Wpis z mikrobloga

Uwielbiam #dayz. Dwie godziny biegania, skradania się i czołgania, zbierania broni, amunicji i medykamentów, tylko po to, żeby jakiś cwel władował mi kulkę w plery podczas skradania się do szopy. Mam w tej grze już ponad 20 godzin, a innych graczy z bliska widziałem trzy razy. Raz zabiłem kolesia, raz spotkałem gościa z którym się minęliśmy w hangarze w jakiejś dziurze no i raz jednego nieuzbrojonego uratowałem od goniącego go zombie, za co ten #!$%@?ł mi samochód kilka chwil później.
  • 5
  • Odpowiedz
@makmakp: Co kilka sesji oczywiście wystepują jakieś ciekawsze, jak ta w której znalazłem samochód na chodzie, a potem ziomek mi go #!$%@?ł. Albo taka kiedy słyszałem w okolicy strzelaninę. Niestety przez małą ilość graczy i kulturę zabijania wszystkiego co się rusza, ta gra nie ma szans na stanie się stalkerem multiplayer. Albo trzeba mieć ekipę, albo liczyć na łut szczęścia...
  • Odpowiedz