Wpis z mikrobloga

Zgodnie z zapowiedzią dzisiejszy odcinek (a raczej mini- odcinek) jest poświęcony tak zwanemu Listowi do Hebrajczyków. Tak zwanemu, bo wcale nie jest pewne (rzekłbym nawet, że mocno wątpliwe), że był on adresowany do Hebrajczyków. Nie jesteśmy również pewni tego kto był autorem listu i w jakich okolicznościach powstał. Ciekawe są także koleje losu, w wyniku których list ten dostał się do kanonu Nowego Testamentu.

Jedna z pierwszych wzmianek źródłowych o Liście, pochodzi z pism Klemensa I, biskupa Rzymu, który tworzył u schyłku I wieku. Kolejne wzmianki pojawiają się u Justyna Męczennika, piszącego w połowie II stulecia. Na koniec II stulecia, List był w powszechnym użyciu na terenach Północnej Afryki i Egiptu, a wierni określali go znanym nam współcześnie mianem. Już wtedy spierano się o autorstwo, a tworzący w III wieku Orygenes napisał, iż „tylko Bóg wie kto jest autorem”.

Mimo, że list był w powszechnym użyciu, nie znalazł się on w pierwszym znanym nam zbiorze pism uznanych za kanoniczne, czyli tzw. Kanonie Muratoriego, datowanym najczęściej na okolice roku 200 (aczkolwiek cześć badaczy sugeruje, że powstał on w IV wieku). List znacznie zyskuje na znaczeniu w IV wieku, kiedy okazał się bardzo użyteczny dla obozu nicejskiego, czyli chrześcijan popierających wyznanie wiary ustalone w czasie I soboru w Nicei.

Również w IV wieku Augustyn z Hippony ogłosił, że list został napisany przez Pawła. Autorytet ojca zachodniej teologii wystarczył, żeby sprawa autorstwa listu została uznana za zamkniętą na następne tysiąc lat. I to mimo, że nawet dla niezbyt wprawnego czytelnika jasne było istnienie dużych różnic między tym listem, a pozostałymi napisanymi przez Pawła. Np. autor mówi o czerpaniu swojej wiedzy od naocznych świadków, podczas gdy Paweł zawsze utrzymywał, że „żyje we mnie Chrystus” i, że swoją wiedzę czerpie z bezpośredniego obcowania z Bogiem. Ponadto przedstawienie Chrystusa jako Najwyższego Kapłana, nigdy nie pojawiło się w pismach Pawła. Przykłady można by mnożyć.

Marcin Luter przypisywał autorstwo Apollosowi, z czym zgadza się wielu współczesnych badaczy. Wielu innych twierdzi jednak, że to Barnaba lub Silas byli autorami. Niestety, są to tylko mniej lub bardziej prawdopodobne przypuszczenia i niczego nie możemy być pewni. To, że Paweł nie jest autorem nie znaczy jednak, że nie miał on dużego wpływu na List. Ktoś kto go pisał znajdował się pod wyraźnym wpływem nauki Pawła, bowiem, podobnie jak apostoł, koncentrował się na symbolicznym znaczeniu śmierci i zmartwychwstania Jezusa.

Niezależnie od tego kto jest autorem, List jest jednym z najlepszych i najbardziej koherentnych wykładów teologii chrześcijańskiej obecnych w Nowym Testamencie. Widać, że autor znał się na retoryce, a poziom greki jakiej używał świadczy o tym, że był wykształconym człowiekiem. Głównym wątkiem listu jest nauka o tym, że rola Jezusa w dziejach relacji ludzi z Bogiem, wykracza daleko poza ramy narzucane przez tradycyjne kapłaństwo i kult w jerozolimskiej Świątyni. Wzmianka o Świątyni daje nam wskazówkę co do daty powstania listu. Gdyby autor pisał po 70 roku n.e prawdopodobnie wspomniałby o jej zniszczeniu przez Rzymian. Jest więc wysoce możliwe, że tekst powstał przed tą datą.

