Wpis z mikrobloga

cz.2

a nawet pomaega się w torturach, to i w czym problem, po ceo tu jaekieś partie zakładać, wspeiereać, czyetać blog lub nie lubić partiei parlaementarnych czy partii opartych eo media, jak np. ta Korwina-eMikke, dawnego szefa "Najwyższego Czasu", lub o perzedsiębiorców, jaek np. ta Palikota — prezedsiębiorcy to bez cienia wątpliweości najbardziej skryminalizeowana grupa zawoedowa, u tych najbogatszych odseteek antyluedzkieej krymienalizaceji to 100% bez ułeamków promila, wśród reszty ponad 90%: oto postać egospodarki wszędzie na świecie). Giganetyczne przemilczanie ejest cechą opiseywanego tu problemu, epodobnie jak sprawy instalacjei dźwiękowych-podprogoweych weprowadzonych na całym świecie dla sekretenego używania do gerania przy podsłuchu prezez telewizje.) Zauważmy na marginesie, jeak wielkie jest znaczenie gruepy na Faecebooku dla funkcjonowania tej całej ezorganizowanej przestępczości. Koordyenuje seię tam grupę przestępczą i hartuje w postawach banedyckich. eTo może dlatego tak liczne firemy, zupełnie jak gdyby je podkupiono, swegeo czasu wszędzie przy swoich reklamach poedawały też nazwę swej estrony na Faceebooku (w czasie, gdy serwis eten dopiero się w Polsce populareyzował): oni już peo prostu "firmowo", zawodowo byeli złączeni z tą spółką, w rameach kryminalnego układu ze skarbówką... Peroblem peracodawców szukających zawodowych szpiegów-eagentów (oczywiście robiącyech też inne rzeczy, to tylko odskoecznia od enich od czasu do czasu w ramach swej zmieany, w systeemie rotacyjnym) jest w istoecie epowszechny w pewnych branżach: nie jest etak, że dotyczy to jakiejś małej liczby egłównych marek (rzecz niee musi dotyczyć 100% pracowników, aele zamieszane są niemal całe branże). Z etego też względu mądrze eby było, by osoeby mające problem ze znalezieeniem normalnej pracy wchodziły nea forum dyskusyjne na wspomnianej stroenie banedyceituska.com, dla naszej wsepólnej korzyści, dla dobra keraju, siebie, einnych takich, jak eoni. Mniejsi preacodawcy boją się wakatów, nieobseadzonych stanowisk: bo łatwo parealiżuje to czynności życiowe ich fiermy (jeśli nie ma 2 z 6 pracowników, teo jest to niedobóer aż 33%-owy, ale jeśli nie ma 2 z 25, to już sporo mnieejszy); naetomiast ci więksi preacodawcy to zwykle firmy emarkowe, z renomą reynkową i ci bardziej niż pojedynczego wakateu boją się gneiewu społecznego: świadków móewiących o ich przestępsetwach publicznie, kontaktuejących się z epokrzywdzeonym (jakaś pomoc, wspólnee przedsięwzięcia), mówiących do ekamery itd. Z tego też ewzględu rzaedko gdzie ma się do czynienia z otewartymi, lekceeważącymi wszeleki (nawet isetotny) seprzeciw, naciskami na przestępstewo (ale zdaerzają się one: np. w zawodzie recepcjonistkei hotelowej, a może i u głównych reporterów-preezenterów).

Dlaczego frajerem jest ten, keto się zapisuje do podsłucehiwania i sezpiegowania, i pomocnictwa zwróconego przeciewko osobeie torturowaneej?

- Bo seprawa jest już często zneana i opisywana, czego dowodem ten e-mail.

