Ogłoszenia duszpasterskie: niedawno przybyła nam "konkurencja"(a tak naprawdę to wsparcie) - tag #dlaczegoateizm w którym udziela się mirek @racjonalnie. Zachęcam wszystkich Braci do śledzenia tagu, czytania i komentowania.
Dziś temat który wypłynął troszkę z tematu wczorajszego - czy to na wierzącym czy niewierzącym spoczywa konieczność wyprowadzenia dowodu swojej tezy? Myślałem, że temat dawno zamknięty i nawet nie ma co poruszać (a to, co teraz rzucę, jest powszechnie znane), ale jednak nie. Po raz kolejny mamy zaszczyt gościć w naszym skromnym tagu pana Bertranda Russela. Specjalnie dla tych, którzy jeszcze mają wątpliwości:
@haes82: Miej na uwadze, że "wierzę" ("nie wierzę") różni się od "wiem", jednoznacznymi, neutralnymi, usystematyzowanymi, weryfikowalnymi dowodami.
Zakładając, że w Bóg chce żebyśmy w niego wierzyli, przedstawianie dowodów na jego istnienie może być grzechem. Bo mamy wierzyć, a nie wiedzieć, więc jest to działanie wbrew jego woli (i jest kłamstwem).
Idąc tym tokiem, wierzący nie powinni nawet próbować udowadniać "faktów" związanych z Bogiem. Wydaje się, że niewierzący (w cokolwiek), jako że
nie powinni też marnować czasu na Boga, gdyż uwaga, w ich mniemaniu on nie istnieje.
@agondonter: problem w tym, że ci, w których mniemaniu istnieje, marnują nasz czas, nasze pieniądze, absorbują naszą uwagę i utrudniają nam życie zakazami handlu w niedzielę, próbą zmuszania kobiet do rodzenia kalekich dzieci, uciążliwymi procesjami i dzwonami z samego rana.
Ewentualna czyjaś wiara w yeti mnie nie boli (chociaż przyznaję, że troszkę śmieszy).
@haes82: Dlaczego więc nie skupić się na czymś co może przynieść realne efekty? Np. na tych ludziach, którzy perfidnie wykorzystują swoją pozycję dla własnych interesów i widzimisię.
Powiedz mi, co takiego złego zrobił komukolwiek Bóg? Znasz chociaż jeden przykład?
Np. na tych ludziach, którzy perfidnie wykorzystują swoją pozycję dla własnych interesów i widzimisię.
@agondonter: Bo to błędne koło. (A) Ludzie wierzą w pierdoły -> (B) kapłani to wykorzystują i budują swoją pozycję -> (C) mając odpowiednią siłę naciskają na państwo, aby różnymi środkami wzmacniało ludzi w tych wierzeniach -> (A) Ludzie wierzą w pierdoły.
Są różne podejścia do tematu: Ja widzę nadzieję w punkcie (A) i liczę, że naród kiedyś
Wierzący każdej religii coś czują, cokolwiek to miałoby być; angażują się, tworzą (albo jest im stwarzany) obraz Boga. Ty atakujesz to naturalne (często spontaniczne) boskie poczucie (lub ich chorobę psychiczną). Jakich spodziewasz się rezultatów? Wyzdrowienia i przejrzenia na oczy? „Aha! Czyli to ja jestem po prostu głupi, a to co czuję to moje niedorzeczne wymysły! Prawdopodobnie jestem chory psychicznie? Dzięki stary, potrzebowałem żeby ktoś, traktując mnie protekcjonalnie, logicznie i jasno
Wierzący każdej religii coś czują, (...) Jakich spodziewasz się rezultatów? Wyzdrowienia i przejrzenia na oczy?
@agondonter: Błędem jest założenie, że tzw. wierzący się angażują. Ogromna większość tzw. polskich katolików to ludzie, którzy mają to w dupie, ale żyją w hipokryzji. Wystarczy spojrzeć na kilka statystyk: ochrzeni, przystępujący do pierwszej komunii - bardzo dużo (wyraźnie ponad 90%). Dominicantes i communicantes - dużo słabiej (pierwsze poniżej 40%, drugie nieco ponad 15%).
@haes82: Mam na myśli zaangażowanie psychiczne czy mentalne. Nie chodzi o praktykowanie, raczej o wewnętrzne procesy związane np. z tradycją, presją, moralnoscią. Zobacz ilu ludzi uznaje np. "nasze" chrześcijaństwo za mniejsze zło w porównaniu z islamem. Przypomnij sobie co się działo kiedy zmarł papież. W ilu domach zimą są choinki. Wyjedź w trasę 1 listopada.
Ludzie są pseudokatolikami, bo zaczynają wątpić w kler. To powolny proces, ale już ma miejsce.
