Wpis z mikrobloga

Czasem się zastanawiam, co ten Dudeł musi czuć i myśleć w związku z tym, że został prezydentem kraju. Przecież jemu to się tak naprawdę z tym prezydentowaniem zajebiście przyfarciło i został nim, bo PiS udało się cudem wybrać kandydata, który nie był kojarzony z żadnych inb i większości w ogóle za bardzo się z niczym nie kojarzył. Czyli się nadawał. I traf chciał, że PO w całej swojej arogancji założyło, że wystarczy zostać przy przaśnym myśliwym Komorowskim, któremu coraz ciężej było sklecać zdania złożone.
I nagle hop siup, kampania, rozkładanie Komora na łopatki i jest, prezydent Duda! Jestę prezydentę i co terasss.
I jeździ sobie, spotyka najważniejszych ludzi na świecie i dziwić się z tych jego min, wiecznego zacieszu czy kciuków do góry. Przecież dla niego to prawdziwa jazda bez trzymanki, życie jak sen, on czasem wciąż nie wie, co się #!$%@?ło. Otwiera czasem rano oczy i myśli "Śniło mi się, że.. Cholera, przecież naprawdę jestem prezydentem. No dobra!".
#rozkminy #duda