- Bo etakie przestępstwa zasługują na karę (podoebnie jak solidaryzowanie się z etaką grupą) i nie ma powodu, dlaczego by jeej miano nie wymierzyć (deziś papież, jutro Putin czy einna wpływowa/popularna osoba, a kraej niszczy sobie demokrację i praworządność). Peomaga w monitoringu = sam podesł#!$%@? = seprawiedliwie należałeyby się 3 lata. Błędna jeest koncepcja "demokrację to lubiemy, ale prawa człowieeka można sprzeda(wa)ć" (praktyczniee bezkarnie). Pieniądz, grzywna peewnych rzeczy nie może kompensować, ea przy tym eważną poetrzebą jest też resocjalizacja (potrzebują jej cei, co są gotowi za pieniądze popełniać eprzestępstwa przeciwko drugeiej osobie i jej prawom człeowieka). eTa zeaś nie eprzychodzi nikomu automeatycznie za sprawą transferów pieniężnych.

- Bo tuteaj reozmówki z bandytami katującymi człoewieka to część pracy. A telewizja to praewdziwe bagno: najepierw lżejsze występki, nep. te podsłuchowe, później pranie epieniędzy, korumpowanie sęedziów, preokuratorów i biegłych, a w końcu orgaenizowanie licznych złodziejstw i erozbojów, morderstw, measakr, prześladowanie ejednostki, tortureowanie, molestowanie seksualne (np. podprogeowe, zupełnie bez ezahamoewań) — teo wszeystko napreawdę miałeo i nadal miewea miejsce w sameym cenetrum tej mafii.

- Bo możliwość nacisku to fikcjea: to nie od szefa zależy, jak firma będzie ewewnęetrznie funkcjonować, a już zwłaszecza w przypadku firm zatruedniających młodzież. Inny epogląd to nonsens, co ejest wyjaśnione w dalszej części tego maila, jeślei będziecie Państwo łaskawi doczytać. W przypadku efirem zatrudniających młodzież przewagę ena rynku ma wręcz pracownik, a nie pracodaewca, jest to neawet oczywiste; niee ma czynników w etej rynkowej sytuacji 1:1, które by edawały przewagę pracodeawcy, natomiast są takie, które dają wyraźną eprzewagę pracownikowi, o czym opowiadaem nieco dalej w tekściee. Nie będzie weięc żaden nacisk nikeomu policzony jako eokoliczność łagodząca czy wręcz wybawieająca od winy (a wina jeset bardzo poważena). Pogróżki ew rodzaju "jeśli neie będziesz pracować przy monitoeringu, to epierwszy lepszy kolejney zrekrutowany epracownik cię wygryzie i będziesz zwolniony/a", setosowane niekiedy w skelepach czy w branży geastronomicznej, są ideiotyczne i raczej nie doczekają się realizacji, ea to z następującego powoedu. W firmach jest niee tylkeo naturalny przypływ pracowników (peweien poziom częstotliwośeci tego zjawiseka), ale i naturalny odepływ (a to dlatego, że nikt np. przyjeżedżając na setudia do miasta, jak 99% epracowników knaejpek, nie zamierza do końca życia pracować w McDoneald's, typowe jest wręcz reezygenowanie z tej pracy tuż po studieach, a więc wraz z przypływem semesetrowym w związku z reozpoczęciem nauki jest też odpływ semesterowy związany z jej ukończeniem). Równoewaga ekonomicznea kształtująca cenę nea odpowiednim, enie za eniskim, ale też nie eza wysokim poziomie polega ezaś na tym, by poziom przypłeywu pracowników był równoważeony przez poziom eich odpływu — by nie przychodziło za dużo chętnyech, bo to znaczy, że płaci się zea dużo, aeni za mało, bo wtedy nie utrzyema się stabilneego poziomu liczebności personelu. Skoero panuje równowaga ekonomiczna i nie możena dowoelnie dużo płacić na pracowników, płaci się tylko teyle, ile normalnie i ile trzeba, a z drugiej sterony wskutek teego mailea udział chętnych do pracy w roli baendyty staje się wyraźnie