@Lajsikonik: Nawet Jezus się zasmucił gdy dowiedział się o śmierci Łazarza, którego później wskrzesił. Tak samo kiedy uczniowie donieśli mu o śmierci Jana Chrzciciela. Widzisz, nie do końca tak jest, że mamy się cieszyć ze śmierci, bo mamy zadanie do wykonania tu na Ziemii. Prawdą jest też jednak, że nie powinien to być powód do wielkiej rozpaczy
@wolodia Nie, gdyby byli wierzący to powinni być przeszczęśliwi, że ukochana przez nich dusza odeszła do lepszego świata, do Boga. No chyba, że zakładają, iż pójdzie do piekła (ale w takim przypadku ksiądz na pogrzebie jest całkowicie zbędny). Albo że wcale nie była taka ukochana.
Nie, gdyby byli wierzący to powinni być przeszczęśliwi, że ukochana przez nich dusza odeszła do lepszego świata, do Boga.
@Lajsikonik: Mam wrażenie że nie do końca rozumiesz czy są emocje. Wiara, nawet najgłębsza, nie wyklucza ani nie eliminuje podstawowych procesów psychologicznych zachodzących w wnętrzu każdego człowieka. To o czym mówisz to jest racjonalizacja.
@Lajsikonik: W sumie kultura afroamerykańska ma coś takiego; o ile się nie mylę to wynikało po części z wiary, a po części z "wyzwolenia" od pracy niewolniczej - na pogrzebach śpiewanie i impreza. A generalnie wydaje mi się, że można odczuwać kilka emocji naraz. Jak zdechnie pies, który był z Tobą przez kilkanaście lat, ale był już bardzo chory, to z jednej strony czujesz ulgę, bo się już biedak nie męczy,
@Lajsikonik: Chciałeś powiedzieć: "gdyby katolicy byli pozbawieni emocji i nie odczuwali bólu straty drugiej osoby".
Ale niektórzy się smucą, bo w tej chwili za tą osobą tęsknią.
Uwielbiam to upraszczanie sytuacji do kilku zdań. Gdyby @Lajsikonik był naprawdę mądry to by nie zadawał głupich pytań. #bekazlajsikonik
@Lajsikonik: Mam wrażenie że nie do końca rozumiesz czy są emocje. Wiara, nawet najgłębsza, nie wyklucza ani nie eliminuje podstawowych procesów psychologicznych zachodzących w wnętrzu każdego człowieka. To o czym mówisz to jest racjonalizacja.
A generalnie wydaje mi się, że można odczuwać kilka emocji naraz. Jak zdechnie pies, który był z Tobą przez kilkanaście lat, ale był już bardzo chory, to z jednej strony czujesz ulgę, bo się już biedak nie męczy,