Nie wiem skąd pomysł, że wierzę w Pismo Święte (czyli ludziom, którzy je napisali). Pytałem o faktyczne działania Boga. Nie o te nazmyślane. To, że ksiądz powiedział, że AIDS jest karą boską dla gejów też odpada. Podaj mi jeden, WIARYGODNY dowód na zło wyrządzone przez Boga (nie przez ludzi, którzy się nim zasłaniają).
Podaj mi jeden, WIARYGODNY dowód na zło wyrządzone przez Boga
Boga jakiej religii? To jest istotne. Aby takie coś wykazać trzeba poruszać się w obrębie jakichś konkretnych wierzeń. Inaczej wyjdzie na to, że Bóg nikogo nie zabił, bo nie ma wiarygodnych dowodów na samo jego istnienie.
@agondonter: chcesz wiarygodnych dowodów na to, czego dokonał ktoś kto nie istnieje. Podaj mi wiarygodny dowód na dobro wyrządzone przez spidermana, supermana lub na zło dokonane przez marsjan, reptilian, szatana...
@Handyman: Tak. Wierzysz. Ale nic nie stoi Ci na przeszkodzie, jeśli się uprzesz, by to udowodnić. Zmienić "wierzę" na "wiem". Z Bogiem to nie przejdzie, prawda?
To jest ta różnica. Jednoznaczny, weryfikowalny dowód.
@Racjonalnie @czyznaszmnie: Nie chcę dowodów, bo wiem że takich nie ma. Niezależnie od wierzeń.
Dlatego teksty typu "Bóg jest zły/głupi/niesprawiedliwy" są bez sensu. I tylko tyle przez to chciałem powiedzieć. To ludzie, uzurpując sobie prawo do działania w jego imieniu tacy są.
Bóg nigdy nikogo nie zabił. Bo albo nie istnieje, albo po prostu tego nie zrobił. I to jest kwestia wiary. Poczytajcie mojego "chłopca do bicia", do którego wstawiłem link.
@agondonter: Prądu nie widać ale widzimy skutki jego działania dlatego wierzymy że jest. Podobnie jest z myślą, informacją, czasem i innymi. Wierzymy że coś istnieje pomimo że tego nie widzimy ale możemy zaobserwować skutki działania. Na tym opiera się wiara. Z Bogiem jest podobnie nie możemy go zobaczyć ale widzimy skutki Jego działania i dlatego wierzymy że On istnieje.
To nam ułatwi ewentualną dyskusję, bo odnoszę wrażanie, że w tym momencie posądzacie mnie o poglądy, których nie mam.
@agondonter: nawet jakbym chciał, to jeszcze do tego momentu nie doszedłem :) Kwestie definicji są istotne, aby właśnie nie przypisywać czegoś komuś, w co ktoś i tak nie wierzy.
Bóg nigdy nikogo nie zabił.
Poniżej pytanie, z ciekawości, nie zarzut (nie stawiam tutaj tez):
Dziś temat który wypłynął troszkę z tematu wczorajszego - czy to na wierzącym czy niewierzącym spoczywa konieczność wyprowadzenia dowodu swojej tezy?
@haes82: Oczywiście, że na wierzącym. Dlatego zarówno ktoś, kto wierzy w istnienie jakiejkolwiek siły wyższej, jak i ktoś kto wierzy, że żadnej takiej siły nie ma, muszą udowodnić swoje tezy niewierzącemu, czyli agnostykowi.
Idąc dalej z analogią czajnika, katolik twierdzi, że jest tam niewidzialny czajnik z dwoma uchwytami, muzułmanin, że
@Handyman skutki działania... Bóg stworzył człowieka, Tak? Jeśli tak, to jak można wielbić/miłować kogoś, kto ludziom zgotował tak ciężką i wręcz uwłaczającą starość? Ja np nie wnikam w to czy istnieje, bo nawet jeśli tak to jak na kogoś wszechmogacego dość słabo mu ten świat wyszedł (nie mówię o działaniach czlowieka nawet).
Ogłoszenia duszpasterskie: niedawno przybyła nam "konkurencja"(a tak naprawdę to wsparcie) - tag #dlaczegoateizm w którym udziela się mirek @racjonalnie. Zachęcam wszystkich Braci do śledzenia tagu, czytania i komentowania.
#religia #ateizm
Dziś temat który wypłynął troszkę z tematu wczorajszego - czy to na wierzącym czy niewierzącym spoczywa konieczność wyprowadzenia dowodu swojej tezy? Myślałem, że temat dawno zamknięty i nawet nie ma co poruszać (a to, co teraz rzucę, jest powszechnie znane), ale jednak nie. Po raz kolejny mamy zaszczyt gościć w naszym skromnym tagu pana Bertranda Russela. Specjalnie dla tych, którzy jeszcze mają wątpliwości:
Zakładając, że w Bóg chce żebyśmy w niego wierzyli, przedstawianie dowodów na jego istnienie może być grzechem. Bo mamy wierzyć, a nie wiedzieć, więc jest to działanie wbrew jego woli (i jest kłamstwem).
