Wpis z mikrobloga

A zrobię sobie taki wpisik o #nangaparbat bo kilka książek w temacie przeczytałam.

Takie wyprawy wyglądają zazwyczaj tak- koszt powiedzmy 500 tys. (nie pytajcie czemu aż tyle, sama nie wiem, ale takie są koszta mniej więcej). Czasem idzie jeden, czasem pary, czasem większa grupa. Jak się idzie w parze to para powinna wspólnie podejmować decyzje, ale często się zdarza tak, że jedna osoba rezygnuje, bo wie, że nie da rady (za ciężkie warunki, choroba itp.), a druga udaje chojraka i idzie sama. Często ta, która idzie sama ginie bez wieści i tylko czasem przypadkiem ciało się odnajdzie. Jeśli jedna osoba jest chora/nie jest w stanie maszerować, a warunki ciężkie, to druga zazwyczaj ją zostawia - każdy sobie z tego zdaje sprawę, bo tutaj wybór jest prosty - albo 1, albo 2 trupy. Ci ludzie, którzy chodzą po górach o tym wiedzą, to nie jest tak, że oni są nieświadomi zagrożenia i nie wiedzą jak się takie rzeczy kończą - doskonale wiedzą i godzą się na ryzyko. Wiele osób nie potrafi sobie odpuścić jeśli np. pogoda jest za brzydka - ponieważ wydali na tę wyprawę tyle kasy i nie wiadomo, czy uda im się tyle uzbierać po raz kolejny - więc nawet jeśli wszystko idzie źle to się nie poddają i idą w górę - czysta głupota, ale taka osoba myśli "skąd ja wytrzasnę kolejne 200k?". Ciężko odpuścić. Te wypadki to zazwyczaj błąd człowieka - gdyby ktoś zawrócił w odpowiednim momencie to tragedii by nie było. I tak było w tym wypadku. Ja osobiście podziwiam Eli, że jako jedna z nielicznych umiała sobie samej powiedzieć "czas wracać, umierając nic nikomu nie udowodnisz".
  • 9
  • Odpowiedz
@WbijBORDO: no cóż, w jej sytuacji to nie ma żadnego potwierdzenia, że szczyt osiągnęła - niestety brak zdjęć/nagrań. Mniejsza o to - faktem jest, że mogła zostać przy koledze i się nim opiekować, czekać na ratunek, który by się nigdy nie pojawił, ale podjęła rozsądną decyzję i zaczęła schodzić bez niego.
@Unreal6277: tak, wiem, co nie zmienia faktu, że rozsądnie postąpiła ratując swoje życie i schodząc bez Tomka, czy czekania
  • Odpowiedz
@Bellie: Głupoty piszesz, to tyle nie kosztuje. Za 200k zl to masz wejście na mount everest z najbardziej profesjonalną firmą na świecie, gdzie masz prywatnego Sherpę, który Cię zniesie na plecach jak nie dasz rady, lekarza tylko do Waszej ekipy, przeloty śmigłowcem, opiekuna który na żywo Ci mówi co masz robić i cały tor przygotowany poręczówkami przez Sherpów oraz WIFI i telefon satelitarny. Taka wyprawa jak brał udział Mackiewicz to grosze,
  • Odpowiedz
@zasypiam: jeśli dobrze pamiętam to w jednej z tych książek czytałam o takiej właśnie kwocie, co nie znaczy, że ta wyprawa była dużo tańsza - sprzęt, wizy, podróż, jedzenie, wyposażenie, przewodnicy, transport na miejscu, pewnie spokojnie 50k było.
  • Odpowiedz