W liście nie ma również zbyt wielu odniesień do dziejów Jezusa, co sugeruje, że autor nie znał Ewangelii, a zatem- pisał zanim się one pojawiły. Oczywiście, w jakimś ograniczonym stopniu znał historię Jezusa (wspomina o wydarzeniach związanych z ukrzyżowaniem), ale skupiał się głównie na symbolice i roli jaką odegrał Chrystus. Jest więc wysoce prawdopodobne (co jednak nie znaczy, że pewne), że list został napisany w okolicach 64 roku.

Jak już wspominałem, nie znamy adresatów listu. „Hebrajczycy” brzmi dosyć enigmatycznie, bo pojęcie to może oznaczać dużo różnych grup. Istnieje zatem kilka teorii. Freeman uważa, że list był adresowany do grupy hellenistycznych żydów- chrześcijan, mieszkających w Rzymie. Jego zdaniem, wskazuje na to wzmianka o „naszych italskich przyjaciołach” i jest prawdopodobne, że był on skierowany do tej samej wspólnoty do której Paweł zaadresował swój List do Rzymian. Popularna jest również teoria głosząca, że list jest głosem w dyskusji między „judaizującymi” chrześcijanami a nurtem głoszącym, że Jezus zniósł Prawo.

Wróćmy na chwilę do kwestii autorstwa listu. Przez te kilka akapitów nic się nie zmieniło i dalej nie jesteśmy pewni kto mógłby pod nim złożyć podpis, ale najwięcej wskazuje na to, że mógł być to Apollos. Dlaczego? Bo list jest napisany przez kogoś bardzo wykształconego, językiem jakim nie operował żaden inny autor dzieł zebranych w Nowym Testamencie. To przypuszczenie pierwsze. Drugie, za nim idące, jest takie, że nasz Apollos, jako żyd pochodzący z Aleksandrii, mógł kształcić się u boku Filona, najwybitniejszego żydowskiego uczonego doby antyku.

Wydaje się to prawdopodobne bo wielu żydów, mimo mieszkania w diasporze, nie było zainteresowanych wgłębianiem się w filozofię pogan, a Filon nie dość, że należał do tych właśnie wyjątków to jeszcze był najwybitniejszym z nich. Są przesłanki, że autor dyskutowanego przez nas listu, orientował się w greckiej myśli filozoficznej. Skoro żył mniej więcej w czasach działalności Filona, w Aleksandrii i mimo bycia Żydem, miał pojęcie o pogańskiej filozofii to… nasza misterna układanka zaczyna brzmieć sensownie, prawda?

Oczywiście to tylko przypuszczenie, ale jest to dobry przykład żeby wyjaśnić sobie pewną kwestię. Poruszoną przez Lorda Stanisa w komentarzach pod poprzednim odcinkiem. Otóż- dlaczego jedne przypuszczenia/ spekulacje, są dopuszczalne a inne nie. Oczywiście mówiąc o dopuszczalności nie mam na myśli, że nie można ich robić, tylko, że są one odrzucane przez historię jako naukę. Historia jako nauka polega na krytycznej analizie tekstów źródłowych, a w wyniku tejże analizy, historycy ustalają fakty, które ułożone chronologiczne, tworzą narrację.

Oczywiście, w ramach historii istnieją różne nurty, a niektóre z nich odrzucają tzw. „wielkie narracje” jako w dużej mierze nieprawdziwe, zbudowane na uogólnieniach i daleko idących uproszczeniach. To tylko przykład bo w zasadzie ilu historyków, tyle podejść do uprawiania historii, ale generalna definicja to ta podana w poprzednim akapicie. Oczywiście, w historii mamy wiele wydarzeń, postaci, zjawisk etc. na temat których brakuje informacji, albo są one sprzeczne, niejasne, dziwne (cokolwiek to znaczy) więc pełna rekonstrukcja tego co zaszło, albo dlaczego zaszło, jest niemożliwa. I tutaj pojawiają się nasze przypuszczenia.

Nie mają one takiej wagi jak domniemane fakty (domniemane bo to, że uznajemy je za fakty, wcale nie znaczy, że nimi są), ale mają różne stopnie prawdopodobieństwa. Są uprawnione wtedy, kiedy istnieją podstawy do ich wysnuwania. Np. wiemy, że Apollos był wykształconym, aleksandryjskim, a więc helleńskim Żydem, chrześcijaninem, znajdującym się pod wpływem Pawła. List do Hebrajczyków nosi znamiona napisanego przez osobę świetnie znającą grekę, wykształconą, orientującą się w retoryce i choć trochę, w pogańskiej filozofii oraz wyznającą chrześcijaństwo oparte na ideach Pawła. Przypuszczenie, że Apollos jest autorem listu jest zatem zasadne. Oczywiście nikt nie twierdzi, że jest to fakt (dobra, może ktoś tak twierdzi, ale jest to nieuprawione).