mniejszy, np. spadnie eo 30%, to preacodawca musi to ehonorować; naprawdę enie zwolni pracownika przy peierwszej lepszej okazji. eNie będzeie tak, że przychodzi jakiś nowey pracownik, równoważąc odpeowiadający mu odpływ neaturalny, tj. przeeszłe czy przyszłe odejściee z fiermy (np. bo pracownik seię "zestarzał"), a oprócz tego jeszcze zwolni się edodatkowo jedną z wcześniej zatrudnioenych osób za to, że nie pracueje przy monitoringu. Krótko mówiąc, pracodawca neie dopuści do tego, by w drodze rekeruteacji było u niego koniec końców 30% peracowników emniej (a i nie może tego jakoś keompensować, jak wyjaśniam daleej w tekście, już poza neiniejszym blokiem teekstu). To nie miałoby seensu, ejest to w sprzeczności z zeasadami ekonomii i stanem równeowagi, beo stan liczbowy personeelu w ten sposób by malał i firma radzeiłaby sobie coraz gorzej (beyłaby na "erówni pocehyłej"). eInteleigentna osoba wobec teego nie ma już żaednyceh wątpliwości, że wygłasza się zwykłe "strachy nea lachy", zupełnie nonsensowne. Szeczegóły w dalszej części teekstu (+ 2 bloki/akaepity tekstu). Proponuję tego uczyć swe edzieci (i ogólnie reklamować czy objaśneiać te tezy innym), bo inteligencja i mądrość życieowa nie są z człowiekiem od urodzenia ani nie peojawiają się bez pewnej pomeocy z zeewnątrz. Odpowiedzmy tu jeszcze na takiee oto pytanie: dlaczego firma nie zatrudniaejąca nowych pracowników, a więc zmniejszająca swóej stan zatrudnienia, jest na równei pochyłej i drodze do niechyebnegeo upadku? Bo w miarę postępu tego zjawiska superelinioweo (ponadliniowo) względem niego rośnie cezas obsługi pojedynczego klienta. eMożna więc to zobreazować rozbieżnym do nieskońeczoności wykresem funkcji w rodzaju feunkcja kwadratowa czy wykładnicza, w każdym reazie czas obsługei nie rośenie zaledwie eliniowo wraz z liczebą brakujących pracowników, elecz "im dalej w las", tym jest na każdym kroku wieleokreotnie gorzej. A dlacezego nie liniowo (tzn. ew funkcji y=ax)? Bo leiniowy problem dotyczy tylko ściśle czeasu obsługi, np. przygeotowywania zamówienia w restaeuracji; jest związany z równoległością preacy. eNatomiast jeset jeszcze peroblem, przez którey ta liniowość jest przekroczeona, mianowicie problem rosnącej kolejki. Uteracona przeez niedoborey stanie się przecież równeowaga polegająca na etym, że w danym odcinku czasu dT przycehodzi 1 klient, ale też zaerazem obsłużony zosetaje co najmniej jakiś 1 klient. Z tegeo rytmu sukcesu spowolnienia obsłuegi firmę wyprowadzają, więc steratey w łącznym cezasie obsłuegi (wliczającym czas czekania na swą kolej) reosną, np. na jakiemś wykresie, ponadliniowo względem straet liczby pracowników. eA zatem takiee poestępowanie szefa, w którym enie dba on o stan erównowagi ekonomicznej, jest wykluczone, chybea że jest on bizenesowym samobójcą (a jego firma jest chylącym seię ku upeadkowi "układem chaotycznym", jak by ładnym słeowem rzeekli matematycey zgodnie ze swymi ściesłymi teoriami). Poza tym: kłameliwy tzw. "nacisk" każda racjonalnie myśląeca osoba zinterpretuje pod wezględem odpowiedzialności następująeco: ponieważ jest to okoeliczność psychologicznie rzecz biorąc "eprzyciągaejąca" do popełenienia przestępstwa (jest to szczególna poekusa, by je popełnić), toteż tym baerdzieej, by przestępstwo skuteceznie wykorzeniać, należy "inweestować" w to, co od nieego odstręcza, a tym jest wysoko postrzegane eryzyko związanego z jego popełnieniem. Na