Wpis z mikrobloga

Znajomy ochroniarz poprosił Piotrka, żeby stanął za niego na bramce w klubie na jeden wieczór bo tego dnia nie może. Nie było problemu, Piotre stanął na bramce w jednym z warszawskich klubów specjalizujących się w ciężkiej muzyce elektronicznej. Było z nim jeszcze dwóch innych ochroniarzy, w tym taki niby "kierownik zmiany" i selekcjoner w jednym, więc Piotrek miał tylko pomagać jakby była jakaś większa awantura i kontrolować kolejkę żeby nie było przepychania i burdelu.
Późno w nocy, jak kolejka już się przerzedziła przychodzi kompletnie wyćpany ziomuś. Ten klub ma dosyć liberalną politykę jeżeli chodzi o używki i jak cię ochrona złapie w kiblu na wciąganiu kreski to raczej problemu nie robi, dopóki nie #!$%@?. Ten typ był jednak #!$%@? w sam kosmos i
w ogóle cud, że dotarł w takim stanie do klubu. Cud nie powtórzył się jednak przy próbie komunikacji z nim i ciężko było się z nim dogadać i wytłumaczyć mu, że niestety nie wejdzie bo niedługo koniec imprezy. W końcu się udało, gość odszedł kilka metrów od wejścia, stał sobie na chodniku, fazował i widocznie próbował wymyślić jakiś sposób na dostanie się do lokalu, bo po jakichś 10 minutach wykrzywiania twarzy na wszystkie możliwe sposoby odwrócił się do ochroniarzy plecami i podszedł do nich tyłem

Co Ty #!$%@? robisz?

Wychodzę

Gdzie wychodzisz?

No do środka


#!$%@?ło to ochroniarzy tak, że wynieśli mu z klubu kilka butelek wody i dali paczkę szlugów, ale przekonali go przy tym, żeby poszedł wychodzić do innego klubu xD