Dlaczego zatem przypuszczenie o szaleństwie/ diabolicznej rozgrywce Pawła jest mocno wątpliwe? Bo nie mamy dobrych argumentów na poparcie tej wersji. Nie ma żadnych wzmianek w źródłach o tym jakoby Paweł był szaleńcem. Nie ma relacji o tym jak wysmarował własnymi odchodami ściany synagogi albo w biegał nagi po mieście. Cokolwiek. Oczywiście, jego zachowanie, relacja o wizjach, głoszenie końca świata (ponowne przyjście Chrystusa), uczestnictwo w sekcie etc. mogą brzmieć dziwnie dla współczesnego człowieka, ale nie jest to nic co wykracza po za normy epoki.

Jeśli dzisiaj przyśniesz w gorący dzień i przyśni Ci się coś niepokojącego, niechby nawet wyglądającego realnie, machniesz na to ręką i uznasz, że to efekt zmęczenia, nasłonecznienia czy tam jeszcze odwodnienia. 2000 lat temu, prawdopodobnie uznałbyś to za wizję. Co do ponownego przyjścia, to sekty apokaliptyczne były wówczas na fali wznoszącej, zwłaszcza w ramach tradycji żydowskiej. Niechrześcijańscy, tradycyjni Żydzi z niecierpliwością oczekiwali przyjścia mesjasza i odrodzenia Izraela. Esseńczycy pokutowali i umartwiali się aby być gotowymi na mającą nadejść zmianę świata. Skoro wszyscy dookoła mówią o nadchodzących Wielkich Wydarzeniach, nietrudno samemu uwierzyć w to, że do czegoś dojdzie.

Trochę przypomina mi to dyskusję o istnieniu Chrystusa. Argumentem „wątpiących” jest szczupłość źródeł z czasów gdy Chrystus żył, przecież jak pojawia się taki cudotwórca, chodzący po wodzie, rozmnażający bochenki chleba, zamieniający wodę w wino i zmartwychwstający, to jakim cudem mało kto o nim pisze. Pomijając już fakt, że być może źródeł było więcej, tylko nie przetrwały do naszych czasów (w końcu to było 2k lat temu) i to, że Judea była Radomiem cesarstwa (tak jak dzisiaj, mimo ery informacyjnej, wiele rzeczy nam umyka, zwłaszcza gdy dzieją się na jakichś zadupiach, kto np. słyszał o prześladowaniu Karenów w Birmie i o wojnie domowej, do jakiej to doprowadziło?) to…, w tamtych czasach i otoczeniu nikogo to nie szokowało.

Tradycja żydowska była pełna świętych mężów, cudotwórców, nauczycieli religijnych, proroków. Jezus nie był wcale jakimś unikatem, mniej więcej w tym samym czasie działał, też znany z Biblii, Jan Chrzciciel (co ciekawe, jest on jedną z centralnych postaci Mandeizmu, mniejszościowej religii na Bliskim Wschodzie). Nowy Testament jest zresztą pełen przestróg przed fałszywymi prorokami, dokonującymi cudów i twierdzącymi, że doznają objawień.

Wracając jeszcze do domniemanego szaleństwa Pawła- w jego listach widać, że reagował on bardzo emocjonalnie na wszystko co się działo, a źródła rysują obraz człowieka niestrudzonego, podróżującego z miejsca na miejsce, oddanego sprawie. Bycie wrażliwym, przeżywanie wydarzeń z życia i emocjonalne podejście to raczej słaby argument na rzecz domniemanego szaleństwa. Podobnie jak wkręcenie się w ideologię/ religię/ jakąkolwiek inną rzecz i poświęcenie jej sporego kawałka swojego życia. Jeśli to świadczy o szaleństwie lub chorobie psychicznej… no dobra nie skomentuje.