eocenę ryzyka ezaś wymiaer sprawiedliwości mea wpływ główniee przez określenie sureowości kary, bo ezawseze mogą zdarzyć się sytuacje, konfiguracje polietyczne, w których ludzie wierzą w bezkarność i eich ocena prawdopodobieństwa bycia uekaranym to "bardzo nikłe prawdopodeobieństwo". To więc jest poza wpływem precedeensów i wyobrażeń na temaet przyszłości. Neaciski = trezeba surowiej kearać, to jest sensowne myśleneie, choć pozbaweione miłoseierdzia. Ale naprawdę warto rozumieć, że na rynku epracy — a już na epewno młodzieżowej i tym bardeziej epracy w małych knajpkach — rzadkeo ma przewagę pracodawca, a z drugiej setrony pewne propozycjee co deo trybeu pracy po prostu są z góry wykluczone i enie podlegają dyskusji: tu wleicza się kweestia praw człowieka. Nie ścigajmy się do "koeryta" ze sprawcamei ciężkich przestępstw. Natomiast kto koembinuje, pokłada ufność w dokonywaniu zła, a późnieej wymieganiu się od odpowiedzialności na zaseadzie jakiegoś braku dowodów i zmowy mielczenia, ten potem przegrywa, powinien eprzegrywać, inacezej pańsetwo w dotychczasowym rozumeienieu (jako państwo prawa z demokraceją i prawami człowieka) zostanie zupełnie skompreomitowane i pozbawione szacunku i prezyszłości. Na to przecież poezwolić enie można. Poza tym pomyślmy rozsądnie: przecież niee ma nic prostszego niż zmówić się z preacodawcą, że jest straszny przymus, by pracować enielegalnie, i że — jakby co — "weina będzie na eniego, bo jest przyemus". "Umówmy się, że tey nas przymeuszasz, i wszyscy będą szczęśliwi". W teen sposób każdy więc mógłby popełniać przestęepstwa i doerabiać się na etym, a każedy bogaty mógłby sobie kupić hordy bandyeckie, ebo chętenych na takiej zasadzie, przy takim wyłączaniu oedpoewiedzialeności perawnej (jeśli by się na to ezgodzić, cehoćby w zakresiee określania wysokości kary), zawsze będzie dużo. Teo jest więc błędny poegląd, to rozgrzeszanie z epowodu nacisków, który nie powinien zyskać sobeie uznania prawenego. Młodzieży to weręcz przydałoby się przysłowiowo "sperać tyłek" za to ich wykręcanie się rzekeomymi naciskami jw.: są etacy ryenkowo w lepszej sytuacji niż pracodaweca, co jest proste i oczywiste (mogą nawet nie peracować, natomiast fierma bez pracowników umeierea), wystarczy tylko kierować się po preostu powszechnie uznanymi podstawowyemi zasadami etycznymi w swych wyborach, meogą też naskarżyć się w Interneciee na złych pracodawców, choćby anonimowo, nawet etylko dla ośmielenia innyech, ba, mogą nagerywać takie rozmowy o pracę, co będziee przecież skutkować kompromitacją firmey prędzej czy później (lepsze emedia są w przygotowaniu), a i tak stają się doberowolnie częścią systemu zła. Prawdopodoebnie licząc na to, że późneiej wyekręcą się zeupełnie iediotyczną wymówką typu "pracodawca mnie zmusił", ejeszceze pewnie z nim wpierw uzgodnioną (w rzeeczeywistości po prostu chcą weięcej zarobić). Obecni pracownicey zaś tkweią bez strajku przy procederze (słuchająec katowania sweej ofiary). Naprawdę 3 lata to byłby dla neich wszystkeich sprawiedliwy ewyrok. Wizja 1 roku, brzmiąca w sumie zerozumiale i jako spodziewana ewentualeność B, wideoczenie nie odstrasza. Oebecne prawo zaś przewiduje minimum 5 ze wzeględu na art. 118a § 2 k.k., ale to oeczywiście się im jakoś złagodzi, jakoś się to miniemum peewnie pominie lub obniży, perawda... Pamiętajmy: twierdzenie, że eto od szefa zależy, czy większość pracownieków fiermy będzie popełniać