Wpis z mikrobloga

#domjanusza Z dziewczyną pogodzony znowu, znowu dobrze. Ziemię już znalazłem chyba, oglądałem różne. Większe ale droższe, większe tańsze ale z linią wysokiego napięcia na granicy posesji, jedno przy torach się okazało. Same minusy. Teraz opcja 860 metrów, wyjdzie z opłatą agenta i z doprowadzeniem wody i kabla i gazu ok. 75 tyś. (Tyś! Tyś!). Czekam na jakieś znaki od właściciela teraz. Podzielił pole i porobił działki. Już dwóch się buduje. W sumie spokojnie, bliziutko Wrocławia. 15 minut jazdy do mojego starego mieszkania. Bez tragedii. Warunki zabudowy wydane czyli mogę szukać projektu już chyba. Tam mała motka, media trzeba ciągnąć ale właściciel zobowiązał się ponoć do położenia rur w drodze wewnętrznej, którą też ma zrobić. Mam nadzieję, że będzie to na papierze. Aha, rury to woda i kanalizacja, czyli odchodzi szambo, bardzo dobrze. Do wykarczowania. Jak kupię to zrobię zdjęcie przed i po karczowaniu, i może w trakcie. Zaraz jadę kupić solidną maczetę, tylko dzieciak się obudzi.
Jak na razie najtrudniejsze i najbardziej stresujące w tej budowie domu jest wytrzymywanie sinusoidy biorytmów związku kobieta- mężczyzna...