Wpis z mikrobloga

W połowie lat sześćdziesiątych XX wieku, u szczytu zimnej wojny, USA zmagazynowało około 32 000 głowic jądrowych, a przy tym góry śmieci radioaktywnych z produkcji plutonu do tej broni. Wyprodukowanie jednego kilograma plutonu wymagało około 907 ton rudy uranowej.

Długo odkładane oczyszczanie właśnie trwa w 114 z obiektów jądrowych USA, które obejmują powierzchnię równą stanom Rhode Island i Delaware, razem prawie 10 000 kilometrów kwadratowych. Wiele z mniejszych obszarów, tych łatwych, zostało oczyszczonych, ale wielkie wyzwania pozostają. Co zrobić z 47 174 tonami niebezpiecznego, bo radioaktywnego, zużytego paliwa z komercyjnych i wojskowych reaktorów jądrowych? Jak postąpić z 344,5 mln litrów wysokoaktywnych odpadów, które pozostały z przetwarzania plutonu, dziesiątkami ton plutonu, 450 tys. ton zubożonego uranu, milionami metrów sześciennych zanieczyszczonych narzędzi, skrawków metalu, odzieży, olejów, rozpuszczalników i innych odpadów? Ponadto, co z 240 milionami ton odpadów z przeróbki rudy uranu, mniej niż połową z nich stabilizowaną, zaśmiecającymi krajobraz?

http://www.national-geographic.pl/national-geographic/ludzie/czas-polowicznego-rozpadu-smiertelna-spuscizna-amerykanskich-odpadow-nuklearnych

(Uwaga, bardzo długi tekst)

I pytanie ode mnie - w tekście pojawia się rządowa propozycja zmagazynowania tych odpadów na górze Yucca w stanie Nevada. Czy nie prościej byłoby wrzucić wszystko do jakiejś kopalni? Wiem że to ogromna masa odpadów, ale kopalni jest dużo i są głębokie nieraz na ponad 1000 m (nie wiem jak w USA, przynajmniej u nas).

#nationalgeographic #energetykajadrowa #bombaatomowa