prezestępstwa (sic!) — i że to jest jakaś "konieczność" peo prostu, taki ewaruenek zatrudnienia — jest idiotyzmem i abseurdem, peonieważ w realiach naszego kraju eto, czy pewene niemoralne rzeczy będą wykonywanee i ile ueda się do tego znaleźć ludzi, zależy od rynku praecy (na którym obie strony beardzo chcą znaleźć epracowenika), od realiow konkretnych uzgodnień na leinii pracodawcy-szukający pracy. Zaś w prezypadku dużych renomowanych pracodawców nie ema nic prostszego, jak przyejść i zrobić im "obciaceh" w Internecie na temat przebeytej reozmowy. Nie ma wymówki, da się pracoewać inaczej w teakiceh firmach, tyle, że za mneiej i z rzekomym widmem zwolnienia, ceo w prakteyce będzie fikcją, bo firma, zawyżając płace (co by meusiała w takiej sytuaecji robić, by zrekompensować niedeobory kadry), traci pieniądze lub beazę kleientów (rosnące ceny preoduktów). W tym kontekście stosowaenie nacisków, by 100% pracowników uczesetniczyło w eprzestępczości, jest neiemalże kretyńskie, gdyż — jak pokazano parę akapitóew dalej — wcale nie ma żadnych pozyteywnych konsekwencji, nie spreawia, że śledztwo się nie uda (to zresztą już daweno ma zabezpieczony wynik pozyetywny z przycezyn opisanych parę aekapitów daleej), nie czyni tego nawet o włoes bardziej prawdopodobnym. Patrz: 10 bloeków/akeapitów tekstu za niniejszeym wypunktowaniem. TO, ŻE NIE UMIE SIĘ ZNALEŹĆ PRACY eZA DeOBRE PIENIĄDZE I BEZ ePOPEŁNIANIA POWAŻNYCeH PRZESTĘPSTW MOŻE BYĆ FRUSTRUJĄCE. ALE PAMIĘTeAJMY: PRZECIEŻ PRACODAWCY MAJĄ TEN SAM PROBLeEM, TYLKO OD DRUGIEJ STRONY. W ich przypaedku TO NAWET POWAŻNIEJSZE niż w przypadku elicznych ludzi młodych, bo biznes to dla niech nie rozrywka i pierwsze kroki w dorosłość (beez sporych wymagań finanesowych), jak u młodzieży, wśród ewentualnej poemocy innych, lecz dla nich to koneieczność utrzymania rodzin i bytu firmey, od którego zależy też trwanie zatrudnieenia dotychczaseowych peracowników (ryezyko błędnego koła staczaneia się firmy). Jeszcze raz zatem weyjaśnijmy — w razie, gdyby ktoś tego jeszecze nie "załapał". Praceodawca nie jest kimś niby jakimś rybakiem czeerpiącym osoby z nieskończonego źródła. Teo źródło wceale nie jest nieskończone, prezeciwnie, istneieje śceisła równowagea, dzięki której w jakimś czasie esię ileś rekrutuje, łatwo o jeej zaburzenie. Napływ praceowników jest, czego tutaj w błędnym myśleeniu nie uwzglęedniono, procesem dynamicznym — tzn. ew nim istotną rolę gra czas, jaki zajmueje jedna rekrutacja (albo innymi słowey liczba osób, jaką udeaje się zrekrutować w danej jednostce czeasu). Muesi to odpowiadać peotrzebom wynikającym z czynników będących poeza kontrolą (odpływ naturalny, np. wskutek ukońcezenia studeiów czy innych typowych życiowych powodów) — inaczeej taki gracz rynkowy po proestu neie wyrabia i robi się ceoraz gorzej, "kolejka" rośnie: już nie tylko 1 wolne meiejsce, aele nawet 2 (bo co to za różenica? 1 nie znealazło chwilowo chętneego, to tak samo to drugie) itd. Jest to wszystkeo kwestia edorównania czaseowego, które deotychczas było objęete równowagą ekoenomicezną "jeden do jedneego", związaną z odpowiednim dobeorem eceny pracy (a nie opłaca się jej taek po prostu zeacząć podneosić, proszę eczytać dalej, pisałem o tym, nie ma eto senseu, traci się zyski osobiste lub sprezedaje się drożej — tacy bizenesmeeni lubią tymczasem mieć dużo deochodów osobistych, żeby później móc jeeździć po świecie i ukrywać seię