Aktywne Wpisy
WielkiNos +584
Dzieci bawiły się na kempingu w Karwieńskich Błotach. W pewnym momencie z jednej z przyczep wydostał się pitbullopodobny pies i zaczął biec w ich kierunku. Matka głośno krzyknęła żeby odwrócić uwagę psa. Dzieci uciekły, ale pitbull rzucił się na kobietę. Poprzegryzał jej ścięgna i mięśnie rąk, zgryzł tak, że nie wiadomo czy kiedykolwiek odzyska pełną sprawność.
Psiara: ludzie powinni się zachowywać, a nie biegać i krzyczeć, bo to działa na psy jak
Psiara: ludzie powinni się zachowywać, a nie biegać i krzyczeć, bo to działa na psy jak
rio574 +876
Chociaż z naszej perspektywy są to aktualizacje wsteczne, bo dowiadujemy się o coraz dawniejszych wydarzeniach. Ale po kolei.
Odnośnie samego zaginionego - nie wiadomo nic. Ostatni znany punkt w jego historii znajduje się jakieś 24h po ostatnim wyjściu z domu. Było po drodze kilka tropów, które ostatecznie urywały się, bądź zostawały odwołane.
Wczoraj rodzina bohatera była odebrać jego rzeczy z mieszkania. Jak można się domyślić, atmosfera raczej (odpukać) grobowa. Do czasu, bo gdy po zaległe pieniądze zgłosił się właściciel, rozpętała się mała wojenka. Potrzebował pieniędzy, bo wydaje mi się, odsetki z jego kredytów mają moc tysiąca Słońc, a rodzice tych pieniędzy dać nie chcieli, bo, co oczywiste, zaginął im syn. Ogólnie smutna sprawa.
Po wyjściu rodziców właściciel opowiedział nam o swoich doświadczeniach z bohaterem. Okazało się, że atrakcje, które antagonista nam fundował to naprawdę nic przy tym, co się działo wcześniej (mieszkał tu już rok temu). Co tu dużo mówić, robił tu rozróby. I to naprawdę pieniężne. Co ciekawe, pytany później co się działo, odpowiadał zawsze, że nic. A jeśli już coś, to na pewno to nie on. Były ponoć akcje z dość sporą ilością rozbitego szkła, które spostrzeżone przez właściciela, nadal nie były dowodem na jego harce. Wypierał się i kłamał prosto w oczy.
Tutaj wrócimy na chwilę do teraźniejszości. Gdy po wszystkim rozmawiałem z Dobrym Ziomkiem Współlokatorem (chociaż teraz notabene nie ma już rozróżnienia), stałem na korytarzu, on był w swoim pokoju, ruszyłem w całkiem normalny sposób nogą i usłyszałem brzęk szkła. Popatrzeliśmy po sobie, potem pod nogi i okazało się, że małych kryształków było sporo, a najwięcej pod szafą bohatera. Wychodzi na to, że albo coś fruwało gdy nas nie było, albo ubrania leżały tam od roku.
No i teraz najsmutniejsza część, bo przed chwilą mieliśmy kolejną rozmowę z właścicielem. Opowiadał, że dziewczyna, z którą bohater tu mieszkał, a która była wtedy jego narzeczoną, zapukała kiedyś do jego drzwi i powiedziała, że więcej tu mieszkać nie będzie. Bo antagonista ją bije. I to pewnie nie był jednorazowy wybryk.
Żadnego odzewu, żadnej jakiejkolwiek informacji nawet. Rozpłynął się w powietrzu (albo wodzie). Za to z informacji internetowych, akcją poszukiwawczą zajmowała się specjalistyczna grupa nurków, a nawet pan jasnowidz, wszystko bez efektu. Ostatnio pojawił się w programie TVP o zaginionych.
Komentarz usunięty przez autora