Wpis z mikrobloga

Epizod 20

Zemsta Mewtwo

[ #pokemirko - tag z przygodami ] [ #pokemonyzzerem ] [ #ashgrey ]

tl;dr


Wyruszyłem na ową przystań rybacką. Chodź szalała burza, a fale chaotycznie zderzały się ze sobą, walcząc z grzmotami i piorunami, przed promem zebrała się liczba grupa śmiałków, którzy tak jak ja dostali zaproszenie na Turniej. Postanowiłem przeczekać na lepsze warunki pogodowe w pobliskim Centrum, jednak tamtejsza Siostra Joy, znikła w niewyjaśnionych okolicznościach. Z braku innych zajęć skierowałem swe kroki ku przystani.

Naszą przeprawę na Nową Wyspę wstrzymywała Oficer Jenny. Że niby niebezpiecznie, że sztorm, że burza, że zupa za słona, że dupa biskupa. Nie ma jednak co się dziwić, w końcu odpowiadała głową za ten region. Jednak nie zważajac na ostrzeżenia część uczestników dosiadła swoje pokemony - czy to wodne czy latające i postanowili na własną rękę udac się na Turniej. Poszedłem w ich ślady i usiadłem na skorupie mojego Blatoise. Płynięcie na powierzchni wody było bardzo trudne, więc na wyspę dotarliśmy płynącąc pod wodą niczym kapitan Nemo.
Na miejscu przywitała nas tajemnicza, zakapturzona osoba i zaprowadziła nas do wielkiej posiadłości - jedynego budynku na wyspie. Część trenerów już tam była i rozgrywali między sobą sparingi, by zabić czas w oczekiwaniu na gospodarza wydarzenia. Sam wziąłem udział w paru potyczkach.

Przybył. Był to wysoki na dwa metry, purpurowo fioletowy, humanoidalny pokemon, o którym mój Pokedex nie miał zielonego pojęcia. Szybko zrobiłem mu zdjęcie urządzeniem i usiadłem na krześle, by przyglądać się dalszemu rozwojowi zdarzeń.
Przemówił. Choć nie poruszał ustami, każdy z nas słyszał jego charyzmatyczny, głęboki głos brzmiący niczym dzwon w naszych umysłach. Musiał to być pokemon typu psychicznego skoro komunikował się telepatycznie. Wyjawił nam swoje zamiary.

Stworzyli go sztucznie naukowcy w laboratorium, ze znalezionego DNA Mew. Gdy zorientował się, że jest tylko narzędziem do walki, ze jest poniekąd superżołnierzem, zniszczył budynek i zaprzysiągł zemstę na ludziach. Chciał uwolnić pokemony spod jarzma służenia ludziom. Na te słowa otworzyły się zapadnie, i pomieszczenie wypełniły fruwające czarne kule. Były to specjalne pokeballe, które to chwytały i więziły pokemony innych trenerów. Na to nie mogłem pozwolić! Wyzwałem Mewtwo na walkę. Ten pokonał moje pokemony, nawet nie ruszając powieką, a mnie porwał w powietrze swą mocą telekinezy i rzucił o pobliską ścianę.

Przebiłem, się do sąsiedniego pomieszczenia. Były tam dziwne maszynerie. Pośród stojących pod ścianami pojemników i zbiorników formaliny, stały klatki z pochwyconymi pokemonami. Ten makabryczny widok dopełniała machina w środku pokoju. Pobierała ona pukle włosów, sierści, śluzu, czy też łusek, a następnie umieszczała je w zbiornikach z formaliną, gdzie rozwijały się zarodki, płody i dorosłe już osobniki, skulone w pozycji embrionalnej. Nie chciałem na to patrzeć, i szybko uwolniłem uwięzione w klatkach pokemony. Te szybko uciekły przez dziurę w ścianie, do swych trenerów.

Trochę mi zajęło wydostanie się z tego pomieszczenia. Gdy już dostałem się do głównego pokoju moim oczom ukazał się makabryczny widok. Cała sala była jednym wielkim polem bitwy, gdzie to pokemony walczyły ze swymi klonami. Pikachu z Pikachu, Charmander z Charmanderem, Oddish z Oddishem. Nie mogłem patrzeć na tą scenę: pokemony, które walczyły ze sobą, ze łzami w oczach zadawały sobie ciosy, jednak żaden z nich nie przechylał szali zwycięstwa na swoją stronę. Impas na każdym poziomie. Szybko pobiegłem do Mewtwo by ubłagać go o zakończenie tego szaleństwa, lecz ten jakby się wyłączył i patrzył na tą masakrę. Pewnie czekał, by ta walka wyłoniła najsilniejszych.
Wtem do sali wleciał Mew - legendarny pokemon, praprapraprzodek każdego z gatunków. Rozpoczęła się potyczka pomiędzy tymi pokemonami. Krew się we mnie zagotowała! Pokemony nie mogą walczyć w taki sposób! Szybko chciałem zaprzestać tej nieprzebranej powodzi przemocy, i wbiegłem pomiędzy walczącymi. Niefortunnie, akurat w momencie, gdy obaj wystrzelili ku sobie potężne promienie mocy.
Nie mogłem się poruszyć, tak jakbym stracił panowanie nad moimi mięśniami. Zostałem zamieniony w kamień.

Dalsze rozwój zdarzeń, znam tylko z relacji świadków. Mówili, że mój Pikacz poraził mnie kilka razy swym Piorunem, by mnie ocucić, jednak nic to nie dawało. Przytulił się do mojej nogi i zaczął płakać. Wraz z nim swe łzy przelały zgromadzone pokemony, oryginały jak i klony. Wtem jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, całe to współczucie uleczyło mnie z petryfikacji.

Gospodarz zrozumiał.
Mewtwo postanowił udać się ze swoimi "dziećmi" na inną, odległą, odciętą od świata wyspę, by nie krzywdzić już ani pokemonów, ani ludzi. Nas przetransportował na starą przystań, i wyczyścił naszą pamięć. Dobrze, że nie wyczyścił pamięci Pokedexa, bo tylko na podstawie zgromadzonych nagrań i zdjęć, mogłem zrekonstruować moje wspomnienia z tego miejsca.

Do Konferencji Pokemon Ligi Kanto został tydzień

Czy Ash dokończy swój trening? Jak wysoko uda mu się zawędrować w Lidze? I czy Zespół R szykuje coś na swój powrót? Tego dowiemy się w kolejnym odcinku! A przygoda trwa!
mfek00 - Epizod 20

Zemsta Mewtwo

[ #pokemirko - tag z przygodami ] [ #pokemonyz...

źródło: comment_Y7xpp77Yt2C8hA2McrLPdT0CKRpVVPtE.jpg

Pobierz
  • 19