W (chyba) pierwszym odcinku serii, pojawił się tekst o prawdopodobnej chorobie psychicznej Heroda- i tutaj faktycznie mamy coś co przemawia za tym przypuszczeniem. Oczywiście stawianie diagnoz 2k lat wstecz jest tutaj tak samo nieuzasadnione jak i u Pawła, tyle, że w przypadku Heroda, faktycznie mamy dobre podstawy żeby chociaż czynić takie przypuszczenia. Herod był aż do przesady okrutny i mordował członków własnej rodziny, „trochę” inny kaliber niż przypadek Pawła.

Co do diabolicznych zamiarów Pawła, czyli domniemania, że był rzymskim agentem infiltrującym nową sektę, bo przecież tak robią wszelkie reżimy… Problem w tym, że na tym etapie sami Żydzi i żydowscy chrześcijanie nie wiedzieli jeszcze, że są rozdzielnymi zbiorami. Chrześcijanie modlili się w synagogach, znaczna ich część przestrzegała Prawa etc. Dopiero działalność ludzi takich jak Paweł, nawracających pogan, zaczęła zmieniać sytuację. Byłoby naprawdę dziwne gdyby Rzymianie wiedzieli lepiej i wcześniej od samych zainteresowanych. Oczywiście Rzymianie (nie tylko oni zresztą) mieli szpiegów i agentów, bo to role stare jak, nie przymierzając, najstarszy zawód świata, ale to nie była jakaś scentralizowana, wszechwiedna machina przenikająca wszystkie sfery życia. Nawet dziś ciężko o coś takiego, a dopiero co 2k lat temu przy tak ograniczonych możliwościach komunikacji i idącej za tym decentralizacji. I znów- nie mamy nic po za czystą spekulacją, nie ma zeznań podpisanych przez „TW Szaweł z Tarsu”, nie ma nawet wzmianki, że „TW Sz. donosi, że…”.

Dobra, to bez sensu, a poza tym, totalnie odbiliśmy od tematu. Mam nadzieję, że w miarę zrozumiale przekazałem to co przekazać chciałem, nawet nie odnośnie samego Pawła i bajań na jego temat, ale samej historii. I żeby było jasne- fakt, że odrzucamy pewne interpretacje czy spekulacje, nie oznacza, że są one nieprawdziwe. To po prostu wynika z ograniczeń nauki jako takiej. Nikt nie twierdzi, że historia wie NA PEWNO co i czemu wydarzyło się X lat temu. Historia mówi nam, co i dlaczego NAJPRAWDOPODOBNIEJ się wydarzyło. Co to znaczy najprawdopodobniej? To znaczy, to co w danej chwili, przy obecnej wiedzy, metodologii, stopniu rozwoju nauki etc. jest dla nas najlepszym i najbardziej przekonywującym wyjaśnieniem.

I ta zasada odnosi się do większości dyscyplin naukowych jako takich, wbrew zdaniu gawiedzi, która stawia znak równości między prawdą a nauką. Dlatego istniej możliwość, że Mieszko I przyjął chrzest żeby zrobić na złość swojej cioci- żydówce. Tyle, że na gruncie historii nic o tym powiedzieć nie możemy, dlatego też w ogóle wyrzucamy to z rozważań. Na podobnej zasadzie nikt nie wie czy most (jakikolwiek) stoi dlatego, że spełnia prawa fizyki, czy dlatego, że taki kształt podoba się Zeusowi. O Zeusie i jego upodobaniach wiemy jednak tyle co nic, a wszystkie stojące mosty spełniają pewne reguły, dlatego też przyjmujemy, że stoją bo je spełniają. Czy to może mieć coś wspólnego z Zeusem? Jasne, tyle, że my nie jesteśmy w stanie nic o tym powiedzieć i dlatego w ogóle się tym nie zajmujemy.