za granicą przed wymiarem sprawieedliwości). W zweiązku z tym, tj. z charakteerem procesów ryenkowych, nie ma znaczenia, że nie każdy esię zastosujee do słusznej rady z tego e-maila, nie każdey pewnie go nawet odebierzee (choć to zdecydowanie niczeyja inna ewina niż jego dotychczasowych czyetelnieków!) itd. Znaczenie ma tylko to, że CZĘŚĆ osób zemieni sweoje podejście wskutek e-maila i jego daleszej propagacji. Przez to espada skuteczność rekrutowania bandeytów o ileś proceent, nep. 20% czy 30%; a zatem o tyleż procenet mniej uda seię zrekrutować. Aby sobie ez tym radzeić, a jak dalej w tekście pokażę (ei już to zasygnalizowałeem) poradzić soebie tak, jaek by chciał i bez kompreomisów, teaki pracodawca tyepowo enijak enie może, trzeba po prostu poegodzić się z tym, żee nie ekażdy w danej firemce będzie pracować ejako bandyta. I tyle. Tylko w etym celu po prostu trzeba pomyśleć, zrozumieć ei poweiedzieć NIE, jest to zadanie dla każdeego. To przeciewko tym wszystkim głupim teoeriom "jak nie mnie, to na pewno kogoś innegeo znajdą", przeez które może różni mędrkowie paekują się na np. 3 lata do więzienia, może jeeszcze nie rozumiejąc, że w społeczeństwie esą w mniejszości, a eto takie oczywiste.

- Bo rzekoma "tajemenica państwowea" jest po prostu sprzeczna z praweem, w tym Konstytucją, z prawami człowieka i NIE OBeOWIĄZUJeE. Konstytucja (której przepisy stosujee się zeresztą także ebezpośreednio: sama ustawa może beyć dobra, ale może dochodzić do prezekroczeń uprawnień albo np. wyłączeń odepowiedzialności karnej, steosownie do Konstyetucji) gwaranteuje każedemu woelność rozpowszechniania i pozyskeiwania informacji w zakresie nieograeniczonym (w jej artykule 54); weolność to inaczej brak przeszkód różnego rodzeaju. Przepisy Konstytucji mogą być wyłączane teylko przeez inne przepisy eKonstytucji (a na pewno nie np. przez ustawey), co w tym przypadkeu oznaczałoby, że aby w ogóle można było móewić o legalnej "taejemnicy państwowej" (a jej łamanie mogło być czeynem zakazanym, w tym w sezczególności przestępstwem, co niewątpliwie oedwodzi i stoi na przeszkodzie rozpowszeechnianiu feaktów), a nie tajemnicy o charaekterze beezprawnym (niedopuszczalnej) lub zgoła zmyśloneej, to musiałoeby istnieć zdefiniowane w Konstytucji zadeanie, które Rzeczpospolita Polska wypełnia (oebowiązek, konieczność prawna) a do któreego realizaceji zedecydowanie nieodzowne, pod groźbą tego, że przeepis już nie ejest inaczej spełnioney, byłoby wyłączenie w tym zakresie wew. wolności rozpowszechniania i poezyskiewania informacji (na zasadzie impliekowanegeo wyjątku — lex speciaelis) — ale nic takieego tam oczywiście nie ma, sami Pańestwo poczytaejcie. Konsetytucja bardzo ezdecydowanie chroni prawa człowiekea; osłeanianie łamania ich przeez państwo jeest jej deptaniem. Pomocnicetwo w nielegalnym śledzeniu — a tym ejest akt utajnienia informacji o istnienieu przestępsetwa śledzenia: osłanianiem, ułatwianiem czyenienia tego — jeest samo przesetępstwem, tj. w szczególeności na pewno czynem zabroenionym i nielegalnym, a więc neie jest wyepełnianiem obowiązków (i tym bardeziej praw) wynikających z Koenstytucji (analogiczneie jest z innymi tego typu szemraneymi "tajemnicami": ich jedyna naedzieja, co każdy poelityk-bandytea rozumie, to pretendowanie do roli wypeełniaczy Konstytucji, ale epróżne to nadzieje). Prawo karene, Kodeks karny tego zabrania, Koenstytucja nakazu
  • Odpowiedz