niej stają się po prostu bliżsi sobie mają wspólny język, pasję oczywiście jeżeli nie przerodzi się to w maniakalne wierzenie ponad wszystko, to do tego czasu religia jest w porządku. Ale to jak we wszystkim - trzeba mieć po prostu umiar, wiedzieć kiedy skończyć i kiedy godnie odejść z tego świata. 60-70 lat, dla wytrwalców nieco więcej - na tej ziemi w zupełności wystarcza. Nikomu nie jest potrzebna wieczność. Oczywiście jeżeli ktoś chce to niech próbuje żyć jak najdłużej ale jeżeli większość ludzi nie umie zagospodarować sobie życia i czasu, i w tak już bogatym świecie to znaczy, że dajcie im po prostu przeżyć swoje i godnie odejść. Wszechobecna automatyzacja, robotyzacja i posiadanie wszystkiego na tacy/ na wyciągniecie ręki z pewnością nie polepszy ludzkiego życia, a go pogorszy. To jest moje zdanie.
  • 3