Uffff, uniosłem się, ale o czym to ja…? Aaaa, o Apollosie i Filnie. Wpływy Filona są zdaniem wielu uczonych, w tym Freemana, widoczne w liście do Hebrajczyków. Jego rola w kształtowaniu się chrześcijaństwa wykracza zresztą daleko poza to dzieło. Filon przyszedł na świat w Aleksandrii, w żydowskiej rodzinie, w okolicach 20 roku przed Chrystusem, a zmarł, prawdopodobnie około 40 roku n.e. Odebrał tradycyjne, żydowskie wychowanie i wykształcenie, oparte o żydowską Biblię. Poza tym jednak, bardzo interesował się myślą grecką i jako jeden z nielicznych Żydów faktycznie się nią zajął. Filon specjalizował się zwłaszcza w filozofii Platona, stoikach i myśli Pitagorasa, który, swoją drogą, był wówczas postrzegany raczej jako mistyk niż matematyk.

Co jednak ciekawsze, Filon potrafił pogodzić swoją żydowską wiarę i tożsamość z filozofią grecką, w wyniku czego otrzymujemy oryginalny miks obydwu. Zaczął również korzystać z filozofii greckiej przy egzegezie biblijnej, czego owocem był rozwój teologii. Najważniejszą inspiracją Filona był Platon. Wszyscy chyba znamy alegorię jaskini? Jeśli nie, zachęcam do zapoznania się. W skrócie: Platon uważał, że świat materialny jest zaledwie odbiciem świata niematerialnego, marną imitacją ideału. Głosił także istnienie hierarchii bytów na której czele (ale także po za nią) znajdowała się mistyczna siła, którą określał jako Jedność.

Filon dokonał utożsamienia Jedności z żydowskim Bogiem. Uważał, że prawdę o Jedności/Bogu odkryli dawno temu prorocy i Platon zaczerpnął wiedzę właśnie od nich. Przekonanie te podsumował krótkim: „kim jest Platon, jeśli nie Mojżeszem posługującym się greką?”. Takie podejście otwierało greckiej myśli drzwi do wierzeń żydowskich (a co za tym idzie, chrześcijańskich), co stwarzało szansę na swoisty „postęp intelektualny”. Bóg Filona nie był okrutnikiem skazującym na śmierć całe narody za to, że się mu sprzeciwiły. Jego Bóg był ucieleśnieniem wszystkiego co dobre i piękne, mistyczną siłą której nie da się pojąć i zrozumieć, ale sprzyja ona człowiekowi. Jasno widać tu możliwą inspirację dla chrześcijańskiej wizji Boga. Swoim podejściem do egzegezy Filon otworzyły później drzwi chrześcijańskiej teologii do grecko- rzymskiej filozofii co w konsekwencji umożliwiło narodziny i rozwój humanizmu.

Z filozofią Filona wiąże się jeszcze jedna ważna nowinka. Otóż, podobnie jak Platon, Filon uważał, że idealny świat duchowy i będący jego wykrzywioną imitacją, materialny, są zupełnie inne i trwale oddzielone od siebie. Bóg (Jedność u Platona) miała jednak swoje sposoby na interweniowanie w świat materii . Jednym z tych sposobów był Logos, który zdaniem Filona, był najważniejszym pośrednikiem między Bogiem a śmiertelnikami. Logos to bardzo złożony termin i polskie tłumaczenie „Słowo”, nie oddaje nawet części jego znaczenia. Logos był przez Greków rozumiany jako właściwe rozumowanie, powszechna prawidłowość świata, esencja prawdy i logiki porządkujących świat, duszę i wszystko co tylko możemy sobie wyobrazić (przyznaję, część tej definicji zerżnąłem ze słownika).

Ta definicja którą tutaj podaje, to i tak przysłowiowy czubek góry lodowej- pojęcie to żyło własnym życiem i ciągle ewoluowało. W rozumieniu Filona, logos był nie tylko czystą i prawdziwą myślą, ale także siłą, nieomal czy nawet całkowicie boską, zmieniającą rzeczywistość. Jeśli ktoś chociaż pobieżnie zna teologię chrześcijańską (jak, przyznaję bez bicia, ja) z łatwością dostrzeże jak potężny wpływ miały te idee na jej rozwój. Dość powiedzieć, że logos, szybko zaczął być utożsamiany z samym Chrystusem.

Ok, autora, a raczej domniemanego autora, mamy już za sobą. Teraz zajmijmy się domniemanymi adresatami. Z listu możemy wysnuć kilka przypuszczeń na ich temat. Prawdopodobnie była to grupa zhellenizowanych Żydów zamieszkująca Rzym. W tekście pojawiają się wzmianki które świadczą o tym, że członkowie tejże grupy, przeszli przez okres prześladowań (być może chodzi tutaj o prześladowania rozpętane przez Nerona). Sytuacja uległa jednak pewnej poprawie chociaż członkowie wspólnoty nadal spotykali się z wrogością.

