Aktywne Wpisy
Mirki... potrzebuje wsparcia.
Ale od początku:
Akt I
Wziąłem ślub z kobietą, którą kochałem. Dwa włoskie charaktery, częste kłótnie ale jakoś zawsze to było. Zawsze się pogodziliśmy, chociaż ona lubiła rozdrapywać rany i wyciągać brudy sprzed lat.
Dzień po WSPANIAŁYM weselu mieliśmy w domku wynajętym takie przyjęcie dla najbliższej rodziny. No i tam... w sumie siedziałem z rodziną, piłem piwo, było bardzo miło. Niestety, żonie coś nie pasowało i była taka do mnie trochę oschła, ale olałem bo zawsze o coś chodzi jej (w sensie o pierdołę).
Ale od początku:
Akt I
Wziąłem ślub z kobietą, którą kochałem. Dwa włoskie charaktery, częste kłótnie ale jakoś zawsze to było. Zawsze się pogodziliśmy, chociaż ona lubiła rozdrapywać rany i wyciągać brudy sprzed lat.
Dzień po WSPANIAŁYM weselu mieliśmy w domku wynajętym takie przyjęcie dla najbliższej rodziny. No i tam... w sumie siedziałem z rodziną, piłem piwo, było bardzo miło. Niestety, żonie coś nie pasowało i była taka do mnie trochę oschła, ale olałem bo zawsze o coś chodzi jej (w sensie o pierdołę).
Jaki jest wasz największy lęk / fobia?
Jedyne co pamiętam to jazda wesołym autobusem, chwilę później pierwsze osoby z rozwalonymi mordami walą - "ja tylko po szycie" :) Ledwie zdobyliście pierwszy posterunek, a już mi się skończyły moje skromne zapasy 20 quickclothów i 20 bandaży elastycznych... xD
Potem atak na wioskę, wreszcie mogłem zapełnić kieszenie zdobycznej kamizelki i plecaka.
Potem był busik, kolejna wioska, kolejni ranni. Uwijałem się jak mogłem, nie wiem dlaczego potem wsiadĺem do wesołej karetki, która dachowała i wpadła do rowu. Szczęście, że krwi nie rozlałem.
Na kolejnym posterunku szycie rozwalonej ręki sąsiada w autobusie, próba holowania pojazdu rowerem przez śmiałka. Nie wiem kiedy, bo cały czas z głową w ranach postrzałowych kolejnych spechulsów, zrobiliśmy sobie zdjęcie pod barem latająca łada.
I ostatnia wioska. Reanimacja rannych przy kościele, szycie, pomoc w wysokiej trawie na środku pola i pół minuty przed końcem misji oberwałem serią z brdm chyba...
Takiego chaosu, żebym nie pamiętał co się dzieje i kiedy kompani realizowali kolejne cele misji, jeszcze nigdy nie doświadczyłem w tej grze. Dla medyka to był dzień udany :)
DZIĘKI ITER! (ʘ‿ʘ)
#armaforces
#!$%@? z skrzynki somsiada kałacha, wesoły autobus, missclick i wyskoczenie z autobusu, danie Renchonowi jednej morfiny, zaczął jęczeć i dostałem kicka, potem szybki resp i tp bez ekwipunku. Potem standardowo- wioska, obrywam, leżę, podnoszą mnie, kolejna wioska , obrywam, leżę its. Wyjątkiem były ruiny zamku, w których zbugowana arma zamiast pozwolić mi wejść na murek na wieży, wywaliła mnie na drugą stronę i spadłem na
Somsiedzi sie jeno letko pytali co ja żem z tym diabłem z chu#em na czole wyczynił i czemu sołtysa @Madin5 dwa razy przejecheł ( ̄෴ ̄)