Wpis z mikrobloga

"Odnośnie Brexitu
Dzisiaj rano z racji Brexitu, odwiedziła mnie (raczej nas) komisja ds.packing backpack z kansilu czyli jak i w co zabrać dobytek. Zjawił się kędzierzawy DŻERY, podpalany DŻON, tłustowłosa ALISZJA i nasza rodaczka Teresa jako tłumaczka. Jako że ja pracuję na nocki, tak więc najbardziej zapracowany z domowników, obudziło mnie łomotanie w drzwi o 9. Moi bezrobotni lokatorzy jeszcze spali po ciężkiej nocy bo okazało sie, że wczoraj było Bożeny a konkubiny Halinki trzecia matka była Bożena albo na trzecie, sam nie wiem. Najpierw głos zabiera kędzierzawy Dżery, że ja skąd ile tu pracuje i że ogólnie i kurturarnie sie pyta czy mam walizki na spakowanie bo muszę wyjechać. Podpalany Dżon i tłustowłosa Aliszja tylko uśmiechali się miło (po angielsku). Ten cały Dżery zaczął coś krzyczeć, że muszę szybciutko się pakować. Kątem oka zerkam a tam uchylają się drzwi i widzę podomkę Halinki. O #!$%@? pomyślałem, to teraz się zacznie. Halinka jest taka, że jak z rana komuś nie #!$%@?, to cały dzień taka kołowata chodzi. Najwidoczniej angielska trójka + tłumaczka wzięli Halinke za kogoś innego bo tylko powiedzieli O maj god. Twarz lekko zmęczona życiem, pod oczami jakoś tak w barwach jagodowych (w nocy troszkę drażniła się ze Zdzisiem) ot i cała Halinka. Dżon chciał iść do toalety i potknął się i wpadł na Halinke jak #!$%@? na Mariole. Halina wzięła to za podryw i zaczęła ocierać udo o udo, dając Dżonowi znaki i pyta: Dżon skąd u ciebie takie kędzierzawe myśli, normalnie legalnie lecisz na mnie. Ja tylko pomyślałem, że zdymać kretynkę to jak zwalić sobie konia. Tłumaczka nakierowała Halinke, że to 100% giej, to jak o tym się dowiedziała, takiego rabanu narobiła rencami, tak machała jakby gnój widłami przerzucała. Zrobiło się głośno, to Zdzisio pomyślał, że znowu jakieś imieniny i w ciągu mikro sekundy pokonał odległość z wersalki do salonu. Jest i on mówi konkubina Halinka, mój Zdzisio - slipy dżordżo armani a w slipach bruno banani. Tłustowłosa Aliszja zapytała coś, Teresa tłumaczy -- czy macie dżob prace znaczy. Zdzisio filozoficznym językiem odpowiedział, że robota nie gęś, się nie wytopi i on szybciej zdejmie pończochy dla zakonnicy niz znajdzie prace. Tłumaczka była chyba taka podrabiana bo zbytnio nie umiała wytłumaczyć a cała trójka stała i tylko patrzyli jak sytuacja sie rozwinie. No to z barku wybrałem 3litry wódeczki, śledzie, ogórki kiszone. Oni że nie, że nie piją....
Godzine później - całe towarzystwo śpiewa na całą dzielnię Hymn Polski i wszyscy stoją - oprócz tej trójki nie żeby nie szanowali Hymnu ale kto nadąrzy za Polakiem. Wieczorem się obudzili. Dżon miał szal z pończoch Halinki i order uśmiechu na koszuli (Zdzisiowi odbiło się oranżadą jeszcze z komunii). Dżery otworzył oczy i w jeden wieczór nauczył się Polskiego - o #!$%@? - powiedział, a tłustowłosa Aliszja miała pięknie ułożone włosy bo ładowarka do jej ajfona miała przebicie i ją prąd lekko kopnął. Tylko Tereska zapytała, czy idziemy na miasto coś dziabnąć bo ona nie dopita - nie tylko ona. Obiecali że już żadnego Polaka nie będą niepokoić, bo MY jesteśmy zbyt gościnni a oni nie mają takiego zdrowia." - Cyt. by Tomasz