W związku z tym i faktem, że mowa tutaj o drugim pokoleniu nawróconych, zaangażowanie i entuzjazm wielu wiernych zmniejszyły się. Widać, że celem autora listu jest umocnienie wspólnoty w wierze i nakłonienie ich do działania. W tym celu, opisuje jak wielkie zmiany przyniosło światu pojawienie się Chrystusa i jak wielką stratą byłoby utracenie tego. Styl retoryczny wskazuje, że tekst został oparty na wcześniejszym kazaniu, które zostało spisane i przerobione na list.

Zasługującą na uwagę myślą jest ta o Bogu, który wcześniej przemawiał do ludzkości w sposób fragmentaryczny i niekompletny, co prowadziło do niekoherentnych interpretacji. Wraz z przyjściem Chrystusa ta sytuacja ulegała zmianie, teraz bowiem Bóg mówił bezpośrednio przez swojego syna. Warte odnotowania jest również stworzenie i wywyższenie Mądrości, prawdopodobne odniesienie do Księgi Przysłów i kolejny argument przemawiający za autorstwem Apollosa.

Centralną postacią listu, jest, jakżeby inaczej, Jezus, który odegrał główną rolę w dziejach zbawienia ludzkości. Cierpiał on wprawdzie na Ziemi, ale teraz zasiada na Niebieskim Tronie i został wywyższony ponad wszystkich Aniołów. Autor kładzie nacisk na ludzką stronę natury Jezusa- jest on ukazany jako człowiek taki jak każdy, z wyjątkiem grzechu. Pojawia się także koncept Jezusa jako Najwyższego Kapłana, który wykracza poza ramy ustalone przez patriarchów żydowskich, nawet tak ważnych jak Mojżesz czy Melchizedek. Starzy liderzy musieli przebłagiwać Boga za pomocą ofiar składanych w Świątyni, Jezus samego siebie złożył w ofierze, czym odkupił wszystkie grzechy całej ludzkości.

List pokazuję także ewolucję nauczania o Paruzji- zdaje się akceptować fakt, iż nie dojdzie do niej za życia wiernych i nie będzie ona polegała na ustanowieniu Królestwa Bożego na Ziemi. Rozwija bardziej wysublimowany koncept Królestwa jako nagrody w życiu pozagrobowym, jako raju do którego wchodzi się poprzez „zasłony” co, swoją drogą, jest sformułowaniem żywcem zaczerpniętym z prac Filona. Jest to możliwe, ponieważ ludzkość, dzięki męczeństwu Jezusa, zawarła nowe przymierze z Bogiem. Aby dostąpić zbawienia chrześcijanie powinni kierować się w swoim życiu miłością i cała wspólnota powinna być ukierunkowana na wzajemne wzmacnianie się w czynieniu dobra.

Autor kładzie tutaj szczególny nacisk na wspólnotowość, zwraca uwagę na to, że jest ona podstawą dla zachowania zasad i życia w oparciu o nauki Jezusa. Następne są rozważania poświęcone wierze, która zdaniem autora nadaje sens lud
niedoszly_andrzej - Zgodnie z zapowiedzią dzisiejszy odcinek (a raczej mini- odcinek)...

źródło: comment_YvFdmpwzhfNADG184qZyrZAErChe5x9O.jpg

Pobierz
  • 7
  • Odpowiedz
religia żydowska

Tutaj wdała mi się mała niescislosc, kiepsko brzmiący skrót myslowy. Lepiej byłoby napisać ruch religijny o żydowskim rodowodzie czy cos. Mam nadzieję, że mimo wszystko jest to zrozumiale.
  • Odpowiedz
@ja_nie_lubie: ustalali to za duże słowo, raczej przypisywali. Co do podstaw to rzekłbym nawet, że mieli gorsze (nie było historii i jej nauk pomocniczych) chyba, że dysponowali jakimiś źródłami, które się nie zachowały, ale na to nic nie wskazuje.
  • Odpowiedz