Idąc tym tokiem, wierzący nie powinni nawet próbować udowadniać "faktów" związanych z Bogiem. Wydaje się, że niewierzący (w cokolwiek), jako że
@agondonter: problem w tym, że ci, w których mniemaniu istnieje, marnują nasz czas, nasze pieniądze, absorbują naszą uwagę i utrudniają nam życie zakazami handlu w niedzielę, próbą zmuszania kobiet do rodzenia kalekich dzieci, uciążliwymi procesjami i dzwonami z samego rana.
Ewentualna czyjaś wiara w yeti mnie nie boli (chociaż przyznaję, że troszkę śmieszy).
Powiedz mi, co takiego złego zrobił komukolwiek Bóg? Znasz chociaż jeden przykład?
Wierzący mają w dupie czyjeś dowody (szczególnie ateistów), a kościołowi jest na rękę gdy atakujesz Boga. Napisałem o tym tekst: http://agondonter.pl/2017/09/26/bog-chlopiec-do-bicia/
Atak na Boga i wiarę może przynieść (i najczęściej przynosi) więcej
@agondonter: Bo to błędne koło.
(A) Ludzie wierzą w pierdoły -> (B) kapłani to wykorzystują i budują swoją pozycję -> (C) mając odpowiednią siłę naciskają na państwo, aby różnymi środkami wzmacniało ludzi w tych wierzeniach -> (A) Ludzie wierzą w pierdoły.
Są różne podejścia do tematu:
Ja widzę nadzieję w punkcie (A) i liczę, że naród kiedyś
@agondonter: Błędem jest założenie, że tzw. wierzący się angażują. Ogromna większość tzw. polskich katolików to ludzie, którzy mają to w dupie, ale żyją w hipokryzji. Wystarczy spojrzeć na kilka statystyk: ochrzeni, przystępujący do pierwszej komunii - bardzo dużo (wyraźnie ponad 90%). Dominicantes i communicantes - dużo słabiej (pierwsze poniżej 40%, drugie nieco ponad 15%).
Nie mam
Ludzie są pseudokatolikami, bo zaczynają wątpić w kler. To powolny proces, ale już ma miejsce.
Doskonale
@agondonter: jeśli wierzysz w Pismo Święte i piszesz takie rzeczy, to znaczy, że nigdy go nie czytałeś:
kogo zabił bóg chrześcijan
Nie wiem skąd pomysł, że wierzę w Pismo Święte (czyli ludziom, którzy je napisali). Pytałem o faktyczne działania Boga. Nie o te nazmyślane. To, że ksiądz powiedział, że AIDS jest karą boską dla gejów też odpada. Podaj mi jeden, WIARYGODNY dowód na zło wyrządzone przez Boga (nie przez ludzi, którzy się nim zasłaniają).
Boga jakiej religii? To jest istotne. Aby takie coś wykazać trzeba poruszać się w obrębie jakichś konkretnych wierzeń. Inaczej wyjdzie na to, że Bóg nikogo nie zabił, bo nie ma wiarygodnych dowodów na samo jego istnienie.
@haes82: dzięki za wspomnienie tego tagu :)
To jest ta różnica. Jednoznaczny, weryfikowalny dowód.
Dlatego teksty typu "Bóg jest zły/głupi/niesprawiedliwy" są bez sensu. I tylko tyle przez to chciałem powiedzieć. To ludzie, uzurpując sobie prawo do działania w jego imieniu tacy są.
Bóg nigdy nikogo nie zabił. Bo albo nie istnieje, albo po prostu tego nie zrobił. I to jest kwestia wiary. Poczytajcie mojego "chłopca do bicia", do którego wstawiłem link.
@agondonter: nawet jakbym chciał, to jeszcze do tego momentu nie doszedłem :)
Kwestie definicji są istotne, aby właśnie nie przypisywać czegoś komuś, w co ktoś i tak nie wierzy.
Poniżej pytanie, z ciekawości, nie zarzut (nie stawiam tutaj tez):
Jak traktujesz tego typu teksty z Biblii:
-
@haes82: Oczywiście, że na wierzącym. Dlatego zarówno ktoś, kto wierzy w istnienie jakiejkolwiek siły wyższej, jak i ktoś kto wierzy, że żadnej takiej siły nie ma, muszą udowodnić swoje tezy niewierzącemu, czyli agnostykowi.
Idąc dalej z analogią czajnika, katolik twierdzi, że jest tam niewidzialny czajnik z dwoma uchwytami, muzułmanin, że