Wpis z mikrobloga

Czasami sie nie spodziewamy, jacy potrafia być ludzie. Oto jedna z moich historii bycia stażystą w sądzie:
Gościu wytoczył sprawę swojemu sąsiadowi o to, że popsikał swój fragment ziemii przy płocie Roundupem (sprawdź sobie w necie jak nie wiecie ;)) i na nieszczęście trochę środka przedostało sie na jego część i trawa pożółkła. I tutaj sie zaczęło. Gościu złożył pozew o straty materialne bo: jego żona nie mogła sprzedawac SWOIM dzieciom pastylek z pokrzyw (przyniosła je na salę), wezwał prywatnie biegłego aby ustalił straty, wezwał inspektora środowiska, a najlepsze jest to że "chciał" mieć gęsi (taki miał zamiar, że nawet pomieszczenia dla nich nie miał i nigdy nie hodował zwierząt), ktore mogłyby zjeść żółtą trawe. Najśmieśniejszym wydaje się fakt, że pozwany był tak spoko gościem, że gdy już stawiał płot to nie chcial mieć problemów i postawił go dla pewności bardziej na swojej posesji (bo wiedzial, że dziad inaczejmoże kazac go zburzyć), a somsiad postawil swoj w pozniejszym czasie na swojej ziemii. W związku z tym pomiędzy płotami było 20 cm przerwy #sadowypimpek
  • 3
  • Odpowiedz