Wpis z mikrobloga

Jak pójść na miasto i się #!$%@?ć.
Oddałam laptop na gwarancje, czekam już dosyć długo, a tu nagle telefon z informacjami, że reklamowane rzeczy:
-wypalone piksele
-przerywające porty usb
-pracujący zbyt głośno wentylator (najprawdopodobniej popsuty)
To wszystko uszkodzenia mechaniczne i gwarancja tego nie obejmuje.
Jakby tego bylo malo, to krzykneli, ze juz naprawili i mam im zaplacic 2,1 tys. zl czyli tyle ile ten laptop jest warty.

Serwis to chyba compas, o ile dobrze pamietam.

Iść do Uokik, rzecznika praw konsumenta, czy od razu do sądu?

Ps. Saturn to cwel i już nigdy nic tam nie kupie, bo to druga taka sytuacja.

#prawo #satrun
  • 6
@Inanis aż sam się #!$%@?, oddałeś na gwarancję nie do serwisu, stwierdzili że uszkodzenie mechaniczne to powinni oddać go z takim kwitkiem a nie żądać horendalnych kwot za samowolną naprawę. Niech Ci teraz wymienią z powrotem na oryginalne części. Problem może być w ich regulaminie który może dopuszczać takie machloje.
@pstrokaty: Na gwarancje do sklepu, sklep do serwisu, serwis takie cos #!$%@?.
Najgorsze jest to, że czeka mnie kopanie się z koniem, a dyplom sie sam nie zrobi, wiec potrzebuje lapka jak najszybciej.
Wychodzi na to, że albo trace 2 tys., albo trace 3,5 tys. kupujac laptopa z podobnej półki cenowej, żeby mieć go na już.