Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Zżera mnie to od dłuższego czasu, przez natłok pracy nie mam się komu wygadać, #!$%@?ę.

Jesteśmy z różowym razem prawie 3 lata. Wcześniej z własnego wyboru byłem sam przez prawie 8. Robiłem wszystko co chciałem, nie mówię tutaj o hulankach i swawolach bo nie o to się rozchodzi, bardziej chodzi mi o decyzje dotyczące życia, kariery zawodowej, czegokolwiek. Różową poznałem na imprezie, spodobała mi się, jakoś to doszło do tego że zostaliśmy razem, dość szybko zamieszkaliśmy ze sobą, i jakoś to życie się toczyło.

Ostatnio relacje znacznie się pogorszyły. Zacząłem odczuwać straszną presję z jej strony na robienie wszystkiego według jej uznania i widzimisię, mam oczywiście swobodę w podejmowaniu decyzji ale od niedawna jest to obciążone jakimś negatywnym ładunkiem jeżeli nie zgadza się z tokiem myślenia różowej. Dla przykładu - pracuję dużo w delegacjach, ciągłe rozjazdy + studia na weekend, jej to nie pasuje. Ona z kolei wyjeżdża na miesiąc ze znajomymi na wakacje na drugi koniec świata - według niej wszystko jest w porządku.

W latach poprzednich najbardziej sobie ceniłem wolność - wolność wyboru, do podejmowania decyzji, nieprzejmowania się opinią innych. Odkąd jesteśmy razem diametralnie się to zmieniło, zacząłem zwracać uwagę na wszystko co może zakończyć się "co ludzie powiedzą", zaczęło mi brakować dawnej swobody, elastyczności, możliwości dopasowania się do sytuacji, obecnie to raczej rutyna - dom, wyjazd, dom, dom, wyjazd... Przestałem czerpać radość z życia. Nie mogę znaleźć spokoju ducha, poza nielicznymi wyjątkami. Nie cieszy mnie już prawie nic. Pamiętam jak dawniej potrafiłem po prostu siedzieć i być, obecnie mielę w głowie różne historie "co by było gdyby". Próbowałem porozmawiać z różowym o tym wszystkim bo już nie daję rady, żeby o tym nie myśleć zacząłem pracować po 19 godzin dziennie, byle żeby nie mieć okazji usiąść, myśleć i otworzyć kolejnego piwa. Niestety różowy wychodzi z założenia że facet musi być samcem alfa, nie może mieć problemów itd., przez co problem się tylko rozwarstwia.

Jak wynika z powyższej, nieco chaotycznej relacji problem jest i ze mną - rozciągniętą w czasie zmianą nastawienia do życia - oraz różowym, który chyba coraz częściej zaczyna zwracać uwagę głównie na swoje problemy i osobę. Obecnie jest ona na drugim końcu świata, pewnie przednio się bawi, a ja siedzę tutaj, zapieprzam w pracy prawie na 3 etaty... i nie czuję nic. Żadnej tęsknoty, pozytywnego myślenia. Ciągły stres, ucisk w żołądku i po części strach, że po bardzo ciężkiej drodze budowania naprawdę bardzo dobrych relacji z różowym (swojego czasu) to wszystko #!$%@? i zostanę zupełnie z niczym.

Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Chyba potrzebuję świeżości, odsapnięcia od rutyny, ucieczki z miejskiego zgiełku, poczucia wolności, sam nie wiem czego. Gdzie szukać pomocy?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
  • 9
@AnonimoweMirkoWyznania wszystko z Tobą ok. Po prostu wyrosłeś z idealizowania relacji i chcesz czerpać radość z życia. Teraz pojawia sie kwestia utopionych kosztów, czyli "tyle lat zmarnowałem to szkoda zaprzepaścić".

W ten sposób zmierzasz prosto do smutnego, przeciętnego życia, dom, praca, kobieta która zaczyna już pokazywać rogi. Jeszcze dziecko i będziesz miał w ogóle pełnię szczęścia.

Masz jedno życie, skoro szczęśliwszy byłeś wcześniej to musisz porozmawiać z kobietą i albo zrozumie albo
@AnonimoweMirkoWyznania jak oczekuje alfy to jebnij jej w mordę i się nauczy kto ustala zasady.

Nie no żart. Tak ma serio to idź do psychologa a najlepiej idźcie razem. Porozmawiacie o swoich oczekiwaniach, obawach, tym co was drażni i poukładacie sobie w głowach. A jak nie pomoże to będziesz mógł się rozstać z czystym sumieniem, bo będziesz wiedział, że zrobiłeś wszystko co mogłeś.
DobraStara: Sorry, ale sam sobie jesteś winien. Jest Ci źle, ale zamiast podjąć jakies konkretne kroki to ty żalisz sie tu na wykopie jak jestes biedny. A czyja to wina? Twoja.
Zamiast szczerze porozmawiac ze swoją dziewczyną i być szczerym również prezd samym sobą to Ty wolałeś uciec w 19 godzinną prace, świetne i zajebiste wyjście... Jesteś nieszczęśliwy, ale sam na własne życzenie to sobie robisz.

Zaakceptował: kwasnydeszcz}